Pierwszy kw. w polskiej gospodarce nieco słabszy od oczekiwań z początku roku – Maliszewski, Millennium (wywiad)
Pierwszy kwartał w polskiej gospodarce był nieco słabszy od oczekiwań z początku roku; konsument pozostał dość ostrożny - ocenia główny ekonomista Banku Millennium Grzegorz Maliszewski. W ostatnim czasie bank obniżył swoją prognozę wzrostu PKB Polski w 2025 r. do 3,4 proc. Głównym czynnikiem ryzyka pozostaje otoczenie zewnętrzne, w tym przede wszystkim globalna polityka handlowa.

"Pierwszy kwartał w polskiej gospodarce był nieco słabszy od oczekiwań z początku roku. Wzrost gospodarczy wyhamował do 3,2 proc. z 3,4 proc. w IV kw. 2024 r. Na tle Unii Europejskiej to jednak wciąż solidny wynik. Nie znamy jeszcze struktury wzrostu, niemniej dane o sprzedaży detalicznej wskazują na wyhamowanie konsumpcji indywidualnej. Pozostaje on ważnym filarem gospodarki, choć jej wyniki w I kw. br. uznać można za rozczarowujące" - powiedział PAP Biznes Maliszewski.
"Polski konsument na początku roku pozostał dość ostrożny w wydawaniu środków, szczególnie na towary. Częściowo to niewątpliwie związane było z wyhamowaniem dynamiki płac nominalnych. Wciąż na wysokim poziomie utrzymuje się skłonność do oszczędzania, co widoczne jest także w wysokiej dynamice depozytów gospodarstw domowych" - dodał.
Jak wskazał, w badaniach nastrojów konsumentów widać zwiększone obawy o utratę pracy, co może po części wynikać z utrzymującej się niepewności w globalnym otoczeniu.
"Stopa bezrobocia jest bowiem na historycznie niskich poziomach, a przedsiębiorcy nie redukują silnie zatrudnienia, więc konsumenci nie powinni mieć takich obaw. W I kw. nieco słabsze od oczekiwań były też inwestycje, co jest prawdopodobnie związane z niską absorbcją środków unijnych" - powiedział ekonomista.
W czwartek Główny Urząd Statystyczny podał w szybkim szacunku, że PKB Polski w I kw. 2025 r. wzrósł o 3,2 proc. rdr wobec wzrostu o 3,4 proc. rdr w IV kw. 2024 r. W ujęciu kwartał do kwartału PKB w I kw. wzrósł o 0,7 proc., po wzroście o 1,4 proc. kdk kwartał wcześniej.
Bank Millennium zrewidował w ostatnim czasie prognozę wzrostu PKB Polski w całym 2025 r. – do 3,4 proc. z prognozowanych wcześniej 3,7 proc.
"Zmieniliśmy nasze oczekiwania dotyczące inwestycji – wciąż zakładamy, że przyspieszą i że będzie to główny motor wzrostu gospodarczego w tym roku, jednak nie aż tak mocny, jak wcześniej zakładaliśmy. Absorbcja środków unijnych rozpędza się nieco wolniej niż zakładaliśmy" - powiedział PAP Biznes główny ekonomista banku.
"W dół zrewidowaliśmy też prognozę konsumpcji, ale tu zmiana nie jest duża. Zakładamy, że nieco wolniejsza, realna dynamika dochodów będzie skompensowana spadkiem skłonności do oszczędzania. Wraz ze spadkiem stóp procentowych, stabilizacją wzrostu i dobrą sytuacją na rynku pracy, akumulacja środków finansowych przez konsumentów powinna osłabnąć" - dodał.
Głównym ryzykiem dla prognoz dotyczących wzrostu gospodarczego pozostaje otoczenie zewnętrzne, w tym przede wszystkim globalna polityka handlowa.
"W ostatnich miesiącach przyzwyczailiśmy się do utrzymującej się niepewności związanej z globalną polityką handlową. Z punktu przedsiębiorstw ta niepewność jest jednak niekorzystna, ponieważ może powstrzymywać przed podejmowaniem decyzji inwestycyjnych. Bardziej komfortową sytuacją byłaby by materializacja konkretnego scenariusza – nawet negatywnego, do którego firmy mogłyby się dostosować" - ocenił Maliszewski.
