Agencje prasowe - superfiltr w świecie nadmiaru informacji - prof. Czarniawska (wywiad)
Agencje prasowe odgrywają kluczową rolę w przekazywaniu informacji i komunikowaniu na świecie. Od dalszych losów gazet zależy, czy tak dalej będzie – tłumaczy badaczka, profesor Uniwersytetu w Goeteborgu Barbara Czarniawska.
PAP: W książce poświęconej agencjom prasowym na świecie pt. "Cyberfactories. How News Agencies Produce News" (z ang. "Cyberfabryki. Jak agencje prasowe produkują informacje") określa pani profesor agencje prasowe jako "cyberfactories". Co to właściwie oznacza?
Barbara Czarniawska: Neologizm "cyber-fabryki" - bo pracują w nich cyborgi i komputery mają coraz większą kontrolę nad ich pracą (cybernizacja i cyborgizacja, w moim słowniku).
PAP: Jaką rolę w przekazie informacji i komunikacji na świecie odgrywają w tej chwili agencje prasowe?
B.C.: Kluczową! Czy tak dalej będzie, to zależy od tego, co stanie się z gazetami - o czym mowa w kolejnym pytaniu. Medium to internet i on jest dostępny dla wszystkich. Ale tylko agencje łączą (a przynajmniej starają się, jak mogą) szybkość z weryfikacją informacji. Informacji jest tak dużo i przekazywane są tak szybko, że niezbędny jest filtr – a ponieważ gazety nie mają głowy teraz, żeby zajmować się takimi rzeczami, a radio i telewizja z przyzwyczajenia korzystają z agencji, więc agencje są właśnie takim superfiltrem.
Nawet sobie nie wyobrażałam, jak dużą rolę odgrywają agencje. Wprawdzie "Financial Times" czy "Il Sole 24 Ore" i inne ciągle jeszcze bogate gazety mają swoje agencje prasowe, ale dużo mniejsze, więc na wszelki wypadek tak czy inaczej sprawdzają Reutersa i AP.
PAP: Jaki wpływ na funkcjonowanie agencji miał i ma internet?
B.C.: Od czasów, kiedy wysyłano gołębie pocztowe, współczesna technologia odgrywała główną rolę w pracy agencji. W tym sensie internet nie różni się od telegramu czy telafaksu, choć oczywiście można powiedzieć, że wchodzi "głębiej" w samą pracę dziennikarzy.
PAP: W latach 90. w Polsce pojawiły się głosy, że agencje prasowe nie mają przed sobą przyszłości. Jaka w pani przekonaniu wygląda przyszłość agencji prasowych?
B.C.: Tak by się mogło wydawać, zważywszy właśnie, że jest tak dużo bezpośredniej informacji i tak szybko jest przekazywana. Tyle tylko, że papierowe gazety są w kryzysie i są bardzo uzależnione od agencji. Można sobie jednak wyobrazić, że przeżyją ten kryzys, przenosząc się z papieru do sieci. Wtedy to same wiadomości będą (znowu) mniej ważne, bo łatwo dostępne, natomiast "prawdziwe" dziennikarstwo, to jest komentarz i interpretacja, będą górą. Dlatego też chytrusy takie jak Reuters już się do tego przygotowują - oprócz "Reuters News" mamy teraz również "Reuters Views".
PAP: Jakie wyzwania stoją przed agencjami prasowymi? Czy będzie to rosnące zapotrzebowanie odbiorców na obraz?
B.C.: Nie, agencje, które badałam, mają mnóstwo świetnych wideo i fotografii. Możliwym zagrożeniem jest to, że inne media nie będą ich potrzebować. Zobaczymy – za 5 czy 10 lat (o ile nic dramatycznego się nie zdarzy).
Rozmawiała Magdalena Cedro (PAP)
mce/ woj/