Profil:
IPOPEMA TFI SAPerspektywy dla krajowego FI pozytywne; dobra sytuacja makro przyciąga kapitał z zagranicy - Zaród, Ipopema TFI (wywiad)
Gołębia RPP, stabilna inflacja i dobra sytuacja fiskalna powodują, że perspektywy dla krajowego FI są pozytywne - ocenia Mariusz Zaród, zarządzający Ipopema TFI. Dodaje, że m. in. ze względu na dobrą sytuację makroekonomiczną w kraju, polskie aktywa będą nadal atrakcyjne dla inwestorów z zagranicy. Zaród wciąż widzi potencjał do wzrostu cen polskich obligacji i umocnienia PLN w kierunku 4,10/EUR.
"Perspektywy dla rynku długu w Polsce widzę pozytywnie, na co składa się kilka czynników. Po pierwsze, brak podwyżek stóp procentowych w tym roku, a nawet – jak zapowiedział prezes Glapiński – brak takich podwyżek również w następnym roku. (...) Wcześniej rynek oczekiwał, że podwyżki mogą zacząć się w I-II kw. 2018 r. Ostatnio jednak prezes Glapiński powiedział, że nie widzi takiego scenariusza – co prawda przedstawił tylko swoje zdanie, nie zdanie Rady, ale oczywiste jest, że to on jest kluczowym członkiem" - powiedział PAP Biznes Zaród.
"Sądzę zatem, że większość członków pójdzie za jego zdaniem. Nie mówię, że podwyżek nie będzie w przyszłym roku, ewentualnie jedna czy dwie podwyżki mogą się zdarzyć, jednak wcale by mnie nie zadziwiło, jeśli podwyżek nie będzie wcale" - dodał.
Zdaniem zarządzającego, kolejnym czynnikiem pozytywnie wpływającymi na krajowy rynek długu jest stabilna inflacja, która - jego zdaniem - do końca roku powinna pozostać na poziomie w okolicach 2 proc., a także dobra sytuacja fiskalna.
"Bardzo dobrze wszystko wygląda również od strony fiskalnej. Mamy bardzo wysoką ściągalność podatków, co powoduje, że budżet ładnie się spina i mamy tylko niewielki deficyt po kwietniu – a zwykle po czterech miesiącach te odczyty były dużo słabsze. Niższe potrzeby fiskalne sprawiają, że zaspokojenie potrzeb pożyczkowych jest bardzo wysokie - po maju ok. 66 proc." - powiedział.
"W ustawie zapisano, że potrzeby pożyczkowe są na poziomie 168 mld zł. Obecnie zaspokojono już około 2/3. Jeżeli założymy jednak, że deficyt będzie mniejszy o 20-30 mld zł – na co wskazują szacunki ekonomistów – oznacza to, że obecnie mamy zaspokojone ok. 75-80 proc. tych potrzeb, bo deficyt będzie mniejszy. To jest pewnie głównym argumentem za tym, że podaże na aukcjach MF będą dużo niższe, co potwierdził w poniedziałek wicepremier Morawiecki" - dodał.
Zaród ocenił również, że w latach 2017-2018 dynamika PKB może wynieść około 4 proc., a dobra sytuacja makroekonomiczna w kraju będzie przyciągać do Polski inwestorów z zagranicy.
"Na poprzednich, regularnych aukcjach inwestorzy zagraniczni mieli spory udział i myślę, że to się utrzyma. (...) Inwestorzy widzą, że w Polsce mają tanie finansowanie, po ok. 1,5 proc., i to nie przez najbliższe miesiące, tylko być może przez najbliższe 1,5 roku, a do tego obserwują bardzo dobrą gospodarkę ze zrównoważonymi fundamentami. Dynamika PKB na poziomie 4 proc. pewnie utrzyma się, może II kw. będzie nieco słabszy niż I kw., ale prognozy analityków są takie, że PKB za cały rok będziemy mieć na poziomie 4 proc. lub powyżej" - powiedział.
