Polska nie jest mocno wyeksponowana na gospodarcze ryzyko polityki Trumpa - Benecki, ING (wywiad)

rafalbenecki_ING.jpg

Choć wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich USA jest negatywnym sygnałem dla rynków wschodzących, to Polska nie wydaje się być istotnie wyeksponowana na gospodarcze ryzyko jego polityki - ocenia główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki. Zaznacza jednak, że utrzymuje się duża niepewność co do decyzji geopolitycznych Trumpa i związane z tym ryzyka dla Polski.


"Wygrana Donalda Trumpa jest negatywnym sygnałem dla rynków wschodzących, ale Polska nie jest w grupie krajów najbardziej dotkniętych jego propozycjami gospodarczymi. To, co nam najbardziej zagraża, to jego nieprzewidywalne pomysły ws. Ukrainy. One wywołują obawy Polaków i polskiego biznesu, co może dalej zmniejszać skłonność polskich firm do inwestowania, i to po latach, kiedy Polska została w tyle za regionem pod tym względem, pogłębiając swoją niską innowacyjność" - powiedział PAP Biznes Benecki.

"W ciągu najbliższych miesięcy rentowności SPW prawdopodobnie będą jeszcze rosły – mamy duże podaże, większy deficyt, a Trump oznacza wyższą inflację i wyższe rentowności w USA i jest generalnie zagrożeniem dla wielu rynków wschodzących. Stąd w najbliższym czasie nie spodziewałabym się napływu kapitału do Polski" - dodał.

Ekonomista wskazuje jednak, że patrząc z dalszej perspektywy, Polska wygląda dobrze na tle innych krajów wschodzących, również w nowych, politycznych warunkach – z Trumpem jako prezydentem USA, uwzględniając jego propozycje ekonomiczne.

"Większość kanałów, którymi amerykańska polityka gospodarcza będzie negatywnie wpływała na rynki wschodzące, dla Polski ma mniejsze znaczenie (...) Pierwszy z tych kanałów to wyższe rentowności w dolarze – to ryzyko przede wszystkich dla krajów emitujących dużo długu w USD. Wśród nich są typowe kraje wschodzące, głównie duże państwa z Ameryki Łacińskiej. Polska mało emituje w dolarze, jeśli już emitujemy w walucie – to raczej w euro" - powiedział Benecki.

"Ponadto, generalnie nasz łączny dług w walutach nie jest znaczny, więc ten aspekt nas aż tak bardzo nie dotknie. Oczywiście rentowność polskiego długu w złotych także wzrośnie i finansowanie naszego deficytu będzie bardziej kosztowne, ale są kraje bardziej dotknięte tym czynnikiem. Pojawiają się także szanse, że na górce dolara i po wzroście rentowności lokalnego długu pojawią się inwestorzy chętni kupić polskie obligacje" - dodaje.

Kolejnymi kanałami wpływu polityki nowego prezydenta-elekta USA na rynki wschodzące są zapowiadane przez niego cła i rynek surowców.

"Trump zapowiada cła – 60 proc. dla Chin, 10 proc. dla reszty świata. Zobaczymy jak będzie to wyglądało w praktyce, ale generalnie oznacza to uderzenie w handel międzynarodowy. Będzie to niekorzystane dla krajów wschodzących jako całości, w pewnym stopniu również dla Polski – bo jest to negatywne dla Europy i Niemiec. Niemniej, Trump zapowiedział cła głównie na sektor samochodowy, co będzie negatywne np. dla Czech czy Węgier, ale mniej dla Polski" - powiedział PAP Biznes ekonomista.

"Kolejny kanał, którym polityka Trumpa negatywnie wpływa na rynki wschodzące, są surowce. Trump zapowiada większą podaż ropy i gazu z USA, co w konsekwencji może obniżyć ceny na rynkach. To również nie uderzy znacząco w Polskę – nie jesteśmy eksporterem surowców, jak np. Brazylia, Rosja czy RPA" - dodał.

Benecki zaznacza jednak, że choć Polska nie jest istotnie wyeksponowana na gospodarcze ryzyko polityki Trumpa, niepewność dotycząca jego decyzji geopolitycznych jest znacząca.

"Lokalnie ważne jest co Trump postanowi w sprawie Ukrainy, NATO - tego się obawiamy, choć inwestorzy zagraniczni podchodzą do tego spokojniej niż my. Wskazują, że Polska jest w NATO i to ryzyko nie ma dla nich znaczenia. Inwestorzy zagraniczni mają większe zaufanie do NATO i UE niż my" - powiedział ekonomista.

"Obawiam się jednak ryzyka geopolitycznego, jakie niesie Trump i przełożenia tegoż na apetyt do inwestowania polskich firm, a w następstwie na innowacyjność polskiej gospodarki" - dodał.

Główny ekonomista ING Banku Śląskiego prognozuje jednak, że po początkowej przecenie SPW, w pierwszym kwartale przyszłego roku polski dług może być atrakcyjnym aktywem dla zagranicznych inwestorów.

"Wydaje się, że po tym, jak w najbliższych miesiącach polskie obligacje jeszcze trochę przecenią się, to w okolicach I kw. 2025 r. będą atrakcyjnym aktywem dla zagranicznych inwestorów, bo pojawi się premia w rentownościach – będziemy na szczycie inflacji, coraz bliżej będą też obniżki stóp procentowych w Polsce. Stąd zakładałbym, że może pojawić się zainteresowanie inwestorów zagranicznych, choć okaże się w jak dużej skali" - powiedział PAP Biznes Benecki.

