Październikowy zestaw danych dobrym prognostykiem dla IV kw. i wyniku za '25 – Alior (wywiad)
Październikowy zestaw danych makro z polskiej gospodarki był wyjątkowo mocny; jest dobrym prognostykiem dla IV kw. i całorocznego wyniku - ocenia główna ekonomistka Alior Banku, Agata Filipowicz-Rybicka. W grudniu RPP może wstrzymać się z działaniem, m. in. ze względu dobre, prowzrostowe dane, choć cięcia stóp nie można zupełnie wykluczyć.
"Październikowy zestaw danych był wyjątkowo dobry. Jako ekonomiści już od dłuższego czasu przewidujemy, że ożywienie powinno się rozkręcać, a trzeci kwartał nie pokazał pełnego potencjału. Dobrze więc, że w czwarty kwartał wchodzimy z takim mocnym zestawem" - powiedziała PAP Biznes ekonomistka.
"W przypadku sprzedaży detalicznej prognozowaliśmy wzrost o 5,0 proc. rdr, mocno powyżej konsensusu, a ostateczny wynik i tak był wyższy. Patrząc w składowe, najlepiej wypadła motoryzacja i kategoria meble/RTV i odzież, czyli dobra konsumpcyjne trwałe, co potwierdza dość szeroki i pełny wachlarz krajowej konsumpcji" - dodała.
Jak wskazała, również październikowe dane o produkcji przemysłowej i produkcji budowlano-montażowej były solidne.
"Dane o produkcji też potwierdziły element konsumpcyjny, choć bardziej w części usługowej. W produkcji przemysłowej przede wszystkim cieszy utrzymująca się solidna produkcja dóbr inwestycyjnych, ale popyt na konsumpcyjne dobra trwałe pozostaje jeszcze niski" - powiedziała Filipowicz-Rybicka.
"Przyspieszenie inwestycji potwierdziły też dane o produkcji budowlano- montażowej. W budownictwie, o które najmocniej się martwiliśmy, październik był kolejnym miesiącem poprawy – i to w pełniejszym wymiarze. Wzrosty zanotowały wszystkie kategorie, w tym ostatnio najgorzej radząca sobie budowa budynków. Jeśli do tego dołożymy dane GUS o wynikach firm w III kw., gdzie firmy w tym okresie wyraźnie chętniej inwestowały, to widać, że w końcówce roku powinny nam mocno wspierać wzrost gospodarczy" - dodała.
Z kolei dane z rynku pracy pokazały optymalizację po stronie przedsiębiorstw, czyli dostosowanie struktury pracy i wynagrodzeń.
"Wynagrodzenia hamują przy wciąż umiarkowanym zapotrzebowaniu na pracę. Widzę tu zatem po prostu optymalizację po stronie przedsiębiorstw, czyli dostosowanie struktury pracy i wynagrodzeń. Inflacja już jest praktycznie w celu inflacyjnym, stąd presja ze strony pracowników też jest niższa i łatwiej normalizować poziom płac. Warto dodać, że dynamika płac realnych pozostaje wyraźnie dodatnia i nie ma tu zagrożeń dla ograniczenia konsumpcji, jest to po prostu normalizacja" - powiedziała ekonomistka.
"Dopełnieniem danych jest odczyt PPI, gdzie od dłuższego czasu mamy do czynienia z deflacją, a miesięczne dane pokazały nawet jej pogłębienie, co jest czynnikiem zmniejszającym presję na podwyżki cen również po stronie konsumenta" - dodała.
W ocenie Filipowicz-Rybickiej, choć do pełnej równowagi brakuje jeszcze kilku elementów, to obecny obraz polskiej gospodarki wygląda korzystnie.
