Początek serii obniżek stóp raczej pod koniec '25, chyba że wcześniej będą argumenty - Masłowska, RPP (wywiad)

Obniżki stóp proc., które nie utrwalą inflacji, będą możliwe dopiero pod koniec 2025 r., chyba że wcześniej pojawią się sprzyjające okoliczności i będą argumenty za cięciem - poinformowała PAP Biznes członkini RPP Gabriela Masłowska. Jej zdaniem RPP będzie miała przed sobą dłuższą serię obniżek.
"W kwestii konkretnego terminu na obniżki stóp jestem bardzo powściągliwa, bo mam dużą pokorę wobec rzeczywistości, która jest naprawdę nieprzewidywalna, dynamiczna, zarówno polityczna, gospodarcza, jak i międzynarodowa. Jeżeli miałabym naprawdę przymierzać się do tego, żeby ulżyć konsumentom, czy gospodarce, ale nie wywołać trwałej inflacji na następne lata, to mogłabym zaryzykować, że to nie może być wcześniej jak koniec tego roku, być może w IV kwartale" - powiedziała Masłowska.
"Łatwo obniżyć stopy procentowe, ale musimy się liczyć ze skutkami takiej decyzji. Wydaje mi się, że to nie będzie możliwe wcześniej, a na pewno nie w pierwszej połowie tego roku, gdyż nic nie wskazuje, żeby w takim horyzoncie scenariusz makro wywrócił się do góry nogami, żeby przybyło na tyle czynników deflacyjnych" - dodała.
Ekonomistka widzi jednocześnie pewne szanse na to, że decyzje o obniżkach mogłyby zapaść wcześniej, jeśli pojawiłyby się ku temu sprzyjające okoliczności.
"Wówczas bardzo chętnie zagłosowałabym za obniżką, bo mam świadomość, że wysokie stopy szkodzą gospodarce i kredytobiorcom. Lipcowa projekcja będzie w tym względzie ważna, ale nie spodziewam się, żeby ona przyniosła ewidentne podstawy do obniżki stóp, choć nie można tego z całą pewnością wykluczyć. Jeżeli będą poważne, przekonujące argumenty za cięciem stóp i nie spowoduje to uszczerbku dla mojej odpowiedzialności jako członka Rady, to poprę taki wniosek, jeżeli się pojawi. Gdy już zaczniemy obniżać stopy, to moim zdaniem nie powinna to być czynność jednorazowa, tylko początek dłuższej serii" - powiedziała.
Zdaniem Masłowskiej dyskusja o obniżce stóp procentowych jest zawsze możliwa i już się toczy na posiedzeniach Rady, ale decyzje w tym zakresie na ten moment byłyby przedwczesne.
"Takie działanie zwiększyłoby ryzyko utrwalenia się wysokiej inflacji i to w sytuacji, gdy mamy do czynienia z inflacją dwa razy wyższą od celu inflacyjnego. Mamy też podwyższoną i uporczywą inflację bazową, chociaż ona nieco spadła w lutym do 3,6 proc. - jest to pozytywne zjawisko, ale to nadal wysoki poziom. Mamy też najszybszy od 20 lat wzrost wynagrodzeń, choć tutaj też dynamika obniża się" - powiedziała.
"Mamy też luźną politykę fiskalną z deficytem przekraczającym 5 proc. PKB, najwyższym od lat 90-tych, co działa wyraźnie proinflacyjnie. Walka z inflacją byłaby o wiele łatwiejsza i szybsza w skutkach, gdyby polityka fiskalna została zacieśniona. Do tego dochodzi wzrost cen energii, wzrost cen usług, także cen regulowanych, wzrost akcyzy na wyroby tytoniowe i alkohol. Poza tym mamy do czynienia z ożywieniem gospodarczym, niepewną sytuacją geopolityczną, rosnącymi opłatami za prawo do emisji dwutlenku węgla, co jest szczególnie zapowiadane na 2027 r." - dodała.
Ekonomistka podkreśliła, że RPP nie wie, jakie będą taryfy na prąd dla gospodarstw domowych oraz jak dalej kształtować się będzie opłata mocowa. Zaznaczyła, że nie można obecnie zakładać, że taryfy będą niższe pod koniec roku, szczególnie biorąc pod uwagę napiętą sytuację budżetu państwa. Członkini RPP wskazała także na rosnące oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych, wg badań GUS.
Wśród źródeł niepewności dla otoczenia gospodarczego ekonomistka wymieniła także kwestie celne i bariery pozataryfowe, perspektywy aktywności w strefie euro - zwłaszcza w gospodarce niemieckiej.
"To wszystko są czynniki, które blokują w tym momencie podejmowanie decyzji o obniżkach stóp bez szkody w dłuższym okresie w postaci przyspieszenia wzrostu cen" - zaznaczyła.
"Jest bardzo dużo niewiadomych i w tej chwili określanie momentu, w którym na pewno nastąpi obniżenie stóp procentowych jest trudne. Będzie to zależało od nabywających informacji zarówno z kraju i ze świata" - dodała.
Ekonomistka wskazała jednocześnie na kilka czynników, które działają w kierunku dezinflacji, jednak jej zdaniem siła czynników proinflacyjnych w polskiej gospodarce jest o wiele większa w tym momencie.
"(...) to wspomniane obniżenie się inflacji bazowej w lutym, niska inflacja w otoczeniu polskiej gospodarki, co oznacza, że dobra importowane są tańsze. Mamy do czynienie także ze spadkiem cen surowców energetycznych, choć jeszcze nie osiągnęły one poziomu sprzed covidu. Mamy słabnącą dynamikę wzrostu wynagrodzeń, a to jest poważny czynnik stanowiący paliwo dla inflacji. Mamy także do czynienia ze spadkiem rocznej dynamiki cen żywności w 2025 r." - powiedziała.
Zdaniem Masłowskiej umocnienie złotego także sprzyja obniżaniu się inflacji, ale jest to tylko jeden z bardzo wielu czynników wpływających na kształtowanie się cen.
"Kurs walutowy jest płynny, jego wahania są czymś naturalnym i Rada Polityki Pieniężnej nie może reagować na każdą zmianę jego poziomu. Aprecjacja złotego jest korzystna z punktu widzenia walki z inflacją, ale nie sprzyja to opłacalności eksportu, czy wykorzystaniu mocy produkcyjnej w gospodarce. Bierzemy pod uwagę te kwestie w swoich decyzjach o stopie stopach procentowych, ale pamiętajmy, że celem RPP jest utrzymanie stabilnego poziomu cen w średnim okresie" - dodała.
Rafał Tuszyński (PAP Biznes)
tus/ ana/