Huragan Milton może kosztować ubezpieczycieli do 60 mld USD - "FT"
Huragan Milton, który zbliża się do wybrzeży Florydy, może kosztować firmy ubezpieczeniowe do 60 mld USD, jeśli utrzyma obecną trasę i niszczycielską siłę - wynika z szacunków analityków cytowanych przez "Financial Times".
Gdyby doszło natomiast do zmiany trasy huraganu i uderzyłby on bezpośrednio w miejscowość Tampa, straty mogą sięgnąć nawet 100 mld USD. Takie szacunki podała agencja ratingowa Morningstar DBRS, a cytuje je "Financial Times".
Byłaby to jedna z najbardziej kosztownych katastrof naturalnych w historii Stanów Zjednoczonych, w skali porównywalnej ze stratami wywołanymi przez huragan Katrina w 2005 roku. Wtedy w samym Nowym Orleanie straty oszacowano na ponad 81 mld USD.
W środę amerykańska Komisja Giełd i Papierów Wartościowych poinformowała, że uważe monitoruje wpływ huraganu Milton na inwestorów i na rynki kapitałowe. Zapowiedziała możliwość poluzowania przepisów dotyczących terminów składania obowiązkowych raportów dla firm, które będą poszkodowane w czasie huraganu.
Huragan Milton zbliżył się w środę do wybrzeża Zatoki Florydzkiej, pozostawiając mieszkańcom tylko kilka godzin na ewakuację lub znalezienie schronienia. Żywioł ma nawiedzić tereny, które dwa tygodnie wcześniej ucierpiały już z powodu huraganu Helene.
Miliony ludzi wzdłuż odcinka o długości niemal 500 km na wybrzeżu Florydy otrzymały nakaz ewakuacji, a władze wydają coraz bardziej złowrogie ostrzeżenia.
Agencja Reutera cytuje Michaela Tylendę, który odwiedza syna w Tampie. Jego zdaniem, nakazu ewakuacji nie należy ignorować. "Jeśli ktoś wie cokolwiek o Florydzie, to zdaje sobie sprawę, że jeśli nie ewakuujesz się, gdy zostaniesz do tego zobowiązany, możesz umrzeć" — powiedział Tylenda.
Szefowa zarządzania kryzysowego hrabstwa Sarasota Sandra Tapfumaneyi powiedziała CNN, że osoby, które pozostaną na wyspach barierowych na południe od Tampy, prawdopodobnie nie przetrwają prognozowanego sztormu z wysokimi falami.
"Jeśli zdecydujesz się zostać, upewnij się, że masz pod ręką koło ratunkowe" — zaapelowała.
Huragan zmierza w kierunku obszaru metropolitalnego Zatoki Tampa, w którym mieszka ponad 3 miliony ludzi. Optymistyczne prognozy pogody mówiły, że trasa żywiołu może się jeszcze zmienić, zanim sztorm dotrze do lądu w środę późnym wieczorem.
O godzinie 8 rano czasu lokalnego (13 GMT) centrum huraganu znajdowało się 405 km na południowy zachód od Tampy. Amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów podało, że wiatr nieznacznie osłabł w środę rano do kategorii 4, mimo to Milton pozostaje "niezwykle niebezpiecznym dużym huraganem" z maksymalnymi stałymi wiatrami o prędkości 249 km/godz.
Oczekuje się, że Milton utrzyma siłę huraganu, przechodząc przez Florydę i stworzy zagrożenie sztormowe również na atlantyckim wybrzeżu stanu. Wprawdzie prędkość wiatru może spaść, ale zwiększa się rozmiar żywiołu, zagrażając większej liczbie obszarów przybrzeżnych.
Deanne Criswell, administratorka Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA), zapowiedziała, że w środę pojedzie na Florydę i pozostanie tam po przejściu huraganu, aby pomóc w koordynacji działań ratunkowych.
Criswell podkreśliła, że FEMA przetransportowała do zagrożonego obszaru miliony litrów wody, miliony posiłków i innych zapasów oraz personel ekip ratunkowych. "Chcę, aby ludzie usłyszeli ode mnie bezpośrednio, że FEMA jest gotowa" - powiedziała.
Ryan Sweet, główny ekonomista USA w Oxford Economics, oszacował że około 2,8 proc. amerykańskiego produktu krajowego brutto wytwarzane jest na bezpośredniej drodze Miltona. Wśród firm, które wstrzymały tam swoją działalność, są linie lotnicze i firmy energetyczne. Zamknięte zostały już główne parki rozrywki, a Disney World, Universal Studios i SeaWorld planują zrobić to samo jak najszybciej.
Milton stał się trzecim najszybciej nasilającym się huraganem w historii, rozwijając się z kategorii 1 do kategorii 5 w mniej niż 24 godziny.
"Te niezwykle wysokie temperatury powierzchni morza dostarczają paliwa niezbędnego do szybkiej intensyfikacji, której byliśmy świadkami” — powiedział klimatolog Daniel Gilford z Climate Central, non-profitowej grupy badawczej. "W miarę jak ludzie zwiększają ilość gazów cieplarnianych w atmosferze, głównie poprzez spalanie paliw kopalnych, zwiększamy tę temperaturę na całej planecie” - wyjaśnił. (PAP Biznes)
pr/ zm/ fit/ asa/