"Czy to już 'goldilocks economy' jak pojawia się w mediach? Dla mnie do pełni równowagi brakuje jeszcze kilku aspektów. Niemniej, sytuacja jest faktycznie bardzo ciekawa – mamy postępujące ożywienie gospodarcze, które nie jest przegrzane, a jednocześnie mamy stosunkowo niską inflację. Stopa bezrobocia też jest niska i nie ma problemu ze znalezieniem pracy" - wskazała ekonomistka.
"Po stronie czynników inflacyjnych z jednej strony mamy ciasny rynek pracy, gdzie istotną rolę odgrywa demografia, który mógłby podbijać presję płacową ze strony pracowników, ale z drugiej strony obniżające się koszty produkcji. Jednym z elementów może tu być rosnąca presja konkurencyjna na arenie międzynarodowej. Istotny jest tu oczywiście wpływ poszukiwania przez Chiny nowych rynków zbytu po utracie części rynku amerykańskiego i konkurowanie ceną" - dodała.
Główna ekonomistka Alior Banku zaznacza jednak, że słabszą stroną polskiej gospodarki są inwestycje i wysoki deficyt fiskalny.
"Do pełni szczęścia brakuje jednak zrównoważonych finansów publicznych. Dług publiczny przekroczy w tym roku 60 proc. i w kolejnych latach będzie rósł pomimo zakładanych obniżek deficytu. Niestety konsolidacja fiskalna jest drogą długą i wyboistą i nie przynosi efektów od razu. Po drugie nadal brakuje nam solidnej dynamiki inwestycji" - powiedziała PAP Biznes ekonomistka.
"Te w sektorze prywatnym dopiero się rozkręcają, a po stronie publicznej wciąż czekamy na mocniejsze efekty wydatkowania budżetowego i środków z KPO. W firmach brakuje również powrotu do poziomu marż sprzed kilu lat. Generalnie jednak po październikowych danych obraz gospodarki na początku IV w. wygląda bardzo dobrze i staje się dobrym prognostykiem dla IV kwartału tego roku i wyniku całorocznego" - dodała.
W ocenie Filipowicz-Rybickiej, w takim otoczeniu Rada Polityki Pieniężnej może ze spokojem podchodzić do kolejnych decyzji.
"Z jednej strony mamy ożywienie gospodarcze, które postępuje, mamy też ciasny rynek pracy. Jednocześnie mamy wysoki deficyt fiskalny i nie widać przestrzeni, że w najbliższym czasie to się zmieni. Po drugiej stronie RPP widzi inflację, która jest w celu, plus na horyzoncie kilka ryzyk dla kształtowania się cen, zarówno in plus, jak i w kierunku dezinflacji" - wskazała ekonomistka.
"Wydaje się zatem, że w takim otoczeniu Rada ma komfort i może ze spokojem podchodzić do kolejnych decyzji. Nie ma zagrożenia, że gospodarka będzie hamować, stąd nie ma presji na kolejne, szybkie cięcia stóp. Z drugiej strony, według projekcji NBP inflacja w najbliższych latach będzie w celu" - dodała.
Ekonomistka prognozuje, że w przyszłym roku jest przestrzeń na obniżki stóp procentowych w kierunku 3,5 proc.
"Jest to jak najbardziej realny scenariusz. Około połowy przyszłego roku cykl obniżek stóp procentowych powinien się kończyć. W bazowym scenariuszu zakładamy, że w grudniu RPP wstrzyma się z działaniem, m. in. ze względu na mocny, prowzrostowy dla gospodarki zestaw danych za październik. Cięcia w przyszłym tygodniu nie można jednak zupełnie wykluczyć" - powiedziała PAP Biznes Filipowicz-Rybicka.
"Na horyzoncie jest oczywiście sporo niewiadomych, czy to po stronie cen energii, czy też polityki fiskalnej i sytuacji na rynnach finansowych. Nie wiadomo też jak rozwiąże się kwestia wojny w Ukrainie. Dla inflacji widzimy ryzyka zarówno w jedną jak i w drugą stronę. Trudno więc jednoznacznie wyrokować, czy docelowy poziom stopy 3,5 proc. jest już rozstrzygnięty" - dodała.
