Branża spożywcza pod presją cenową, ale podwyżki już tylko punktowe - prezes Maspeksu (wywiad)
Branża spożywcza w Polsce znajduje się pod presją cenową, ale kolejne podwyżki cen będą już miały charakter tylko punktowy, nie obejmą wszystkich grup produktów - uważa prezes Maspeksu Krzysztof Pawiński. W tym roku Maspex liczy na przychody lekko ponad 15 mld zł.

„Po słabym początku roku mieliśmy dwa miesiące stabilizacji. Zakładam, że jest to szansa odbicia w górę, co zweryfikuje czwarty kwartał. Przy czym w branży spożywczej spadki nie są głębokie, mówimy o wartościach rzędu kilku procent. Różnie to wygląda w poszczególnych kategoriach, ale gdy podsumujemy wszystko razem, to mamy co najwyżej stabilizację i płaską sprzedaż, a wszyscy życzymy sobie przynajmniej lekkiego wzrostu” – powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex.
Ocenia, że nie ma już miejsca na duże podwyżki cen produktów spożywczych.
„Będziemy mieli do czynienia już tylko z podwyżkami punktowymi. Przykładowo sok pomarańczowy musi zdrożeć, jeśli koncentrat kosztował 1500 USD, a teraz kosztuje 4-5 tys. USD. Wcześniej mieliśmy podwyżki horyzontalne, gdzie wszystko drożało po kilka-kilkanaście proc. i to wiele razy. Mieliśmy sezon czterech podwyżek cen kwartał po kwartale. To był fatalny czas dla nas, dla konsumenta, rujnujący nasze relacje z odbiorcami. Sieci handlowe nie chcą iść z wyższymi cenami do konsumenta, my do sieci też nie chcemy iść z wyższymi cenami, ale czasami jest to nieuchronne” – powiedział.
Dodał, że żeby biznes dobrze funkcjonował, niezbędnym elementem jest optymizm konsumentów.
„Musi być radość z zakupów i wydawania pieniędzy, zwłaszcza na produkty, które kosztują 4,99 zł czy 5,99 zł. Mamy za sobą okres półtora roku ciągłych podwyżek cen, nic nie kosztuje tyle, ile kosztowało kiedyś i nigdy ceny w tamte rejony już nie powrócą” – powiedział.
„Musimy jako konsumenci zaakceptować wydatki na innym poziomie. To czysta psychologia, ponieważ wzrost płac już dawno wyprzedził inflację. Ciągle jeszcze konsumenci mają problem z akceptacją nowych cen. Tę radość z wydawania pieniędzy widzimy już w Bułgarii, Rumunii, nieźle jest na Węgrzech. W Czechach czy na Słowacji nastroje są bardziej zmienne. W Polsce nadal dominuje pesymizm” - dodał Krzysztof Pawiński.
Pytany o trend stawiania przez konsumentów na zdrową żywność, prezes Maspeksu wypowiada się raczej ostrożnie.
„Analizując deklaracje konsumentów można by pomyśleć, że wszyscy odżywiamy się zdrowo, żywimy się tylko kiełkami i pijemy tylko wodę, ale w rzeczywistości oddzielmy deklaracje od decyzji zakupowych. Sięgamy po używki, alkohol, przekąski, nasze życie jest różnorodne i bardziej kolorowe. Naturalnie komponent zdrowej żywności, naturalnych składników, niższego poziomu przetworzenia jest przez klientów pożądany, ale nie w skrajnym wydaniu. Dobrym przykładem skrajności są tzw. roślinne zamienniki mięsa. Jeszcze dwa lata temu wszyscy sądzili, że mięso jest passe. A dzisiaj producenci takiej żywności są największymi przegranymi” – powiedział.
Krzysztof Pawiński ocenia, że cała branża spożywcza w Polsce znajduje się pod presją cenową.
„Kiedyś presja cenowa pochodziła głównie z cen surowców i zaopatrzenia. Teraz ten czynnik zmalał, ponieważ jeśli drożeją owoce czy warzywa, to tanieje np. cukier, więc jest jakaś kompensacja. Wzrosły natomiast koszty związane z płacą minimalną. Nawet jeśli Maspeksu dotyczyły one w niewielkim stopniu, to w całym łańcuchu dostaw, począwszy od zbioru owoców czy warzyw, płace minimalne są zaszyte w wielu pozycjach kosztowych” – powiedział.
„Ceny energii elektrycznej nie wróciły do poziomów sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. Nasz rachunek za energię elektryczną to setki milionów złotych rocznie. To ma znaczenie dla całości kosztów. Gaz się urealnił, jest bliżej tego co mieliśmy kiedyś” – dodał.
Prezes Maspeksu mówi o prowadzeniu nieustannej wojny przychodów i kosztów.
„Inwestujemy w lepszą efektywność procesów, lepszą logistykę, prowadzimy inwestycje w technologie, które stają się bardziej wydajne” – powiedział.
Dodał, że jego celem jest poprawianie wyników jak w poprzednich latach.
„Godzenie się z tym, że ma być gorzej, jest mało ambitne. Chcemy poprawiać wielkość osiąganych zysków, nie po to, żeby je konsumować, bo zyski budują kapitały, które potem reinwestujemy, pomagają nam więc realizować inne projekty i rozwijać skalę naszego biznesu” – powiedział prezes Maspeksu.
