Profil:
LPP SALPP liczy na dobre II półrocze; widzi szansę na przebicie celu na '25 dla marży brutto (wywiad)
LPP ocenia bardzo dobrze perspektywy na II półrocze mimo wyzwań po pożarze centrum dystrybucyjnego w Rumunii. Celem na 2025 jest tempo wzrostu zysków szybsze niż wzrost sprzedaży - poinformował PAP Biznes wiceprezes Marcin Bójko. LPP podtrzymuje prognozy, ale widzi szansę na przebicie celu dla marży brutto.

"Perspektywy na drugie półrocze są naprawdę bardzo dobre, wchodzimy w ten okres ze sporym optymizmem" - powiedział PAP Biznes Marcin Bójko, wiceprezes LPP.
"Cieszy nas, że jesteśmy w stanie efektywnie działać mimo wyzwania związanego z pożarem w Rumunii. Kolekcje były kupowane przy dobrym kursie walutowym, pomaga nam silny złoty. To wpłynie pozytywnie na marżowość. Dodatkowo znormalizowaliśmy koszty, bo w drugiej połowie ubiegłego roku silnie inwestowaliśmy w rozwój, logistykę i rozbudowę zespołów leasing menedżerów, a teraz baza się wyrównuje. Trzymamy dyscyplinę kosztową mimo przejściowych zakłóceń związanych z pożarem" - dodał.
Jak wskazał CFO, z prognoz rynkowych wynika, że analitycy zaczynają oczekiwać, iż LPP przebije w tym roku cele dotyczące marżowości. Grupa informowała wcześniej, że spodziewa się w roku obrotowym 2025/26 r. (kończącym się 31 stycznia 2026 roku) marży brutto na poziomie 53-54 proc.
"Myślę, że w grudniu będziemy mogli się do tego odnieść i ewentualnie zmienić prognozę, jeszcze za wcześnie, by to robić. Zgadzam się jednak, że kierunkowo faktycznie na ten moment jest więcej pozytywów i jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, to jest szansa na osiągnięcie rentowności brutto przebijającej górną granicę prognozowanego przedziału 53-54 proc. To przełożyłoby się na rentowność EBIT i netto. Robimy swoje i skupiamy się na tym, na co mamy wpływ" - powiedział Bójko.
"Podtrzymujemy jednocześnie cel osiągnięcia w tym roku obrotowym 23-24 mld zł przychodów ze sprzedaży. Jeśli więc połączymy prognozowaną sprzedaż, perspektywę wyższej marży i trzymanie kosztów w ryzach, to widać, że jest szansa na poprawę wyników" - dodał.
Przychody grupy LPP w I kwartale, czyli w okresie od lutego do końca kwietnia 2025, wyniosły 4,954 mld zł (wzrost o 15 proc. rdr). Zysk operacyjny wyniósł 464 mln zł, a EBITDA 938 mln zł. Przed rokiem LPP miało 4,306 mld zł przychodów, 411 mln zł EBIT i 795 mln zł EBITDA.
W czerwcu grupa obniżyła cel sprzedażowy na rok obrotowy 2025/26 r. do ok. 23-24 mld zł sprzedaży z ok. 25-26 mld zł wcześniej.
"Naszym nadrzędnym celem na ten rok jest, by tempo wzrostu zysków było szybsze niż wzrost sprzedaży. Wszystkie atuty mamy po swojej stronie. Będziemy dalej inwestować w efektywność operacyjną, w logistykę, kontrolować koszty i pracować nad asortymentem. Po wynikach sprzedaży Reserved w pierwszym półroczu widać, jaka praca została wykonana na poziomie kolekcji i to pokazuje jak zwinnie jesteśmy w stanie adresować kwestie biznesowe" - powiedział wiceprezes grupy.
CIĄGŁOŚĆ OBSŁUGI DOSTAW ZABEZPIECZONA PO POŻARZE W RUMUNII
W drugie półrocze grupa wchodzi z wyzwaniem związanym z pożarem centrum dystrybucyjnego w Rumunii.
Miesiąc temu spółka poinformowała o pożarze w użytkowanym przez podmioty z grupy centrum logistycznym CTPark Bucharest West w Rumunii w okolicach Bukaresztu. LPP prowadzi tam operacje logistyczne z zakresu dostaw do sieci salonów stacjonarnych i obsługi sprzedaży internetowej na obszarze Europy Południowej i Środkowej.
"Nasza struktura zarządzania siecią dystrybucji i duży potencjał obiektów magazynowych pozwoliły nam na natychmiastową adaptację do nowej sytuacji. Operacje logistyczne realizowane dotąd z Rumunii zostały przekierowane do Polski. Obecnie część z nich procedowana jest z naszego FC pod Bydgoszczą, a część obsługiwana jest przez nasze drugie FC w Rumunii" - powiedział wiceprezes LPP.
"W połowie października planujemy uruchomienie kolejnego magazynu w Rumunii, który planowaliśmy włączyć do naszej sieci już wcześniej. Niezależnie od tego aktywnie szukamy nowego obiektu, który zastąpi nam zniszczony w wyniku pożaru magazyn. Mamy na stole różne opcje, będziemy informować o efektach" - dodał.
