Globalna koniunktura, polityka USA, wojna w Ukrainie wśród ryzyk dla polskiej gospodarki na '25 - WiseEuropa (wywiad)
Kształtowanie się globalnej koniunktury, decyzje nowej administracji Donalda Trumpa i potencjalne cła oraz wojna w Ukrainie stanowią kluczowe ryzyka dla polskiej gospodarki na 2025 r. - ocenia ekonomista, prezes think-tanku WiseEuropa Maciej Bukowski. Ekonomista nie widzi większych zagrożeń dla przyszłorocznej ścieżki inflacji w Polsce, CPI powinien stopniowo obniżać się.
"Najważniejsze znaki zapytania na 2025 r. są związane z wojną w Ukrainie i sytuacją międzynarodową, głównie decyzjami nowej administracji prezydent elekta USA, Donalda Trumpa, i potencjalnymi cłami. Dużą niewiadomą pozostaje też to, jak będzie kształtowała się sytuacja w Chinach – gospodarka tego kraju nie wygląda zbyt różowo, rząd ma zamiary wprowadzenia pakietu stymulacyjnego, ale nie wiadomo w jakim kształcie. W przyszłym roku będziemy mieć zatem dużo niewiadomych dotyczących światowej koniunktury, które bezpośrednio będą oddziaływały na Europę, w tym na Polskę" - powiedział PAP Biznes Bukowski.
"Jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie pozostaje pytanie czy będzie ona trwała, czy w jakiejś formie się zakończy. Z jednej strony rynki przyzwyczaiły się do wojny, ale jej ewentualne rozstrzygnięcie – w jedną lub drugą stronę – będzie pewną zmianą warunków. Tu mamy sporo niepewności" - dodał.
W opinii ekonomisty, Europa to pewnego rodzaju system naczyń połączonych, więc potencjalne cła z USA dotkną każdy kraj, w tym Polskę.
"Żyjemy w świecie naczyń połączonych, a Polska z każdym rokiem eksportuje do USA coraz więcej, nawet, jeśli nie jest to nasz dominujący kierunek eksportowy. Europa występuje jako pewna całość względem Stanów Zjednoczonych, może mieć swoje bramy – typu gospodarka niemiecka, która eksportuje dobra, ale mamy całe łańcuchy wartości, które przenikają inne kraje" - powiedział Bukowski.
"Ostatecznie wtórne jest zatem, z którego konkretnie kraju zostaje eksportowany produkt finalny. Polska automatycznie znajduje się w tym systemie, zatem potencjalne cła ze strony USA dotkną także naszą gospodarkę" - dodał.
Zdaniem Bukowskiego, choć potencjalne cła ze strony USA są ryzykiem dla europejskiej, w tym polskiej gospodarki, administracja Trumpa może ostatecznie nie zdecydować się na wprowadzenie ich w dużej skali.
"Choć taryfy ze strony USA są pewnym ryzykiem, nie spodziewam się, że zostaną one w dużym zakresie nałożone na Europę – Stany Zjednoczone jednak potrzebują sojuszników, nie mogą być wobec nich zbyt agresywne. Nie wydaje mi się zatem, że amerykańska polityka będzie w dużym stopniu uderzała w sojuszników i np. zmuszała ich do mocnego zwiększenia wydatków na obronność czy nakładała na nich agresywne cła" - powiedział PAP Biznes ekonomista.
"Politycy dużo mówią w kampanii, a to, co dzieje się potem, może wyglądać już zupełnie inaczej. Agresywna polityka gospodarcza wobec sojuszników nie sprzyja też amerykańskiej gospodarce. Bez wątpienia jednak ewentualne cła i polityka Trumpa pozostają ryzykiem dla gospodarki Europy, w tym Polski" - dodał.
W opinii prezesa WiseEuropa, niewiadomą pozostaje też kształtowanie się koniunktury w Europie w przyszłym roku.
"Podstawową niewiadomą dla Polski jest też oczywiście koniunktura europejska, przede wszystkich wśród naszych największych partnerów handlowych, na czele z niemiecką gospodarką. Nie ma to jednak charakteru ryzyka, które może się nagle zmaterializować" - powiedział.
"To, co może się nagle zrealizować, to działania dyskrecjonalne nowej administracji Trumpa, pokój albo przełom na froncie w Ukrainie, zaostrzenie sytuacji w Azji, duży pakiet lub jego brak w Chinach" - dodał.