W 2023 roku grupa kapitałowa Maspex zanotowała 15 mld zł przychodów.
„W tym roku będą drobne zmiany w stosunku do tego, co wypracowaliśmy przed rokiem. Przed nami jeszcze czwarty kwartał, piłka jest w grze. Alkohol zalicza spadki, soki z powodu gigantycznego wzrostu cen są wolumenowo również w trendzie spadkowym, ale niektóre grupy napojów rosną np. woda i herbata” – powiedział.
„Sumarycznie, wolumenowo chyba jednak będzie w tym roku delikatny spadek, wartościowo realne jest utrzymanie 15 mld zł z lekkim plusem. To jest obraz po niepełnych dziewięciu miesiącach” – dodał Krzysztof Pawiński.
Pod koniec lutego 2022 roku Grupa Maspex sfinalizowała zakup spółki CEDC International oraz jej spółki zależnej B2B Wine & Spirits wraz z prawami do wszystkich marek oferowanych przez CEDC: Żubrówki, Soplicy, Absolwenta oraz marki Bols.
Z kolei w kwietniu 2024 roku Grupa Maspex sfinalizowała proces przejęcia spółki Jan Becher - Karlovarská Becherovka, będącej właścicielem marki Becherovka oraz zakładu produkcyjnego wraz z magazynem w Karlovych Varach w Czechach. Becherovka to likier ziołowy i najstarsza marka alkoholu w Czechach.
„W segmencie alkoholowym jesteśmy dopiero dwa lata, ale zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Jesteśmy w połowie drogi. Zakończyliśmy przygotowania inwestycyjne, zakup działek, plany, pozwolenia, teraz ruszamy z budową dużej hali magazynowej w Obornikach” – powiedział prezes.
„Rynek alkoholi jest spadający, ale nam udaje się poprawiać efektywność tego kawałka naszego biznesu z racji dużej inżynierii w logistykę i wytwarzanie” – dodał.
Przejęcie Karlovarská Becherovka było 21. przejęciem Maspeksu i drugim na rynku czeskim. Krzysztof Pawiński, pytany o kolejne możliwe akwizycje w grupie, zaznacza, że komunikuje przejęcia w momencie, gdy się one wydarzą, ale potwierdza, że takie działania są prowadzone.
„Przejęcia to nieustający proces, ale skuteczność takich działań jest niewielka. Nie zawsze też to, co jest oferowane trafia w naszą wizję” – powiedział.
Pytany z kolei o możliwy debiut Maspeksu na warszawskiej giełdzie, wskazuje, że wejście na giełdę byłoby ekstraordynaryjnym wydarzeniem, wynikającym z projektów, których grupa nie mogłaby sfinansować w klasyczny sposób.
„Na razie współpracujące z nami banki mówią, że uniosą każdy nasz pomysł. Udało nam się największe przejęcie, dwa lata temu (producenta alkoholi CEDC) sfinansować w klasyczny, najbardziej konserwatywny sposób: istotny wkład własny i senioralny dług, który banki z wielką radością nam udzieliły” – powiedział.
„Weszliśmy w okres inflacji z dużym zadłużeniem, ale opartym na stałej stopie proc. Odbudowujemy swoje możliwości finansowe i poszliśmy w gigantyczny strumień inwestycyjny. Wydaliśmy w ciągu roku 700 mln zł na inwestycje, ale znów trafiliśmy w dobry moment, dołka cen dóbr inwestycyjnych. One są nominalnie droższe niż kiedyś, ale relatywnie najtańsze, bo będzie już tylko drożej. Z naszymi działaniami jesteśmy w dobrym cyklu” – dodał.
Krzysztof Pawiński, pytany o możliwe wejście na giełdę jednej z sieci handlowych Żabka Polska, której oferta akcji byłaby jednym z największych wydarzeń na polskim rynku IPO, ocenia, że spółka będzie znakomitym celem dla inwestorów.
„Żabka to fantastyczny przykład sukcesu opartego o innowacyjny format sklepów convenience. Wydawało się, że ten format najlepsze dni ma już za sobą, a wygląda na to, że najlepsze 10 minut jest jeszcze przed Żabką” – powiedział.
„Uważam, że Żabka będzie znakomitym targetem inwestycyjnym, podobnie jak cały handel w Polsce, który jest na giełdzie. To co teraz obserwujemy u innych uczestników rynku: w Biedronce czy w Dino, które są spółkami giełdowymi, jest przejściowe. Zawahanie w ciągu jednego kwartału o niczym nie świadczy. Dla Żabki, której właścicielem jest fundusz inwestycyjny, wejście na giełdę jest optymalnym i naturalnym procesem” – dodał prezes Maspeksu.
Grupa Maspex to właściciel m.in. marek Tymbark, Kubuś, Lubella, Łowicz, Krakus, Kotlin, Włocławek oraz wódek takich jak: Żubrówka, Soplica i Absolwent. Produkty z portfolio Maspex powstają w 18 zakładach produkcyjnych w Polsce i za granicą.
Piotr Rożek (PAP Biznes)
pr/