"Wiele zależy od tego jak agresywnie będzie działał Trump, jakie będzie miał propozycje dla Ukrainy, NATO i Polski oraz od ogólnego nastawienia inwestorów do rynków wschodzących" - dodał.

Jak zaznacza ekonomista, na rynku wciąż utrzymuje się spora niepewność co do przyszłych działań nowego prezydenta elekta w USA.

"Zakładamy, że spokój na rynku, który dziś obserwujemy, to nie jest ostatnie słowo inwestorów. Reakcja na Trumpa była zgodna z oczekiwaniami, zobaczyliśmy mocniejszego dolara i wyższe rentowności, ale po chwilowej burzy wszystko się zatrzymało. Mieliśmy mocną reakcję w nocy z wtorku na środę, potem przyszło uspokojenie – rentowności lekko spadły, dolar oddał trochę zwyżki. Wydaje się, że nie oznacza to końca reakcji" - powiedział ekonomista.

"Rynki finansowe trochę udzielają kredytu zaufania, Trump i jego otoczenie próbują uspokajać inwestorów. Niemniej czekamy na nominacje, konkrety i decyzje w wielu ważnych obszarach, o których mówił Trump – czyli deregulacja, obniżki podatków, zmiany w polityce migracyjnej, cła, i to co dla Polski najważniejsze ws. wsparcia dla Ukrainy, NATO i Polski. Netto te elementy są dobre dla gospodarki amerykańskiej, ale raczej niekorzystne dla reszty świata" - dodał.

PKB POLSKI W '24 WZROŚNIE O 2,7 PROC., W '25 WZROST PRZYSPIESZY DO 3,5 PROC.

Główny ekonomista ING Banku Śląskiego prognozuje, że w 2024 r. polska gospodarka urośnie o 2,7 proc., a w 2025 r. wzrost przyspieszy do 3,5 proc., choć ryzyka skierowane są w kierunku niższego wzrostu.

"Po wyborach w USA wciąż czujemy się komfortowo z naszymi prognozami dla wzrostu PKB Polski. Przed wyborami dokonaliśmy rewizji prognozy na 2024 r. – do 2,7 proc. z 3,0 proc., głównie na bazie słabości koniunktury w III kw. Doświadczenia z 2018-2019 roku pokazują, że handel międzynarodowy mocno hamował już przed wprowadzeniem ceł, możliwe że załamanie przemysłu niemieckiego w tym czasie było spowodowane także tym czynnikiem" - powiedział PAP Biznes Benecki.

"Nasza prognoza na 2025 r. jest nieco poniżej konsensusu – szacujemy wzrost na poziomie 3,5 proc. z ryzykiem w dół, a konsensus znajduje się bliżej 3,7-3,8 proc. Nasze oczekiwania co do wzrostu w eurolandzie były o wiele bardziej pesymistyczne niż założenia rynkowe, a dziś nawet ten konsensus mocno się obniża. Myślę, że na razie nie będziemy dokonywali istotnych korekt, jeśli chodzi o nasze prognozy. Ryzyko jest skierowane w dół, ale nie jest ono znaczące" - dodał.

Jak zaznacza ekonomista, w kontekście słabszej koniunktury w Europie Polska musi liczyć na własne motory wzrostu, a pod tym względem kraj wyróżnia się na tle regionu i innych państw Europy, a także wśród rynków wschodzących.

"Mamy trzy siły, które wzmacniają popyt wewnętrzny. Pierwszy to konsumpcja – choć w drugiej połowie roku ona nieco osłabła, to wciąż będzie ważnym motorem wzrostu w przyszłym roku. Drugi motor to inwestycje publiczne – oczekujemy, że ruszą wraz z większym napływem środków unijnych. Zakładamy, że w 2024 r. ok. 20 mld zł środków zostanie wypłaconych do końcowych beneficjentów, a w 2025 r. ok. 60-70 mld zł. To będzie główny impuls dla wzrostu" - powiedział Benecki.

"Trzeci motor wzrostu to inwestycje prywatne – choć polskie firmy wciąż są ostrożnie nastawione do inwestycji, to z pewnym opóźnieniem powinny zareagować na skok publicznych nakładów. Mamy zatem te trzy główne siły, które będą wspierały wzrost w niesprzyjającym, zewnętrznym otoczeniu" - dodał.

Benecki wskazuje, że choć w porównaniu do poprzednich lat wzrost PKB Polski na poziomie ok. 3,5 proc. nie jest bardzo mocny, to jest to pewnego rodzaju "nowa norma".

"Historycznie wzrost na poziomie 3,5 proc. w przypadku Polski nie jest znaczący, wiemy, że bywało lepiej. Niemniej jest to nowa norma i prawdopodobnie w najbliższych latach polska gospodarka będzie rosła w szczycie o ok. 3,5-4,0 proc., a nie 5-6 proc. jak w ostatnich 20 latach" - ocenia ekonomista.

Patrycja Sikora (PAP Biznes)

pat/ osz/

© Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu PAP Biznes chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.

Waluty

Waluta Kurs Zmiana
1 CHF 4,5944 -0,18%
1 EUR 4,2661 -0,03%
1 GBP 5,1720 0,08%
100 JPY 2,6609 -0,45%
1 USD 4,0628 0,27%