"Obecnie polska gospodarka rozwija się sporo powyżej potencjału, co w dłuższym terminie nie jest możliwe do utrzymania. W pewnym momencie będziemy musieli zawrócić z tych 4 proc. dynamiki PKB do poziomów bliżej potencjału, czyli okolice 3 proc. lub lekko poniżej. Ale to kwestia kolejnych lat. Jeśli chodzi natomiast o ten i przyszły rok to myślę, że realne jest prognozować dynamikę PKB w okolicach 4 proc." - dodał.
Ekspert Ipopema TFI uważa też, że w 2017 roku żadna z agencji ratingowych nie powinna obniżyć swojej oceny zdolności kredytowej Polski, a - jeśli chodzi o ewentualne zamiany ratingu w górę - bardziej prawdopodobny wydaje się przyszły rok.
RENTOWNOŚCI SPW Z POTENCJAŁEM DO SPADKÓW; SPREAD DO BUNDA MOŻE SIĘ ZAWĘŻAĆ
Zdaniem zarządzającego Ipopema TFI, w drugiej połowie roku wciąż jest przestrzeń do wzrostu cen polskich papierów skarbowych, pod warunkiem, że nie przeszkodzą temu czynniki globalne, tak jak np. wcześniejsze zakończenie programu QE przez Europejski Bank Centralny i wzrosty rentowności na rynkach bazowych.
"Już na początku roku mówiliśmy, że pole do wzrostu cen polskich obligacji jest dosyć duże. Po części to się już zmaterializowało, sądzę jednak, że potencjał nadal jest, o ile nie będą nam przeszkadzać czynniki zewnętrzne jak np. rentowności na rynkach bazowych" - powiedział Zaród.
"Jeżeli okaże się, że EBC zacznie wychodzić z programu QE szybciej niż wszyscy się spodziewają, to rentowności niemieckich Bundów będą zmierzały w górę w kierunku 0,8-1 proc. Ciężko sobie wyobrazić zatem, że nasze obligacje będą się wówczas umacniały. Całkowicie realne jest jednak zawężanie spreadu do Bunda. Jeżeli w polskiej gospodarce sytuacja jest pozytywna, to np. może być tak, że polskie obligacje będą stały w miejscu, w momencie gdy Bund będzie się osłabiać" - powiedział dodał.
W ocenie zarządzającego, jeszcze przez dłuższy czas EBC będzie jednak utrzymywał luźną politykę monetarną, a pierwszych podwyżek stóp procentowych w strefie euro możemy spodziewać się dopiero pod koniec 2018 r., lub nawet na początku 2019 r.
"EBC będzie utrzymywał program QE raczej dłużej niż krócej, nie mówiąc już nawet o ewentualnych podwyżkach stóp procentowych. Wydaje się to oczywiste, że najpierw wycofają się z programu luzowania ilościowego, a potem będą myśleć o podwyżkach. Patrząc na to, ile trwał +tapering+ w USA, plus widząc jak działa EBC pod przewodnictwem Draghiego – wszystko jest dosyć mocno rozwlekłe w czasie – to nie oczekiwałbym podwyżek stóp procentowych w strefie euro wcześniej niż w Polsce. To jest pewnie najwcześniej końcówka 2018 r., a nawet dopiero 2019 r." - powiedział.
FED RACZEJ GOŁĘBI Z POWODU TRUMPA, PODWYŻKI W WOLNYM TEMPIE
Ekspert Ipopema TFI uważa, że po czerwcowej podwyżce stóp procentowych w USA, kolejny ruch ze strony amerykańskiej Rezerwy Federalnej może pojawić się w grudniu, jednak taki scenariusz również nie jest przesądzony.
"Podwyżka w czerwcu jest wyceniona w 100-proc., zatem dziwne byłoby, gdyby Fed nie podniósł stóp. Natomiast co do przyszłych podwyżek, nie jestem już tego taki pewien. Rynek wycenia – obok czerwcowej – jeszcze pół podwyżki w tym roku, czyli szanse są 50/50 – albo będzie albo nie" - ocenił Zaród.
