Profil:
Scanway SARośnie zapotrzebowanie na zamawianie komponentów satelitarnych spoza USA - prezes Scanway (wywiad)

Rośnie zapotrzebowanie na zamawianie komponentów satelitarnych spoza USA, na przykład z Unii Europejskiej - powiedział PAP Biznes prezes Scanway Jędrzej Kowalewski. Dodał, że jest optymistą, jeśli chodzi o wpływ polityki celnej USA na polski sektor kosmiczny oraz widzi duże szanse dla branży w sektorze obronnym.
"Jestem ostrożnym optymistą, jeśli chodzi o wpływ polityki celnej USA na polski sektor kosmiczny. Ale jednak optymistą – myślę, że bilans korzyści finalnie może być dodatni dla rodzimego sektora i Polski. Po pierwsze — na pewno fakt, że działamy w warunkach, które bardzo dynamicznie się zmieniają nie jest sprzyjający. To oczywiście nie jest korzystne dla biznesu i nie ułatwia prognozowania, jak może wyglądać przyszłość" - powiedział prezes Scanway Jędrzej Kowalewski.
"Z drugiej strony jednak, widzimy przede wszystkim postępujące kruszenie się utartego monopolu czy też duopolu pomiędzy dwoma wielkimi potęgami — mowa tu o Stanach Zjednoczonych i Chinach. Widać to szczególnie w kontekście ceł, które ostatnio zostały zmodyfikowane — nastąpiło zawieszenie ceł dla Unii Europejskiej przy jednoczesnym utrzymaniu bardzo wysokich ceł na towary z Chin" - dodał.
Wskazał, że równolegle widać też reakcję Chin, skierowaną bezpośrednio w stronę amerykańskiego sektora dual-use, czyli firm zajmujących się technologiami podwójnego zastosowania.
"I w tym kontekście upatruję pewne szanse dla rodzinnego sektora kosmicznego. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że europejski przemysł kosmiczny — a szczególnie polski, który na tle Europy wyróżnia się dużą elastycznością i szybkością adaptacji — miałby znaleźć się w jakimś szczególnym kryzysie. Wręcz przeciwnie, powiedziałbym, że jest to czas, w którym pojawia się wiele szans, z których warto próbować coś dobrego wyciągnąć" - powiedział prezes.
"Podsumowując - aktualną sytuację przełamania pewnego duopolu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni – oceniam jako moment, w którym zaczynają się kruszyć bariery dotąd nie do pokonania" - dodał.
Podał, że jeśli spojrzy się na cały sektor kosmiczny — a bardziej konkretnie na produkcję satelitów — prawie połowa przychodów z tego segmentu w 2023 roku trafiała do amerykańskich spółek.
"To oczywiście nadal wysoki poziom, ale niższy niż w latach poprzednich, co pokazuje, że mamy do czynienia z pewnym trendem spadkowym, jeśli chodzi o dominację amerykańskiego sektora kosmicznego w tej dziedzinie" - powiedział Jędrzej Kowalewski.
Wskazał, że to, co się obecnie dzieje, może w istotny sposób zachwiać tym układem — na korzyść wszystkiego, co nie jest ani Stanami Zjednoczonymi, ani Chinami.
"I to jest w zasadzie moja kluczowa obserwacja, na której opieram swoje wnioski - w kolejnych projektach, w 2025 roku, coraz więcej globalnych graczy będzie zamawiać komponenty satelitarne u dostawców spoza tych dwóch głównych potęg. Mam tu na myśli firmy z Polski, z Europy, z Arabii Saudyjskiej, z Kazachstanu, z Korei Południowej i innych krajów — one będą miały realny wybór: czy zamawiać komponenty ze Stanów Zjednoczonych, gdzie obecnie dialog gospodarczy jest nieco zaburzony i obarczony sporą niepewnością co do przyszłości, czy jednak szukać alternatyw" - powiedział.