Alior Bank prognozuje, że w IV kw. wzrost gospodarczy Polski może przyspieszyć do ok. 4,0 proc. rdr.
"Zakładamy, że w IV kw. wzrost PKB znajdzie się na poziomie około 4,0 proc. w ujęciu rok do roku. Jeszcze nie znamy dokładnych danych na temat III kw., dużo będzie zależało od tego, jak wówczas wyglądała struktura wzrostu" - powiedziała główna ekonomistka banku.
"Niemniej, patrząc na dane za październik zakładamy, że nie był to wyjątkowy miesiąc i kolejne będą równie dobre. Jeśli zatem pozytywny trend utrzyma się, możemy zobaczyć wzrost nawet przekraczający 4 proc." - dodała.
Z kolei w całym 2025 r. dynamika PKB Polski może wynieść 3,7 proc.
"Na cały 2025 r. mamy dosyć optymistyczną prognozę – zakładamy, że polska gospodarka urośnie o 3,6-3,7 proc. W przyszłym roku wzrost może ukształtować się na zbliżonym poziomie. W tym roku motorem wzrostu jest konsumpcja, w 2026 r. dołączą do tego w szerszym wymiarze inwestycje, choć sama konsumpcja może być już nieco słabsza" - wskazała Filipowicz-Rybicka.
"Będziemy mieć kumulację środków z KPO, a także nadal solidne wydatki z budżetu na obronność. Wzrost na poziomie nieco poniżej 4 proc. to nie jest przegrzana gospodarka, więc nie powinno być też większego ryzyka dla inflacji, wynikających z ożywienia. Będziemy mieć bardzo zrównoważone środowisko wzrostu gospodarczego w najbliższym czasie" - dodała.
Wśród czynników ryzyka dla prognoz ekonomistka wskazuje m. in. potencjalne zakończenie wojny w Ukrainie.
"Jeśli chodzi o ryzyka to mamy oczywiście dużo niewiadomych. Istotny jest oczywiście kontekst potencjalnego zakończenia wojny w Ukrainie i odmrażania relacji z Rosją. Odbudowa Ukrainy po wojnie może być oczywiście czynnikiem popytowym, ale chyba najważniejszym czynnikiem jest kwestia ułożenia na nowo stosunków międzynarodowych" - powiedziała PAP Biznes ekonomistka.
"Więc jeśli wojna faktycznie się zakończy, to będzie to element odprężenia na rynkach finansowych, spadku ryzyka, większego popytu globalnie, szybszego rozwoju gospodarki. Szczególnie my – jako region – moglibyśmy to odczuć, jeśli chodzi o rynki finansowe, bo w realnej gospodarce efekt ten możemy zobaczyć po dłuższym czasie. To bez wątpienia wpłynęłoby na plus" - dodała.
Wśród ryzyk znajdują się też tempo ożywienia w globalnej gospodarce i polityka handlowa.
"Jeśli chodzi o inne czynniki ryzyka, to nie wiemy, jak będzie wyglądało ożywienie w globalnej gospodarce, jak szybko zacznie działać pakiet fiskalny w Niemczech i jakie szerokie znaczenie będzie miał dla polskiej gospodarki. Niemiecka gospodarka powinna w końcu wyjść z marazmu, a to na pewno będzie poprawiało sytuację w Polsce" - powiedziała Filipowicz-Rybicka.
"Ważnym aspektem są też wciąż potencjalne wojny handlowe. Czy to już jest ich finał? Nie jest to pewne. Tu istotny jest wpływ sytuacji gospodarczej Chin – napływ chińskich towarów do Europy i wpływ tego zjawiska na konkurencyjność naszych firm. Nie wiadomo, jak finalnie zareaguje na to Unia Europejska i w jakim stopniu będzie chciała chronić swoje rynki i firmy" - dodała.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ ana/