"Utrzymująca się niepewność może hamować nie tylko inwestycje, ale i konsumpcję. Jest to zatem największy czynnik ryzyka dla wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach. Wydarzenia z ostatnich tygodni sugerują, że skrajnie negatywny scenariusz dotyczący wojen handlowych nie zmaterializuje się. Niemniej niepewność wciąż się utrzymuje" - dodał.
W rozmowie z PAP Biznes ekonomista wskazał, że dla polskiej gospodarki istotna będzie też trajektoria odbudowy gospodarczej w Niemczech.
"W związku z ogłoszonym niedawno pakietem inwestycyjnym i poluzowaniem fiskalnym, oczekiwania dotyczące niemieckiej gospodarki się poprawiły. Niemniej efekt tych zmian zobaczymy dopiero w przyszłym roku" - zaznaczył Maliszewski.
Ryzykiem dla wzrostu jest też rozwój sytuacji w Ukrainie.
"Potencjalne porozumienie pokojowe może stwarzać szanse dla polskich firm na udział w odbudowie tego kraju, jednak to perspektywa kolejnych lat. W krótszym terminie ewentualne zawieszenie broni mogłoby sprawić, że część Ukraińców wróci do swojego kraju, co mogłoby się odbić na polskim rynku pracy" - powiedział Maliszewski.
"Z drugiej jednak strony z Ukrainy mogłaby wyjechać część mężczyzn, która teraz takiej możliwości nie ma. Przejazdy Ukraińców byłyby zatem dwukierunkowe, a efekt netto w obecnej sytuacji jest trudny do oszacowania" - dodał.
DEZINFLACJA POSTĘPUJE, NIEPEWNOŚCIĄ POLITYKA FISKALNA I INFLACJA USŁUG
Główny ekonomista Banku Millennium prognozuje, że dezinflacja w polskiej gospodarce będzie postępowała i w drugiej połowie 2025 r. wskaźnik CPI zbliży się do górnej granicy odchyleń od celu NBP.
"Zakładamy, że dezinflacja będzie postępowała i w średniookresowej perspektywie CPI obniży się do celu NBP na poziomie 2,5 proc. W drugiej połowie bieżącego roku inflacja będzie ocierać się o górną granicę odchyleń od celu, tj. 3,5 proc., głównie ze względu na czynniki statystyczne, jednak trwałe zejście do 2,5 proc. zobaczymy dopiero w drugiej połowie 2026 r." - powiedział PAP Biznes ekonomista.
"Obniżaniu się inflacji sprzyjają ceny surowców energetycznych, w tym ropy naftowej, mocniejszy złoty, ale też obniżony popyt na towary, co widać chociażby w danych o sprzedaży detalicznej. Jeśli chodzi o towary bazowe (po wyłączeniu nośników energii, paliw i żywności) to możemy tak naprawdę ocierać się o deflację. Sprzyja temu otoczenie zewnętrzne, w tym niska inflacja w Chinach, która powoduje, że import towarów z tego kraju jest tańszy" - dodał.
W ocenie Maliszewskiego, ewentualne odmrożenie cen energii od października br. nie powinno mieć silnego proinflacyjnego wpływu tak, jak było to w poprzednich latach.
"Ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym są teraz nawet niższe niż ta cena taryfowa, więc jest szansa, że odmrożenie nie spowoduje skoku inflacji. Wcześniej, w lipcu, przywrócona zostanie opłata mocowa, co lekko spowolni dezinflację. Warto jednak przypomnieć, że w lipcu ubiegłego roku ceny energii wzrosły o 11,8 proc. mdm. W tym roku ich zwyżka będzie mniejsza, więc roczna dynamika cen nośników energii wyhamuje" - powiedział ekonomista.
W bazowym scenariuszu prognoza Banku Millennium zakłada, że inflacja CPI na koniec 2025 r. roku znajdzie się na poziomie 3,9 proc., a średnio wyniesie 4,2 proc. Według prognoz, w 2026 r. średnioroczna inflacja wyniesie 3,1 proc., a na koniec przyszłego roku obniży się do 2,5 proc.
