Trump zapowiedział utworzenie komisji ds. oszczędności budżetowych z Elonem Muskiem na czele
Były prezydent Donald Trump zapowiedział w czwartkowym przemówieniu w Nowym Jorku utworzenie specjalnej komisji ds. oszczędności budżetowych, na której czele ma stanąć miliarder Elon Musk. Trump sugerował też, że będzie dążył do zniesienia sankcji na Rosję.
Trump wystąpił w czwartek w siedzibie prestiżowej organizacji Economic Club of New York, gdzie przedstawiał gospodarcze postulaty swojego programu wyborczego. Wymienił wśród nich utworzenie komisji na rzecz wydajności państwa, której zadaniem ma być "przeprowadzenie kompletnego audytu finansowego całego rządu federalnego i przedstawienie rekomendacji (dotyczących) drastycznych reform".
Kandydat Republikanów zapowiedział, że na czele komisji złożonej z biznesmenów stanie właściciel Tesli i platformy X Elon Musk, który wcześniej publicznie orędował za stworzeniem takiego gremium i zgłaszał swoją kandydaturę do przewodzenia tej instytucji. Trump zapewniał, że dzięki temu amerykański budżet zaoszczędzi biliony dolarów.
Komentatorzy w mediach, w tym m.in. związani z dziennikiem "Wall Street Journal", wskazywali na potencjalny konflikt interesów Muska, którego firmy Tesla i SpaceX otrzymują pokaźne rządowe subsydia i kontrakty.
Obok utworzenia komisji, Trump zapowiedział też drastyczną deregulację, wdrożenie na stałe wprowadzonych przez niego cięć podatkowych, uczynienie Ameryki "światową stolicą krypto(walut) i Bitcoina", a także powszechne cła na wszystkie produkty z zagranicy. Polityk stwierdził, że cła te będą na wyższym poziomie niż to, co ludzie wcześniej słyszeli. Doniesienia mówiły o cle sięgającym 10 proc.
Podczas wystąpienia Trump poruszył też wszystkie inne kampanijne tematy, w tym obietnicę zakończenia wojny w Ukrainie jeszcze przed formalnym objęciem władzy, obwiniając przy tym prezydenta Bidena o sprowokowanie rosyjskiej inwazji. Pytany przez członka klubu, czy zamierza wzmocnić sankcje przeciwko Rosji, Trump powiedział, że był użytkownikiem sankcji, ale opowiada się za jak najszybszym ich znoszeniem, bo ostatecznie to zabija dolara, a utrata dolara to jak przegranie wojny.
"Stosuję sankcje bardzo silnie przeciwko krajom, które na to zasługują, ale potem je zdejmuję. Bo, spójrzcie: tracimy Iran. Tracimy Rosję. Chiny próbują sprawić, by ich waluta stała się dominująca. (...) Tracimy tak wiele krajów, ponieważ jest tak wiele konfliktów ze wszystkimi tymi państwami. Chcę więc używać sankcji tak mało, jak to możliwe" - powiedział.
Kandydat Republikanów na prezydenta przyznał też, że nie wiedział, jak zareagować na wyrażone w czwartek przez Władimira Putina poparcie dla jego rywalki, Kamali Harris.
"Nie wiedziałem, czy miałem do niego zadzwonić i powiedzieć: +Bardzo ci dziękuję+? Nie wiem dokładnie, co powiedzieć. Nie wiem, czy powinienem się obrazić, czy wyświadczył mi przysługę, ale musimy się dogadywać ze światem" - zaznaczył.(PAP)
osk/ szm/ gor/