CRIST Offshore szuka kontraktów w rejonie Bałtyku, celem dwie trafostacje morskie rocznie (wywiad)

Spółka CRIST Offshore, która wybuduje morską stację elektroenergetyczną dla projektu morskiej farmy wiatrowej Ocean Winds, będzie szukać kolejnych kontraktów w regionie Morza Bałtyckiego. Chce docelowo dostarczać dwie trafostacje morskie rocznie - poinformował PAP Biznes członek zarządu Bogusz Pniewski.
"CRIST Offshore chce się w najbliższych latach skupiać na budowie stacji elektroenergetycznych dla morskich farm wiatrowych. Docelowo chcemy dostarczać dwie trafostacje morskie rocznie" - powiedział PAP Biznes członek zarządu Bogusz Pniewski.
Spółka należąca do Grupy CRIST, wiodącej stoczni na rynku europejskim, od 15 lat działa na rynku offshore. Do tej pory głównie dostarczała konstrukcje stalowe dla klientów z rynku norweskiego.
"Kilka lat temu nasza spółka-matka zdecydowała, aby zbadać rynek offshore wind w Polsce, znaleźliśmy tam miejsce dla CRIST Offshore. Strategia spółki zakładała pozyskanie pierwszego kontraktu EPC, czyli kontraktu zaprojektuj-wybuduj i od tej pory chcemy pozycjonować się na rynku nie jako wykonawca konstrukcji stalowych, ale jako firma, która jest generalnym wykonawcą projektów trafostacji morskich w formule zaprojektuj-wybuduj. Projekt dla Ocean Winds to pierwszy tego typu projekt dla nas, ale i pierwszy tego typu projekt dla polskiej firmy. Do tej pory żaden z polskich podmiotów nie pozyskał i nie realizował takiego kontraktu" - powiedział Pniewski.
Jak poinformował, równolegle z realizacją projektu dla Ocean Winds firma będzie bardzo mocno skupiać się na akwizycji kolejnych projektów.
"W tej chwili nie prowadzimy innej akcji ofertowej, natomiast przygotowujemy się do kolejnych przetargów, które będą startować jeszcze w tym półroczu. To przetargi związane z Bałtykiem. Nasza strategia zakładała pozyskanie pierwszego kontraktu na rynku polskim, ale naszym celem jest współpraca w regionie Bałtyku, nie tylko w Polsce. Patrzymy na projekty w krajach nadbałtyckich, choć na pewno na polskim rynku będziemy się najbardziej skupiać" - powiedział członek zarządu CRIST Offshore.
"Nie wszystkie projekty, które uzyskały wsparcie w pierwszej fazie offshore w Polsce mają zamknięte postępowania ofertowe. Nie było jeszcze rozstrzygnięć związanych z drugim z projektów PGE-Orsted. Będziemy zainteresowani, aby wziąć udział w tym przetargu. Będziemy też zainteresowani zleceniami w projektach drugiej fazy" - dodał.
Ocean Winds, spółka joint venture EDP Renewables i Engie, podpisała 31 marca umowę z CRIST Offshore na zaprojektowanie, budowę i uruchomienie morskiej stacji elektroenergetycznej (OSS) dla projektu morskiej farmy wiatrowej BC-Wind. To pierwsza tego typu umowa zawarta z polskim dostawcą w ramach tzw. TIER 1.
"Do tej pory zarówno my, jak i inne polskie firmy w segmencie trafostacji morskich były dostawcą drugiego rzędu, czyli podwykonawcą dla firmy EPC. Dzisiaj przeskakujemy o jedno oczko w łańcuchu dostaw i w zasadzie jesteśmy jedyną firmą w Polsce, która będzie realizowała ten zakres oraz jedną z nielicznych firm w Polsce, która podpisała kontrakt bezpośrednio z deweloperem morskich farm wiatrowych" - powiedział Pniewski.
BC-Wind to projekt morskiej farmy wiatrowej położonej około 23 km na północ od brzegu, na wysokości gmin Krokowa i Choczewo w województwie pomorskim. Projekt zakłada osiągnięcie planowanej mocy 390 MW.
Morska stacja elektroenergetyczna (OSS), która zostanie wybudowana w stoczni w Gdyni, jest obecnie w fazie projektowania. Ukończenie budowy planowane jest na połowę 2027 r.