Poinformował, że zmiany operacyjne w sieci dystrybucji związane z pożarem w Rumunii nie wpłynęły na czas obsługi dostaw dla klientów.
"Wymagały od nas szybkiej interwencji i elastycznego zaadaptowania naszej logistyki do zaistniałych zmian, co może mieć odzwierciedlenie w kosztach obsługi logistycznej, ale ten aspekt również mamy uwzględniony w tzw. części BI (business interruption) ubezpieczenia. Niemniej cel zasadniczy - czyli zapewnienie ciągłości obsługi dla rynków Południowej i Środkowej Europy zostało w pełni zabezpieczone" - powiedział.
Wskazał też, że pożar i wywołane nim perturbacje nie wpływają na plany otwarć. Inwestycje są realizowane zgodnie z założeniami.
"Pierwotnie szacowaliśmy straty w towarze na ok. 300 mln zł, a w środkach trwałych na 100 mln zł. Wraz z wynikami za I półrocze opublikujemy ostateczne kwoty, ale wydaje się, że będą one trochę niższe niż pierwotne szacunki. Byliśmy ubezpieczeni, więc szkoda zostanie zlikwidowana i ostateczny jej wpływ będzie neutralny" - powiedział Bójko.
"Jesteśmy jako grupa dość konserwatywni finansowo i te nadwyżki, które budowaliśmy w ostatnich latach pozwalają nam zarówno na dzielenie się zyskiem z akcjonariuszami, jak i na inwestycje i rozwój, nawet mimo pojedynczych przeciwności takich jak pożar. Jesteśmy w dość komfortowej sytuacji" - dodał.
II KW. ZE WZROSTEM SPRZEDAŻY O OK. 20 PROC. W WALUTACH STAŁYCH
Wiceprezes LPP poinformował, że pomimo słabego początku, drugi kwartał okazał się dla grupy całkiem dobry pod względem sprzedaży.
"Maj, czyli pierwszy miesiąc drugiego kwartału, był dość trudny pod względem sprzedaży, zanotowaliśmy wówczas spadek LFL o 7 proc. W czerwcu zmaterializował się odroczony popyt i miesiąc w rezultacie przyniósł bardzo dobre wyniki zarówno sprzedażowo, jak i marżowo. Wówczas wzrost LFL wyniósł 8 proc. Po dwóch miesiącach dynamika sprzedaży LFL była więc w okolicy zera, lekko na plus" - powiedział Marcin Bójko.
"W lipcu, w miesiącu wyprzedażowym, nastąpiła normalizacja sprzedaży, dynamiki są na zadowalających poziomach. Notujemy też dobre marże. Finalnie w drugim kwartale w walutach stałych sprzedaż mogła wzrosnąć o ok. 20 proc., a sprzedaż LFL była dodatnia. Po słabym początku kwartał okazał się więc całkiem pozytywny" - dodał wiceprezes.
Jak wskazał, dynamika sprzedaży może być nieco mniejsza w kanale online, ale to wynika ze świadomej decyzji spółki, by skupić się przede wszystkim na rentowności.
"W drugim kwartale mocno wyróżniał się rynek w Kazachstanie, notując dynamiki sprzedaży rzędu kilkudziesięciu procent. Zresztą na tym rynku planujemy w tym roku mocne przyspieszenie rozwoju marki Sinsay i chcemy uruchomić tam około 60 nowych sklepów. Pozostałe rynki zachowywały się raczej podobnie. Nieco słabsze dynamiki widać było na Słowacji i w Estonii" - powiedział.
Pytany o kondycję konsumenta w Polsce, odpowiedział: "Publikowane ostatnio dane GUS o sprzedaży detalicznej były pozytywne i pokrywają się z naszymi obserwacjami. Wzrost sprzedaży porównywalnej o 2-4 proc. materializuje się. Konsument jest w dobrej kondycji, nastroje są pozytywne. Myślę, że klientów pozytywnie nastrajać też może perspektywa obniżki stóp procentowych jesienią tego roku".
CAPEX WYNIESIE OK. 3 MLD ZŁ; CEL 1.100 NOWYCH SKLEPÓW SINSAY PODTRZYMANY
"Tegoroczny CAPEX wyniesie ok. 3 mld zł, będzie nieco mniejszy niż początkowo zakładaliśmy w zakresie nowych otwarć, ale chcemy z kolei trochę przyspieszyć inwestycje w logistyce, szczególnie teraz, po pożarze w Rumunii. Per saldo nic się nie zmienia" - powiedział wiceprezes Marcin Bójko.
Zgodnie ze strategią grupa skupia się teraz głównie na rozwoju sklepów marki Sinsay.
