Bez inflacji trwale powyżej 3,5 proc. nie trzeba zmieniać stóp, struktura inflacji niepokoi – Kropiwnicki, RPP (wywiad)
Pod koniec I kw. inflacja powinna spaść poniżej 3,5 proc., choć członek RPP Jerzy Kropiwnicki jest większym sceptykiem w tym względzie niż analitycy. Jego zdaniem, w strukturze inflacji widać niepokojące procesy, jednak dopóki CPI trwale nie przebije 3,5 proc. nie ma powodów, by zmieniać stopy proc.

"Wśród analityków panuje optymizm, większy niż u mnie, że szok inflacyjny będzie stopniowo wygasał i pod koniec I kwartału inflacja bazowa się uspokoi, a ogólny wskaźnik inflacji wejdzie w pasmo odchyleń. Ja jestem większym sceptykiem. Będę obdarzał procesy inflacyjne szczególną uwagą, dziś jednak nie chciałbym jednoznacznie przesądzać, jakie decyzje podejmę na tej podstawie. Oecnie uważam, że w najbliższych miesiącach stopy proc. powinny raczej pozostać stabilne. (…) Dostrzegam jednak pewne niepokojące procesy w strukturze inflacji” – powiedział PAP Biznes Jerzy Kropiwnicki.
„Na razie RPP nie ma powodów do reakcji. Przewidywaliśmy realizujący się wzrost inflacji i wciąż przypuszczamy, że inflacja pod koniec pierwszego kwartału 2020 r. powinna wrócić w granice odchyleń od celu. Dla NBP istotne jest utrzymanie wskaźnika inflacji w granicach 2,5 proc. +/- 1 pkt. proc. Dopóki inflacja trwale nie przekracza granic pasma odchyleń, nie widzę powodów, by niepokoić się tym wskaźnikiem i domagać się reakcji w postaci zmiany stóp procentowych” – dodał.
Prezes NBP Adam Glapiński mówił w styczniu, że RPP nie podziela poglądu, iż inflacja może przebić 4 proc. i utrwalić się na tym poziomie na dłużej. Dodał, że NBP przewiduje wzrost inflacji w pierwszym i drugim kwartale i potem obniżenie wskaźnika CPI.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2019 r. wzrosły rdr o 3,4 proc. wobec wzrostu o 2,6 proc. Inflacja bazowa, po wyłączeniu cen żywności i energii, w relacji rdr w grudniu 2019 roku wyniosła 3,1 proc., wobec 2,6 proc. w listopadzie. To najwyższe wskazania, odpowiednio, od października 2012 r. i grudnia 2011 r.
Kropiwnickiego niepokoją decyzje administracyjne, które zostały zapowiedziane na pierwsze półrocze tego roku.
„Mam na myśli zwłaszcza niejasną sytuację jeżeli chodzi o ceny energii i ich skutki. Z jednej strony jest polityczna obietnica, że podwyżek cen prądu nie odczują gospodarstwa domowe, a z drugiej przełożenie tej obietnicy na konkretne przepisy i akty wykonawcze nadal nie jest dokonane” – powiedział.
Ustawa w sprawie rekompensat za wzrost cen prądu w 2020 r. ma być gotowa w ciągu dwóch tygodni - powiedział 13. stycznia wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Dodał, że wzrost cen energii w tym roku będzie rekompensowany odbiorcom indywidualnym w pełnej kwocie w 2021 r., po złożeniu odpowiedniego wniosku. Mechanizm będzie obejmował odbiorców indywidualnych w pierwszym progu podatkowym, a maksymalny koszt wypłaty rekompensat wyniesie 3 mld zł.
Zdaniem Kropiwnickiego wzrost cen energii, poza bezpośrednimi opłatami gospodarstw domowych, musi wpłynąć na niemal wszystkie ceny dóbr i usług w gospodarce, a skutki wzrostu płacy minimalnej są niedoszacowane.
„Ponieważ podwyżki cen prądu dotyczą wszystkich producentów, to za pośrednictwem cen dóbr i usług, praktycznie wszystkich, podwyżki cen prądu muszą trafić w konsumenta. Bacznie obserwować będziemy także ceny produktów zawierających cukier w związku z wprowadzeniem +podatku cukrowego+. Wprowadzenie nowej daniny z całą pewnością dołoży się do wzrostu cen żywności” – uważa członek RPP.