Zdaniem ekonomisty, jednym z głównych czynników ryzyka dla ścieżki inflacji jest inflacja usług.
"Głównym ryzykiem dla ścieżki inflacji pozostaje inflacja usług. Stopniowo ona hamuje, w ślad za wyhamowaniem dynamiki wynagrodzeń. Wzrost płac spowolnił nieco bardziej niż zakładaliśmy na początku tego roku, choć w dalszym ciągu ich wzrost jest relatywnie wysoki, wyższy niż wzrost wydajności pracy" - powiedział PAP Biznes Maliszewski.
"W bazowym scenariuszu zakładamy, że obniżanie się dynamiki wzrostu płac będzie postępowało, a w ślad za tym także dynamika cen usług, choć będzie to proces powolny. Przy niskim bezrobociu i spodziewanym przyspieszeniu aktywności ekonomicznej stanowi to czynnik niepewności dla ścieżki inflacji" - dodał.
W ocenie głównego ekonomisty Banku Millennium, istotnym źródłem niepewności dla inflacji jest też kształt finansów publicznych.
"W 2024 roku deficyt sektora general government wyniósł 6,6 proc. PKB. Determinacja rządu do jego obniżenia pozostaje niepewna. Wysoki deficyt to częściowo efekt wydatków militarnych, niemniej wyłączenie spod reguł fiskalnych deficytu wydatków na obronność może spowodować, że rząd będzie mniej zdeterminowany do redukcji deficytu sektora finansów publicznych. Z Ministerstwa Finansów płyną sygnały, że zakres konsolidacji, który był ustalony z Komisją Europejską w ubiegłym roku, pozostaje aktualny, niemniej nie ma pewności, czy znajdzie to potwierdzenie w działaniach" - powiedział Maliszewski.
"Szczególnie dotyczy to 2026 roku, który będzie rokiem przedwyborczym. Poluzowanie reguł fiskalnych może zrodzić pokusę zmniejszenia skali konsolidacji i chęć podtrzymania prospołecznej, luźnej polityki fiskalnej. Kształt polityki fiskalnej pozostaje zatem istotnym elementem rozważań w kontekście polityki pieniężnej. Na co też wskazywał prezes NBP podczas ostatniej konferencji prasowej" - dodał.
Ekonomista prognozuje, że do końca 2025 r. jest przestrzeń na cięcia stóp procentowych w Polsce jeszcze o 75 pb.
"Przed majową decyzją Rady Polityki Pieniężnej oczekiwania rynku finansowym były bardzo agresywne, inwestorzy spodziewali się szybkiego i agresywnego cięcia do nawet poniżej 4 proc. na koniec tego roku. Nasza prognoza nie była aż tak agresywna. Zakładamy, że istnieje przestrzeń do dalszych obniżek stóp procentowych w tym roku" - powiedział PAP Biznes Maliszewski.
"W naszej ocenie, do końca tego roku stopy procentowe spadną o dodatkowe 75 punktów bazowych i na koniec roku stopa referencyjna NBP wyniesie 4,50 proc., a docelowo na koniec 2026 r. na poziomie 3,5 proc." - dodał.
Ekonomista widzi przestrzeń do cięcia stóp o 25 pb. w lipcu i do kolejnych obniżek jesienią.
"Biorąc pod uwagę komunikację ze strony banku centralnego, a szczególności prezesa Glapińskiego, widać, że – po wyraźnym dostosowaniu w maju – w kolejnych miesiącach Rada będzie ostrożniej dozowała cięcia, obniżając stopy procentowe w krokach po 25 punktów bazowych. Czerwiec będzie okresem pauzy" - ocenił Maliszewski.
"W mojej ocenie, jest przestrzeń, żeby w lipcu Rada obcięła stopy o 25 punktów bazowych i o kolejne łącznie 50 pb. w jesiennych miesiącach – w październiku i listopadzie, wtedy będzie znany już budżet na 2026 r. i będziemy mieć więcej jasności co do perspektyw polityki fiskalnej, ale też kształtowania się cen energii" - dodał.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ asa/