Polska nie zgadza się na ewentualne nowe warunki dostępu do środków z UE - wiceminister funduszy
Wiceminister funduszy Jan Szyszko powiedział PAP, że Polska nie zgadza się na wprowadzenie ewentualnych nowych warunków dostępu do środków z UE.
Chodzi o dokument przygotowany przez Komisję Europejską, a opisany w weekend przez portal Politico, w którym pojawia się pomysł wprowadzenia nowych warunków dostępu do funduszy unijnych w perspektywie finansowej na lata 2028-2034. Według brukselskiego portalu przewodnicząca KE Ursula von der Leyen zamierza wywierać presję na kraje, aby wdrożyły kluczowe reformy gospodarcze, jeśli chcą uzyskać dostęp do 1,2 biliona euro z kolejnego budżetu UE. Obok uwarunkowania dostępu do funduszy UE reformami gospodarczymi w dokumencie miały pojawić się też kwestie związane z równością płci czy promowaniem ekologicznego rolnictwa.
"Komisja Europejska raczej odcina się od tego przecieku, więc traktuję to jako jeden z nieoficjalnych głosów w dyskusji, być może głos jakiegoś urzędnika" - powiedział PAP Szyszko.
"Głos, z którym jako kraj, który doświadczył czterech dekad centralnego zarządzania głęboko się nie zgadzamy" - podkreślił.
Jak zaznaczył wiceminister funduszy, odpowiedzią na za małą konkurencyjność, z czym obecnie boryka się UE, "nie może być centralizacja i mniej inwestycji w potencjał regionów". "Odpowiedzią jest decentralizacja i inwestycje w uwolnienie potencjału Europy, który drzemie w mniej rozwiniętych regionach" - powiedział.
"Polska ma najbardziej zdecentralizowany system inwestowania unijnych funduszy w Europie, ma też najlepsze wyniki tych inwestycji. To nie jest przypadek" - zauważył Szyszko. W jego ocenie Polska jest przykładem sukcesu polityki spójności - tradycyjnej i jednej z największych części unijnego budżetu, kierowanej w ramach kopert narodowych na rozwój gorzej sobie radzących regionów - właśnie dzięki temu, że odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne odbywa się nie tyle z poziomu państwa, ale właśnie regionów i samorządów wojewódzkich.
"I to działa bardzo dobrze" - zaznaczył wiceminister.
"Będziemy konkurencyjni w zestawieniu z Chinami i Stanami Zjednoczonymi tylko, jeśli zainwestujemy w potencjał tych, którzy dzisiaj są mali i średni, by w perspektywie stali się duzi i byli w stanie bronić też interesu gospodarczego Europy" - dodał.
W Brukseli dyskutowany jest także pomysł, by pieniądze z budżetu UE były wydatkowane na zasadach zbliżonych do funduszu odbudowy, ustanowionego, by wspomóc kraje w walce ze skutkami gospodarczymi pandemii Covid-19. W tym modelu kraje członkowskie dostają pieniądze za zrealizowane reformy i inwestycje, zapisane w krajowych planach odbudowy (KPO), zamiast otrzymywać je "z góry" i rozliczać gotowe projekty.
Pieniędzmi z KPO w Polsce także zarządza Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Jego wiceszef powiedział PAP, że "sam pomysł wiązania reform i inwestycji ze środkami unijnymi w jakiś sposób jest do dyskusji".
"Natomiast do zastanowienia jest - i jest to otwarte pytanie, aczkolwiek nie ukrywam, że jest ono trochę retoryczne - czy dobrym pomysłem jest stawiać na 55 reform, jak w przypadku polskiego KPO. Może lepiej byłoby się skupić na kilku reformach, ale takich, które są naprawdę ważne i chciane przez państwo członkowskie, uzgodnione z nim w dialogu, nienarzucane państwu członkowskiemu" - podkreślił Szyszko.
"Jeżeliby wprowadzać taki system reform i inwestycji do polityki spójności, to absolutnie kluczowe jest to, by nie odbywało się to kosztem tego regionalnego elementu" - zaznaczył wiceminister funduszy.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
mce/ ap/ ktl/ gor/