"Odnoszę wrażenie, że skutki wzrostu płacy minimalnej są we wszelkich prognozach niedoszacowane. Poczucie struktury płac istnieje zarówno w sferze budżetowej, jak i prywatnej. Jeżeli szeregowy pracownik zarabia pewną kwotę, to kierownik odpowiednio większą, a dyrektor jeszcze większą. Poprzez płacę minimalną ruszy się całą drabinkę płac w przemyśle, handlu i usługach – pytanie tylko jak bardzo” – dodał.
Od 1 stycznia 2020 roku płaca minimalna w Polsce wzrosła o 15,6 proc. do 2.600 zł. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zapowiadali w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r., że do 2023 r. płaca minimalna wzrośnie do 4.000 zł brutto.
Ministerstwo Zdrowia zamierza przygotować w I kw. 2020 roku projekt tzw. ustawy cukrowej, nakładającej dodatkowe opłaty na wyroby zawierające określone dodatki. Dodatkowe opłaty nałożone będą też na tzw. małpki.
Kropiwnicki nie spodziewa się podbicia inflacji ze strony cen ropy naftowej.
„Ceny ropy przez moment rosły w związku ze wzrostem napięć na linii USA-Iran, ale później doszło do ich odprężenia. Rynki wyciągnęły właściwe wnioski ze stwierdzeń obu stron, zostały odebrane jedynie jako pogróżki, co de facto oznaczało, że nie będzie dalszej eskalacji. Ceny ropy naftowej od kilku dni idą w dół na rynkach światowych, więc nie wydaje mi się, by z tego tytułu mogły nastąpić wzrosty cen produktów ropopochodnych na polskim rynku, choć nie można tego stwierdzić ze 100-proc. pewnością, ponieważ polski rynek ma charakter quasi monopolistyczny” – powiedział ekonomista.
HAMOWANIE PKB PRZEMAWIA PRZECIW PODWYŻKOM STÓP, UJEMNE REALNE STOPY PRZECIW OBNIŻKOM
Członek RPP widzi pewne ograniczenia dla zmiany stóp procentowych w Polsce, zarówno w dół, jak i w górę. Przeszkodami dla podwyżek są, jak wskazał Kropiwnicki, hamowanie tempa wzrostu gospodarczego oraz potencjalne ograniczenie aktywności w sektorze budowlanym i osłabienie konsumpcji.
„Argumentem za obniżką mogłoby być słabnięcie tempa wzrostu gospodarczego, które bezspornie ma miejsce i będzie stopniowo postępować. Instytucje różnią się w prognozach jak bardzo polska gospodarka zwolni w 2020 r., podając szacunki od 3,1 do 3,6 proc., a niektóre szacunki nawet wchodzą w okolice 4 proc. W sytuacji hamującego wzrostu PKB podwyższanie ceny kredytu nie jest najlepszą polityką. Dla dynamiki gospodarczej w Polsce w ostatnim okresie ważne były dwa obszary i związane z nimi wydatki – kredyt i wydatki konsumpcyjne oraz kredyt mieszkaniowy i budownictwo. Podnoszenie ceny kredytu mogłoby powodować zmniejszenie dynamiki wydatków w sektorze budownictwa mieszkaniowego i konsumpcji co nie byłoby dobre dla gospodarki” – powiedział.
„Podwyżka stóp byłaby teoretycznie możliwa w przypadku braku oznak słabnięcia wzrostu gospodarczego. Nie chciałbym jednak przykładać się do tego, by przy pomocy polityki pieniężnej hamować wzrost gospodarczy, co miało miejsce na przykład za kadencji pierwszej RPP i oprócz skutków gospodarczych przyniosło także skutki polityczne w postaci zniknięcia ze sceny politycznej Unii Wolności i ZChN oraz dojścia do władzy SLD. Zdaję sobie sprawę z tego, że podniesienie ceny kredytu przy spowalniającym tempie wzrostu PKB mogłoby zahamować gospodarkę, zawsze będę ostrożny przed powtórzeniem błędu, który mógłby się skończyć katastrofą gospodarczą” - dodał.
Według najnowszej ankiety NBP, przeprowadzonej w grudniu i styczniu wśród ośrodków analitycznych, w 2020 r. dynamika PKB Polski do 3,4 proc., a w 2021 r. do 3,2 proc.
