Wpływ wyższej produkcji na ceny krajowych warzyw pozostanie negatywny w ostatnich miesiącach 2025 r. (opinia)
Wpływ wyższej produkcji na ceny krajowych warzyw pozostanie negatywny w ostatnich miesiącach 2025 roku, a w dłuższym okresie znaczenie będą miały też warunki pogodowe, rzutujące na koszty produkcji warzyw szklarniowych - podały Analizy Pekao w komunikacie prasowym.

Jak podały Analizy Pekao w komunikacie prasowym odnośnie produkcji warzyw w Polsce, to według przedwynikowego szacunku GUS z końca września, tegoroczna krajowa produkcja warzyw gruntowych ma być wyższa o 6 proc. rdr. Po słabszym ubiegłym roku odbicie produkcji jest oczekiwane w przypadku kapusty, marchwi i buraka.
Z kolei w przypadku pomidora 2025 ma być już kolejnym rokiem ze wzrostem zbiorów. Według szacunku, niższe rdr będą zbiory cebuli.
"Bieżący rok przyniósł wzrost eksportu większości głównych warzyw. W ciągu pierwszych 8 miesięcy wyższy rdr był wolumen sprzedaży zagranicznej pomidorów, kapusty ogórków i marchwi. W tym ostatnim przypadku odnotowano bardzo dynamiczny wzrost (prawie 100 proc.), co wynikało z wysokiego popytu w Ukrainie" - napisano.
W przypadku owoców - spadek ubiegłorocznych zbiorów jabłek w Unii (UE: -11 proc. rdr, Polska: -15 proc.) odbija się na poziomie zapasów. Ostatni, w sezonie 2024/25, odczyt (z początku lipca) pokazał, że wolumen przechowywanych owoców w chłodniach w UE był niższy aż o 24 proc. rdr. Spośród głównych producentów jabłek najwyższy spadek ilościowy odnotowano w Polsce.
Wskazano, że według pierwszych prognoz, tegoroczna produkcja w Unii osiągnie 10,5 mln ton, co oznacza brak poprawy w porównaniu do słabych wyników z roku poprzedniego. Odbicie produkcji jest za to oczekiwane w Polsce. Jak podał GUS, krajowe zbiory mają być wyższe o 10 proc. rdr. Pomimo odbicia, jest to nadal dość niski poziom na tle danych historycznych.
"Dość niska podaż w UE, w tym w Polsce (pomimo dodatniej dynamiki rocznej) powinna stabilizować ceny jabłek deserowych na poziomie nie niższym niż rok wcześniej. Z kolei ceny owoców przemysłowych będą zależne od zagranicznego popytu na koncentrat" - napisano.
Na rynku światowym w II kwartale 2025 r. produkcja mleka surowego w krajach będących 4 największymi eksporterami produktów mlecznych była wyższa niż przed rokiem. Był to przede wszystkich efekt wyraźnego wzrostu w Stanach Zjednoczonych. Dodatnią dynamikę odnotowano również w lipcu.
Z kolei w przypadku produkcji w UE, to w II kwartale oraz w lipcu odnotowano wzrost produkcji mleka surowego. Wprawdzie w całym okresie styczeń-lipiec jej wolumen był nieco niższy rdr, lecz dynamika spadku istotnie się zmniejszyła w porównaniu do sytuacji po I kwartale br. (z -2 proc. rdr do -0,4 proc.). Motorem napędowym produkcji UE pozostaje Irlandia oraz Polska.
"W połowie 2025 roku zakończył się prawie dwuletni okres, w którym światowe notowania produktów mlecznych pozostawały w trendzie wzrostowym. Od czerwca obserwujemy spadki, choć (przynajmniej na razie) ich dynamika jest relatywnie niewielka. Indeks cen FAO we wrześniu 2025 r. ukształtował się na poziomie niższym o 5 proc. w porównaniu do maksimum z czerwca 2025 r. Nadal jednak był to poziom o 8 proc. wyższy rdr" - napisano.
"Spadek notowań na rynku globalnych będzie wywierał presję na krajowe ceny produktów mlecznych, a więc i na ceny skupu mleka. Z drugiej strony ich wsparciem w IV kwartale będą czynniki sezonowe. Uważamy, że mleko w skupie do końca roku pozostanie w lekkim trendzie wzrostowym, ale na początku 2026 możliwa jest ich wyraźna korekta" - dodano.
Odnośnie drobiu i produkcji w Polsce - potencjał krajowego sektora produkcji żywca pozostaje pod negatywnym wpływem chorób wirusowych. Wprawdzie w okresie letnim nie odnotowano nowych ognisk grypy ptaków, lecz dawały znać o sobie kolejne ogniska rzekomego pomoru drobiu.
Efektem jest mniejsza podaż żywca i co za tym idzie mięsa. Powyższa sytuacja odbiła się też na krajowej podaży piskląt, co pogorsza krótkookresowe perspektywy dla produkcji. Pod koniec września, po kilku miesiącach, Polska utraciła status kraju wolnego od grypy ptaków. Szybki powrót tej choroby generuje nowe ryzyka dla stabilności bazy surowcowej w trudnym okresie epizootycznym, jakim jest jesień i zima.