"Rozpoczęliśmy już prace projektowe. Mamy złożone zamówienie na główne komponenty systemu energetycznego. Planujemy do końca roku zakończyć projektowanie. Na przełomie 2025 oraz 2026 roku planujemy rozpoczęcie produkcji, czyli tzw. pierwsze cięcie stali. Na przełomie 2026 i 2027 roku chcemy rozpocząć etap wyposażenia i montażu urządzeń. W połowie 2027 r. planujemy zakończenie prac w stoczni oraz załadunek na transport na farmę wiatrową. Energetyzacja, czyli zakończenie prac związanych z rozruchem trafostacji planowane jest na pierwszą połowę 2028 roku" - powiedział członek zarządu CRIST Offshore.
W tej chwili spółka zatrudnia 40 osób, a w realizacji projektu dla Ocean Winds weźmie udział ok. 400 osób, licząc z podwykonawcami.
Jak wskazał Bogusz Pniewski, jednym z pierwszych wyzwań przed spółką jest projektowanie.
"Informacje, które są dostępne na tym etapie ograniczają się jedynie do specyfikacji technicznej, natomiast jesteśmy odpowiedzialni za to, jak ta konstrukcja ma wyglądać, jakie ma mieć gabaryty, jak sprawić, by była jak najbardziej optymalna technologicznie. Oczywiście są też wyzwania związane z dostawą urządzeń o długim terminie realizacji. Dzisiaj musimy zamawiać komponenty energetyczne, które przyjadą do nas np. za dwa lata. Mamy kompetencje do zbudowania, zespół do powiększenia o dodatkowych specjalistów z dziedziny elektryki oraz energetyki. Jesteśmy jednak przekonani, że razem z Ocean Winds będziemy w stanie ten projekt zrealizować" - powiedział.
"Nasz podmiot bazuje w 100 proc. na polskiej myśli technicznej, ma w 100 proc. polski kapitał. Cieszymy się, że Ocean Winds przeanalizował naszą ofertę pod względem technicznym, merytorycznym i nie skupił się tylko na tzw. track record, czyli doświadczeniu na rynku" - dodał Pniewski.
Poddostawcy firmy będą w dużej mierze z Polski.
"Na rynku polskim od lat są dostawcy takich komponentów jak dźwigi, rozdzielnice, szafy sterujące, kable, tory kablowe, izolacje itd. Przygotowując naszą ofertę zrobiliśmy dość duże badanie rynku i prowadziliśmy dialog z lokalnymi dostawcami. W tej chwili szacujemy udział polskich dostawców, czyli udział local content w naszym projekcie na poziomie około 60-70 proc." - powiedział Bogusz Pniewski.
"Jesteśmy na takim etapie kontraktu, gdzie nie wszystkie pakiety zakupowe są zrealizowane. Prowadzimy negocjacje. To będzie krok milowy dla rynku. Oceniamy sytuację w łańcuchu dostaw na stabilną. Nie kalkulujemy też dużych ryzyk związanych ze zmianami cenowymi na rynku. Współpraca w dużej mierze z polskim rynkiem i duży udział local content też daje nam większy komfort i przewidywalność" - dodał członek zarządu.
Jak zauważył, często przeszkodą dla krajowych firm w pozyskiwaniu zleceń jako generalny wykonawca jest brak udokumentowanego doświadczenia w tym zakresie.
"Wchodząc na ten rynek trzeba mieć na uwadze to, że procesy przetargowe trwają około dwóch lat i trzeba się wykazać dużą cierpliwością i nieustępliwością. Na pewno trzeba mieć świadomość swojej pojemności finansowej i pojemności związanej z gwarancjami, czy też możliwościami zdobycia odpowiednich ubezpieczeń dla projektu. Trzeba też mieć na uwadze, że oferta składana przez generalnego wykonawcę jest mocno rozbudowana pod względem dokumentacji technicznej, dużo bardziej niż standardowa oferta dostawcy Tier 2. Polscy dostawcy niekoniecznie są na to dzisiaj przygotowani" - powiedział Pniewski.
"Rynek wymaga również bardzo często doświadczenia związanego z realizacją podobnych projektów w przeszłości. My skorzystaliśmy z kompetencji w firmie-matce, która od lat dostarcza projekty tzw. pod klucz, budując statki, ale inne firmy, które mają ambicje wejścia na ten rynek, mają problem, by wystartować w przetargu. Takie kryterium nie powinno istnieć" - dodał członek zarządu.
Anna Pełka (PAP Biznes)
pel/ gor/