Kropiwnicki nie jest ponadto skłonny do „zbyt łatwego” obniżania stóp procentowych. Przeciw cięciu przemawiają jego zdaniem głęboko ujemne realne stopy procentowe oraz pozycja cykliczna polskiej gospodarki.
„Ewentualne cięcie stóp procentowych musiałoby być związane z dramatycznymi spadkami tempa wzrostu PKB. Będę też bardzo ostrożny ze względu na to, co się dzieje w polityce cenowej banków, przez które przechodzi już niemal 100 proc. dochodów w gospodarce. Niepokoi mnie, że praktycznie nie sposób jest znaleźć banku, w którym przeciętnie zarabiająca osoba nie płaciłby za prowadzenie konta. Coraz więcej banków wprowadza też różnego rodzaju opłaty za rzeczy do tej pory bezpłatne, np. za przelewy, pobranie środków, a nawet za ich wpłatę. To zjawisko jest niebezpieczne, bo uderza w średnią i niską klasę dochodową. Głęboko ujemne realne stopy procentowe nie zachęcają do myślenia o obniżaniu stóp. Nie wierzę także, by podwyżka stóp procentowych zmieniłaby politykę cenową banków” – powiedział.
„Bardzo rzadkie są przypadki, gdy w gospodarce wśród potencjalnych inwestorów panuje optymistyczne widzenie przyszłości i jedyną przeszkodą dla zwiększenia wydatków inwestycyjnych czy mieszkaniowych stanowi cena kredytu. To ma zazwyczaj miejsce na początku ożywienia po kryzysie. W takiej sytuacji widziałbym sens obniżki stóp, jednak polska gospodarka znajduje się w zupełnie innym miejscu” – dodał.
Prezes NBP podtrzymał w styczniu wyrażoną wcześniej opinię, że jeżeli w Polsce dojdzie do zmiany stóp procentowych, to ruchem będzie obniżka.
Przeciw pobudzaniu gospodarki przemawia w ocenie Kropiwnickiego także argument, iż łatwiej wprowadzić środki luzujące niż z nich wyjść.
„Jako keynesista z przekonania nie odczuwam ideologicznej niechęci do pobudzania gospodarki, ale jestem w tym względzie ostrożny” – dodał Kropiwnicki.
Jak ocenił, dużo poważniejszym wyzwaniem dla Rady niż obecnie była pierwsza połowa kadencji.
„(…) Kiedy wchodziliśmy w deflację (…) oczekiwano, że zejdziemy ze stopami procentowymi i to bardzo poważnie. Wytrzymaliśmy tamtą presję i wydaje mi się, że obecnie nie ma jej już tak dużej. Rynek obecnie nie przewiduje zmiany stóp procentowych, bo Rada tak ustawiła oczekiwania. Na początku kadencji analitycy wywierali presję na zmianę stóp proc.” – powiedział.
Odnosząc się do sytuacji na rynku kredytowym Kropiwnicki wyraził obawę o narastanie bańki w sektorze parabankowym w Polsce.
„Nadal mamy dość spory i nieprzejrzysty sektor parabankowy, gdzie kredyty są udzielane bez badania zdolności kredytowej. Obawiam się, że w którymś momencie może się to przerodzić w bańkę, która pęknie” – powiedział.
RZĄD NIE KONSULTOWAŁ Z RPP WYSOKOŚCI WPŁATY Z ZYSKU, NIE WIADOMO ILE WYNIESIE WPŁATA W ‘20
W grudniowym projekcie budżetu na 2020 r. rząd założył wpłatę do budżetu z tytułu zysku NBP za 2019 r. w wysokości ok. 7,1 mld zł. Kropiwnicki poinformował, że rząd nie konsultował z NBP tej liczby.
„Nie wiem skąd w rządzie wzięły się stwierdzenia dotyczące kwoty wpłaty zysku NBP do budżetu. Do banku nie wpłynęło w tym względzie żadne zapytanie, bo gdyby wpłynęło to byśmy poruszyli ten temat na Radzie. Nie znam szczegółów tych wyliczeń. Nie jestem na razie w stanie oszacować, jaki może być wynik finansowy NBP za 2019 r., zależy on od wielu czynników” – powiedział Kropiwnicki.
Rafał Tuszyński (PAP Biznes)
tus/ pr/