"Trzeba pamiętać, że aspekt stricte psychologiczny także odgrywa w aktualnej sytuacji niebagatelną rolę. Nawet jeśli cła zostaną trwale zniesione, a 'gra Trumpa' dobiegnie końca, to w głowach decydentów pozostanie pytanie: czy na pewno mogę polegać na imporcie komponentów z USA, skoro sytuacja może się nagle znów odwrócić? W związku z tym rośnie zapotrzebowanie na zamawianie kluczowych komponentów satelitarnych z innych krajów — na przykład z Unii Europejskiej" - dodał.
Podał, że świetnym przykładem jest tu zamówienie z amerykańskiej firmy SpinLaunch dla konstelacji Meridian — 280 satelitów, które mają zostać dostarczone przez NanoAvionics, litewską firmę i przedstawiciela nurtu New Space.
"Proszę sobie wyobrazić: amerykański podmiot składa ogromne zamówienie 'przez ocean' — właśnie w Europie, co tylko pokazuje rosnącą pozycję i poziom technologiczny, jaki osiągamy. To jest sytuacja, w której pozbawiamy się jakichkolwiek kompleksów" - dodał.
Wskazał, że firmy, które potrafią dostrzegać szanse na rynkach zagranicznych i już wcześniej przygotowały swoje linie produktowe oraz zdolności operacyjne do działania na poziomie międzynarodowym — to właśnie one będą funkcjonować w znacznie bardziej sprzyjającej rzeczywistości, szczególnie jeśli chodzi o globalne zamówienia.
"Wiele wskazuje na to, że w nowej rzeczywistości, która nam się dzisiaj rysuje wpływ amerykańskiego sektora będzie raczej słabnąć – a przynajmniej będzie mocno obciążony ryzykiem wynikającym z handlowych regulacji i niepewności związanej z dostawami. Zatem jaki to będzie rok, to jeszcze się okaże, ponieważ rozmawiamy o mechanizmach globalnych i procesach, które mają w sobie dużą dozę nieprzewidywalności" - powiedział Jędrzej Kowalewski.
"Natomiast jedno jest pewne — rzeczywistość, która się teraz kształtuje, to rzeczywistość, w której pojawia się przestrzeń, aby rozwiązania spoza Stanów Zjednoczonych mogły zaprezentować swoje korzyści: zarówno biznesowe (związane także ze stabilnością zleceń), jak i technologiczne" - dodał.
Prezes wskazał, że widzi obecnie sporo szans dla branży kosmicznej w sektorze obronnym.
"Oczywiście trudno mówić o samych szansach, kiedy na rynku widać tak dużą dozę chwiejności — trzeba pamiętać, że nie wszystkie firmy potrafią się jeszcze odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. Warto jednak zwrócić uwagę na to, co zrobiły ostatnio Chiny, a szczególnie na decyzję z 9 kwietnia. Chodzi o wstrzymanie i zakaz eksportu określonych komponentów z Chin do kilkunastu amerykańskich firm związanych z przemysłem obronnym. Eksperci określają to działanie jako przykład sankcji o chirurgicznej precyzji" - powiedział.
"To nie jest ogólne embargo na handel, tylko celowana odpowiedź — odwet za ponad 100-procentowe cła, które USA utrzymały wobec Chin. Uderza ona bezpośrednio w amerykański przemysł obronny, który — jak wiemy — jest największym takim sektorem produkcyjnym na świecie" - dodał.
Wskazał, że ta sytuacja może nie sprawi od razu, że klienci z innych krajów zaczną szukać alternatyw, ale z pewnością będzie to dodatkowy argument za wyborem rozwiązań niezależnych od państwa, które angażuje się w wojny celne i które nie jest do końca ekonomicznie przewidywalne.
Podał, że to są oczywiście procesy, których rozwój dopiero będzie można zobaczyć, ale zdaniem prezesa już teraz wprowadzają sporą dawkę niepewności dla decydentów — na przykład z Włoch czy Polski — którzy mieliby dziś zamawiać konstelację satelitarną.