"Sinsay ma potencjał i jest naszym motorem napędowym. Działamy na rynkach, gdzie jest 300 mln klientów, a potencjał nasycenia marką Sinsay jest nadal niski. Chcieliśmy otworzyć 1500 salonów tej marki w tym roku, ale mała grupka tzw. salonów „mini” uwzględniona w naszych pierwotnych prognozach otwarciowych w praktyce przynosiła niższą od zakładanej przez nas rentowność. Dlatego uznaliśmy, że cel musi zostać obniżony do 1.100 salonów" - powiedział wiceprezes.
"Testujemy teraz miks ofertowy w najmniejszych salonach. W nich udział asortymentu Home wynosił około 50 proc., podczas gdy w średniej wielkości sklepach moda stanowi jednak ok. 75 proc. Przesuwamy się więc z ofertą bardziej w stronę odzieży i zobaczymy, jakie będą wyniki tych zmian. Jeśli okażą się pozytywne, wówczas odmrozimy nasz pipeline" - dodał.
Jak poinformował, tegoroczne otwarcia realizowane są zgodnie z planem, a cel na poziomie 1.100 sklepów Sinsay jest podtrzymany.
"Lipiec był rekordowy, otworzyliśmy około 120 salonów" - powiedział.
"Otwieramy nadal sklepy w Polsce, ale i na rynkach Centralnej i Wschodniej Europy. Stopniowo wchodzimy do nowych krajów. W trzecim kwartale dojdą Azerbejdżan, Gruzja i Uzbekistan. Polska jest już najmocniej nasycona brandem Sinsay, ale nadal widzimy bardzo duży potencjał wzrostu. Koncept jest skalowalny, nie musimy się ograniczać tylko do retail parków. Mamy silną grupę tzw. leasing menedżerów, którzy wyszukują ciekawe lokalizacje, ze wsparciem AI. W najbliższych trzech latach mamy co robić w Polsce i krajach ościennych" - dodał.
CFO LPP wskazał, że sklep Sinsay szybko dojrzewa, już w drugim kwartale po otwarciu notuje pozytywną EBITDA, blisko średniej dla dojrzałych salonów. Średni okres zwrotu to 15 miesięcy.
"Nie mamy obecnie pomysłów na fuzje i przejęcia, nie widzimy potencjalnych celów, a organicznie mamy dużo do zrobienia i jest gdzie alokować kapitał" - powiedział Marcin Bójko.
Jego zdaniem marka Sinsay jest w stanie konkurować także z azjatyckimi platformami.
"Mamy model omnichannel, szybką dostawę, jakość, zbliżone ceny oraz bardzo dobrą aplikację Sinsay, która w 1Q25 była ponownie najchętniej pobieraną aplikacją odzieżową w Polsce. W USA w wyniku wojny celnej ceny towarów na chińskich platformach mocno wzrosły, nawet 100 proc., ale nie widać zalewu rynku europejskiego ze strony tych podmiotów – a przynajmniej nie na rynkach, na których działamy. Warunki konkurencyjne na ten moment nie uległy zmianie, chociaż podobne regulacje jak w USA, wyrównujące warunki konkurowania firm na poziomie UE, na pewno zostałyby przyjęte z ulgą w wielu krajach, w tym w Polsce" - ocenił wiceprezes LPP.
Kilka tygodni temu LPP informowało o przyjęciu projektu układu z KNF, zakładającego nałożenie na spółkę kary pieniężnej w wysokości 1,8 mln zł. Postępowanie KNF dotyczyło sposobu komunikacji przez spółkę sprzedaży biznesu w Rosji. W 2024 r. Hindenburg Research zarzucał spółce, że wycofanie z rynku rosyjskiego było pozorne.
Wiceprezes LPP wskazuje, że tezy z raportu Hindenburga w żaden sposób nie zostały potwierdzone.
"Zostaliśmy ukarani przez KNF za - zdaniem regulatora - opóźnienia w komunikacji dezinwestycji na rynku rosyjskim, a nie za tezy Hindenburga. Dialog z regulatorem trwał, bo był to bezprecedensowy na rynku Unii Europejskiej modelowy przykład manipulacji ceną akcji. Wyłącznym celem Hindenburg Research było osiągnięcie przez fundusz, jego klientów i partnerów znaczących zysków z krótkiej sprzedaży akcji LPP kosztem inwestorów. Cieszymy się, że sprawa została zakończona i doszło do ugody" - powiedział Marcin Bójko.
Jak poinformował, z końcem stycznia zakończył się okres przejściowy związany ze sprzedażą biznesu w Rosji.
"Zaplanowany był na cztery lata, w praktyce udało się skrócić go o połowę – spółka rosyjska działa już na swój rachunek. Na bilansie mamy na ten moment blisko 900 mln zł należności po tej dezinwestycji. Transfery środków zaczęły spływać. Trzecia rata za sprzedaż spółki przypada w grudniu" - powiedział CFO LPP.
Według stanu na koniec kwietnia sieć sprzedaży stacjonarnej grupy LPP liczyła 2.959 sklepów o łącznej powierzchni 2.529 tys. m kw. w 31 krajach. Online grupa LPP była obecna na 35 rynkach.
Anna Pełka (PAP Biznes)
pel/ pr/