Bukowski ocenia jednak, że jeśli sytuacja w Europie będzie lepsza od oczekiwań rynkowych, wzrost PKB Polski również może pozytywnie zaskoczyć.
"Jeśli chodzi o ryzyka in plus dla wzrostu gospodarczego w Polsce w 2025 r. to jest ich raczej mało. Niemniej jednym z nich jest to, że może okazać się, że ożywienie w Europie będzie silniejsze niż wszyscy się spodziewają" - powiedział.
"Już teraz widać, że w Europie Południowej gospodarczo nie jest tak źle, podobnie we Francji – mimo politycznych zawirowań. Pytanie co z Niemcami, Europą Północą i krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Jeżeli gospodarki europejskich krajów będą pozytywnie zaskakiwały, będzie to pchało w górę również Polskę" - dodał.
W rozmowie z PAP Biznes Bukowski wskazał, że przyszłoroczne, mocne odbicie inwestycji w Polsce jest już wpisane w scenariusze bazowe, a większą niewiadomą pozostaje tempo konsumpcji prywatnej.
"Odbicie inwestycji w 2025 r. jest już raczej uwzględnione w scenariuszach bazowych, wszyscy spodziewają się, że wreszcie zaczniemy wydawać środki unijne na szerszą skalę – z Krajowego Planu Odbudowy i z nowej perspektywy finansowej, i że będzie to stymulantem dla naszej gospodarki" - powiedział.
"Obok inwestycji w przyszłym roku istotna będzie też konsumpcja gospodarstw domowych. W tym roku mamy dość niejednoznaczny obraz, ciężko powiedzieć, na ile to efekty statystyczne. Sądzę jednak, że wróciliśmy już do trendu wzrostowego, jeśli chodzi o konsumpcję, ale dane nie są jednoznaczne. To też pewien obszar ryzyka na przyszły rok" - dodał.
Prezes WiseEuropa nie widzi większego ryzyka na horyzoncie ze strony sytuacji na Bliskim Wschodzie.
"Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest zaogniona, ale nie w takiej formie, która mogłaby zagrażać Europie w przyszłym roku. Kraje naftowe – Katar, Arabia Saudyjska – nie są objęte strefą konfliktu i nic nie wskazuje, że będą. Iran, który jest zaangażowany w konflikt, jest elementem światowej produkcji ropy, ale bezpośrednio nie dotyka to Europy" - powiedział Bukowski.
"O ile cała sytuacja na Bliskim Wschodzie doprowadzi do jakiegoś przetasowania, to może być to raczej korzystne dla Europy w dłuższej perspektywie, nie negatywne" - dodał.
Ekonomista nie widzi też większych zagrożeń dla przyszłorocznej ścieżki inflacji w Polsce - wskaźnik CPI powinien stopniowo obniżać się.
"Jesteśmy na ścieżce dezinflacyjnej i nie ma konkretnych powodów, żeby CPI w Polsce mocno wzrósł, zarówno patrząc na czynniki wewnętrzne, jak i zewnętrzne. W Chinach mamy wręcz deflację – to pcha ceny dóbr trwałego użytku w dół na świecie. Ewentualne cła mogą oczywiście krótkookresowo podbić inflację, ale nie sądzę, że jest to istotne ryzyko. Inflacja w Polsce w przyszłym roku powinna zatem stopniowo obniżać się i nie widać większych ryzyk, które mogłyby zaburzyć ten scenariusz" - powiedział Bukowski.
"Mimo dezinflacji presja na wzrost cen w Polsce jest silniejsza niż w innych krajach, mieliśmy wyjątkowo niski wzrost cen w ubiegłej dekadzie i musimy trochę nadgonić – może to się wydarzyć albo przez wyższą inflację, albo przez wzmocnienie złotego" - dodał.
Zdaniem Bukowskiego, w 2025 r. Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na obniżki stóp procentowych, niewiadomą pozostaje jednak termin cięć.
"Nie widać też istotnych ryzyk dla perspektyw obniżek stóp procentowych w Polsce – w którejś części przyszłego roku powinny one ostatecznie nastąpić. Kiedy to nastąpi to bardziej kwestia wewnętrznego podziału sił w Radzie Polityki Pieniężnej – wydaje się, że większość członków popiera prezesa NBP, co oznaczałoby, że ewentualne obniżki pojawią się raczej później niż wcześniej.
"Późniejsze cięcia stóp mają też pewne uzasadnienie ekonomiczne – jednym z kanałów szybkiej dezinflacji byłoby wzmocnienie złotego, a temu sprzyjają wyższe stopy procentowe.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ osz/