"Wydaje się, że dopóki Trump ma problemy natury politycznej – nie przeprowadza zapowiedzianych reform, nie obniża podatków, czyli nie ma luźnej polityki fiskalnej w USA, wówczas polityka monetarna nie może być bardzo restrykcyjna. Gdyby faktycznie Trumpowi udało się zrealizować wszystkie zapowiedzi z kampanii, myślę, że Fed miałby dobry moment, żeby zaostrzać politykę. Natomiast póki nie ma luzowania fiskalnego, ciężko jest w drastyczny sposób zacieśniać monetarnie. Dlatego też moim zdaniem, skala podwyżek będzie mniejsza niż wynika to z wykresu kropkowego Fed" - dodał.
Rynek terminowy w niemal 100-proc. wycenia prawdopodobieństwo podwyżki stopy fed funds w czerwcu. Szanse na kolejną podwyżkę w grudniu wyceniane są na ok. 50 proc.
Zaród pozostaje również sceptyczny w ocenach sytuacji makroekonomicznej w USA.
"Jeśli chodzi o sytuację makroekonomiczną w USA, to lepsze są miękkie dane - sentyment konsumentów i odczyty PMI. Natomiast jeśli chodzi o twarde dane makro, czy to produkcję, czy sprzedaż, to one nie są już takie mocne. Jeśli popatrzymy na rynek pracy, najistotniejsze są płace, a one jakoś znacząco nie przyspieszają, jak na tak istotny spadek stopy bezrobocia. W USA rośnie zatrudnienie, natomiast są to osoby, które wracają na rynek pracy, wcześniej nie pracowały, one nie mają wygórowanych żądań płacowych, nie powoduje to presji płacowej i tego, że inflacja bazowa nagle będzie rosnąć. Zatem byłbym mocno sceptyczny w twierdzeniach, że dane z USA są wyjątkowo dobre" - powiedział.
ZŁOTY MOŻE ZMIERZAĆ W KIERUNKU 4,10/EUR
"Jeżeli sprawdzi się scenariusz z dobrymi danymi z polskiej gospodarki i napływem kapitału z zagranicy, to wydaje się, że złoty powinien być mocniejszy wobec euro. (...) Polska na tle krajów europejskich wyróżnia się i to powinno wspierać nasza walutę. Złoty może się umocnić, ale nie bardzo drastycznie. Do 4,0/EUR zapewne nie zejdziemy, ale możemy podążać w kierunku 4,10/EUR, i to bez podwyżek stóp proc. w Polsce" - prognozuje zarządzający.
Ponadto, zdaniem zarządzającego, trend mocnego eurodolara ma szansę utrzymać się również w drugiej połowie roku, pod warunkiem, że wspólnej walucie nie przeszkodzą obawy o powrót anty-unijnych nastrojów w Europie.
"W ostatnim czasie euro zaczęło odrabiać starty po przejściowym okresie mocniejszego dolara. Stoją za tym dwa czynniki – po pierwsze oczekiwanie mniejszej ilości podwyżek stóp proc. w USA, a po drugie poprawa klimatu politycznego w Europie. Mieliśmy już Francję i Holandię, gdzie wybory poszły zgodnie z oczekiwaniami pro-unijnych kandydatów. Wybory w Niemczech - w landach, w których już się odbywały - też pokazują, że CDU na czele z Angelą Merkel, dobrze sobie radzi i to także powinno osłabiać ryzyko polityczne w Europie" - powiedział.
"W dłuższej perspektywie spodziewam się poziomów eurodolara, które mamy obecnie 1,11-1,13, może minimalnie wyżej. Ryzkiem dla tego scenariusza są jednak wybory we Włoszech, które są zaplanowane na początek przyszłego roku. W sondażach wygrywają tam partie anty-europejskie. To może powodować powrót strachu o przyszłość Unii Europejskiej i powrót do słabszego euro. Zatem zmiana notowań EUR/USD może pojawić się raczej z powodu słabości po stronie strefy euro niż wyjątkowej poprawy w USA" - dodał.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ osz/