Foodsi chce zebrać 5-10 mln euro w ramach rundy A; myśli o wyjściu za granicę (wywiad)
Foodsi, polski startup rozwijający aplikację służącą ograniczaniu marnowania żywności, planuje na początku 2025 r. w ramach rundy A zebrać 5-10 mln euro, głównie od zagranicznych inwestorów - poinformował PAP Biznes Mateusz Kowalczyk, prezes i jeden z założycieli Foodsi. Spółka chce w perspektywie roku wyjść na rynki europejskie.
"Dotychczas pozyskaliśmy prawie 12 mln zł w rundzie finansowania typu seed. Na początku przyszłego roku planujemy serię A, której celem będzie zebranie 5-10 mln euro, głównie od zagranicznych inwestorów, jednak z pewnością pojawi się również miejsce dla polskiego inwestora. Spółka po kolejnym finansowaniu zachowa zdrową strukturę udziałów" - powiedział PAP Biznes Mateusz Kowalczyk.
Spółka Foodsi powstała 5 lat temu. W 2023 roku Foodsi osiągnęło ponad 4 mln przychodów, a w tym roku - jak poinformował prezes - planowane jest podwojenie sprzedaży.
"W 2025 roku celujemy w kilkanaście milionów złotych przychodów. Jesteśmy blisko osiągnięcia rentowności, co przy 50-osobowym zespole i intensywnym rozwoju uważamy za sukces, choć naszym priorytetem pozostaje skalowanie działalności. W samym 2024 roku poprzez platformę użytkownicy kupili produkty za ponad 60 mln zł" - powiedział Kowalczyk.
Foodsi to platforma, która umożliwia klientom kupowanie nadwyżek jedzenia z restauracji, piekarni, czy sklepów. Działa we wszystkich dużych miastach w Polsce, rozszerzając sukcesywnie zasięg o mniejsze miejscowości. Współpracuje z ponad 6 tys. punktów i - jak informuje prezes - ponad 2 mln użytkowników uratowało ponad 5 mln paczek z żywnością.
Z przeprowadzonych przez spółkę ankiet wynika, że użytkownicy cenią aplikację za możliwość oszczędzania przy rosnących cenach produktów spożywczych. Coraz częściej podkreślają również znaczenie idei niemarnowania jedzenia.
"Rozwijamy się kilkutorowo: kontynuujemy ekspansję w Polsce, myślimy też o nowych rozwiązaniach, także z obszaru zero waste, czyli ratowania większej ilości zasobów. Pewne funkcjonalności już testujemy w aplikacji. Np. od marca uruchomiliśmy możliwość ratowania cateringów czy produktów innych niż spożywcze (np. kosmetyków) bezpośrednio od producentów, czy podmiotów e-commerce" - powiedział Mateusz Kowalczyk.
"Planujemy również wejście na rynki europejskie - przede wszystkim zachodnie - w perspektywie roku, rozważając partnerstwa i akwizycje, które mogą przyspieszyć rozwój" - dodał.
Jak wskazał, do każdego nowego rynku trzeba podejść indywidualnie.
"Choć często się mówi, że start-upy powinny od razu rozwijać się globalnie, to zależy to od produktu. W naszym przypadku kluczowe jest budowanie lokalnych społeczności. Każdy rynek wymaga indywidualnego podejścia i odpowiedniego kapitału, co odróżnia nas od firm opartych wyłącznie na oprogramowaniu czy internecie" - powiedział prezes Foodsi.
Ocenił, że tempo rozwoju spółki zależy od pozyskania środków, co w obecnych realiach rynku VC jest wyzwaniem.
"Oczywiście dla najlepszych spółek zawsze znajdą się pieniądze, jednak wyceny ostatniego czasu są z kategorii promocyjnych, a budowa globalnego biznesu wymaga dobrego zarządzenia udziałami. Dlatego też świadomie zdecydowaliśmy obrać strategię odłożenia serii A w czasie. Nastroje inwestorów zaczęły się poprawiać, choć wydarzenia geopolityczne wciąż generują niepewność. Myślę jednak, że wszyscy widzimy już sygnały odbicia" - powiedział.
Kowalczyk uważa, że na wczesnym etapie ciężko jest przyciągnąć inwestorów zagranicznych, dlatego tak ważne są przykłady start-upów, które wychodząc z polskiego rynku osiągnęły już konkretny, globalny sukces, np. Booksy czy Docplanner.
"Myślę, że to dobre przykłady, które pokazują, że polski founder nie ma kompleksów i może rywalizować na największych rynkach. Naszą ambicją jest zbudowanie międzynarodowej spółki, a w przyszłości chciałbym wrócić na rynek jako inwestor wspierający młodych founderów start-upów - i oddać to, co ten rynek dał mnie" - powiedział prezes i współzałożyciel Foodsi.
Anna Pełka, Piotr Rożek (PAP Biznes)
pel/ pr/