"W moim odczuciu, pokazują one, że nawet jeśli rozwiązania oferowane przez amerykańskie firmy są atrakcyjne technologicznie, to mogą po prostu nie zostać zrealizowane na czas albo w ramach ustalonych budżetów. A wszystko dlatego, że część komponentów przestaje być dostępna — i to potwierdza dobitnie, że nie wszystko jest produkowane wyłącznie na amerykańskiej ziemi" - powiedział.
"Te komponenty są częścią globalnego łańcucha dostaw — a to, że ten łańcuch dziś się rwie, widzimy wyjątkowo wyraźnie. I właśnie to otwiera szansę dla rozwoju rodzimych przemysłów obronnych, w tym jak najbardziej dla polskiego" - dodał.
Podał, że wiele wskazuje na to, że łańcuch dostaw będzie jeszcze bardziej zachwiany niż od czasów samego COVID-u, a to tylko potwierdza, jak bardzo potrzebujemy niezależności.
"Scanway już od kilku lat realizuje strategię, w której nie opieramy się wyłącznie na rynku lokalnym, bliskim naszej głównej siedzibie. Od początku stawiamy na rynek globalny. Nawet jeśli tymczasowo wyłączylibyśmy z tego równania rynek amerykański — który i tak wciąż pozostaje bardzo atrakcyjny — to i tak działamy w skali międzynarodowej" - powiedział Jędrzej Kowalewski.
"Zresztą, rozmawiając z naszymi klientami ze Stanów Zjednoczonych, widzę wyraźnie, że pomimo obecnej niepewności gospodarczej, nie widać u nich żadnego spadku zainteresowania komponentami z Europy. Wręcz przeciwnie — wielu z nich postrzega Europę jako stabilny punkt odniesienia na tle dzisiejszego globalnego zamieszania" - dodał.
Wskazał, że doświadczenia spółki pokazują, że dla klientów najważniejsza jest jakość dostarczanego rozwiązania. Dopiero potem liczy się czas realizacji, a dopiero na trzecim miejscu — cena.
"Oczywiście ona nadal ma znaczenie, nie żyjemy już w czasach, w których można było ją kompletnie ignorować. Ale w obecnych realiach, gdzie liczy się szybkość działania i niezawodność, to właśnie jakość i terminowość są kluczowe" - powiedział.
Polska ma w tym roku określić wysokość składki do ESA na okres 2026-2028. 2025 to jest rok spotkania na szczeblu delegacji wszystkich państw członkowskich Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), podczas którego będą omawiane m.in. poziomy składek oraz kierunki dalszego zaangażowania — zarówno ze strony poszczególnych krajów, jak i samej ESA.
"Z naszej perspektywy, szczególnie istotne będzie stanowisko krajowej administracji w sprawie wysokości polskiej składki. Pojawiają się głosy, że obecna administracja dostrzega wartość utrzymania składki na relatywnie wysokim poziomie — wyższym niż w poprzednich latach. Teraz czekamy na konkretne decyzje i ich przełożenie na działania. Przypominam, że może mieć to duże znaczenie dla tempa rozwoju polskiego sektora kosmicznego ze względu na powracający charakter tych środków do krajowych przedsiębiorstw w postaci kontraktów nadzorowanych przez ESA" - powiedział prezes.
Wskazał, że polski sektor kosmiczny, mimo że tworzą go firmy, które z powodzeniem odnajdują się na rynku globalnym, potrzebuje także wyraźnych wskazówek, impulsów ze strony państwa. Chodzi tu m.in. o określenie strategicznych kierunków rozwoju, a także stworzenie krajowego programu kosmicznego.
"W obecnych, dynamicznych czasach takie wspólne, spójne podejście — opierające się na jednej strategii — byłoby dla całego sektora bardzo cenne. To zdecydowanie moment, w którym takie decyzje powinny zapaść. Wierzę, że rok 2025 przyniesie konkretne rozstrzygnięcia w tej sprawie" - powiedział Jędrzej Kowalewski.
Anna Lalek (PAP Biznes)
alk/ ana/