"W ostatnich miesiącach roku czynniki sezonowe będą oddziaływały w kierunku spadku cen. Ich negatywny wpływ może być jednak zredukowany stratami po stronie podaży w poprzednich miesiącach, związanymi z chorobami drobiu. Prawdopodobnym scenariuszem jest więc utrzymanie się notowań na relatywnie stałym poziomie do końca bieżącego roku" - napisano.
Z kolei europejski rynek wołowiny pozostaje pod wpływem spadku podaży. W okresie od stycznia do lipca br. wolumen ubojów w 27 krajach członkowskich był niższy o 3 proc. rdr. Na tym tle pozytywnie wyróżniała się Polska, która jako jeden z niewielu krajów w grupie 10 głównych producentów osiągnęła dodatnią dynamikę produkcji, pod względem skali wzrostu plasując się na 2. miejscu, tuż za Włochami.
Podano, że w warunkach spadającej produkcji popyt pozostaje silny. W dodatku jedynie częściowo udaje się uzupełnić podaż wołowiny na rynku UE importem z krajów trzecich. W miesiącach styczeń-lipiec import do Unii był wyższy o 18 tys. ton (+11 proc. rdr), co stanowiło zaledwie 15 proc. spadku unijnej produkcji.
"Słabe wyniki unijnej produkcji mięsa pozostaną wsparciem dla cen. Podtrzymujemy jednak swoją opinię (wyrażoną w czerwcowym wydaniu), że rekordowe ceny polskiego mięsa obniżają jego konkurencyjność na rynku UE, co generuje pewne ryzyka dla popytu. To z kolei zwiększa szanse korekty notowań" - napisano.
Po 7 pierwszych miesiącach 2025 r. produkcja mięsa wieprzowego w UE była nieco wyższa niż przed rokiem (+3 proc.). Spośród głównych unijnych producentów najwyższy wzrost osiągnęła Hiszpania (lider sektora). Polska również znalazła się w grupie państw notujących rozwój wolumenu ubojów, zaś pod względem ilościowego przyrostu uplasowała się na 2. miejscu w TOP10.
Wskazano, że na rynkach państw trzecich widoczny jest dość słaby popyt na unijną wieprzowinę. W okresie styczeń-lipiec wolumen eksportu z UE osiągnął poziom sprzed roku. To oznacza, że praktycznie całość przyrostu produkcji trafiła na rynek wewnętrzny, podnosząc podaż.
"W ostatnich miesiącach roku ceny znajdą się pod negatywnym wpływem wyższej produkcji, słabego popytu na świecie (tu perspektywy pogarszają dodatkowo chińskie cła na unijną wieprzowinę) oraz czynników sezonowych. Oczekujemy, że notowania pozostaną w trendzie spadkowym do lutego 2026 r." - napisano.
Podano, że kolejne aktualizacje prognoz zbiorów pszenicy w sezonie 2025/26 są coraz bardziej optymistyczne. We wrześniu IGC1 podniosła projekcję światowej produkcji. Jednym z powodów tej korekty była poprawa oczekiwań w UE, która jest ważnym eksporterem. W przypadku kukurydzy IGC lekko obniżyła prognozę zbiorów, ale ich poziom pozostał wysoki na tle danych historycznych.
Wskazano, że w bieżącym sezonie dynamika wzrostu globalnej konsumpcji pszenicy oraz kukurydzy ma być niższa niż ich produkcji. Na rynku pszenicy po raz pierwszy od kilku lat łączne zużycie nie będzie wyższe od zbiorów. Z kolei na rynku kukurydzy oczekuje się utrzymania wyraźnej nadwyżki produkcji nad popytem.
"Poprawa sytuacji podażowej dotyczy nie tylko UE, ale też ważnych eksporterów z półkuli południowej (np. Argentyna, Australia). Czynniki te obecnie obniżają ceny na rynku, ale też ograniczają potencjał do ich wzrostu w kolejnych kwartałach sezonu 2025/26" - napisano.
We wrześniu USDA podniósł prognozę światowych zbiorów ziarna oleistych względem oceny sprzed miesiąca. W rezultacie łączna produkcja w sezonie 2025/26 ma być wyższa o 2 proc. rdr. Wzrost oczekiwany jest w przypadku rzepaku oraz soi (+7 proc. i +1 proc.). We wrześniu poprawie uległy również perspektywy podażowe dla rzepaku w UE, gdzie Komisja Europejska oczekuje 19-procentowego wzrostu produkcji rdr.
Równolegle do podniesienia prognoz dla produkcji, lekko skorygowano w dół zapotrzebowanie z przetwórstwa (dotyczy to soi oraz słonecznika). W rezultacie wzrósł oczekiwany na koniec sezonu 2025/26 poziom łącznych światowych zapasów. Dodatkowo chińskie cła na Kanadę, będącą ważnym eksporterem rzepaku i jego przetworów, pogarszają nastroje.
Lepsza dostępność rzepaku w bieżącym sezonie oraz nieco słabsze niż wcześniejsze oczekiwania dla popytu, ograniczają przestrzeń do wzrostu notowań w kolejnych kwartałach - napisano.
Podano, że po dwóch latach spadku obrotów ziemią rolną w Polsce rok 2024 przyniósł ich lekkie odbicie (+1 proc. rdr). Liczba zawartych transakcji pozostała jednak na historycznie niskim poziomie – była zaledwie o 4 proc. wyższa niż w roku 2017, który był pierwszym pełnym okresem obowiązywania nowych przepisów prawnych ograniczających prawo do nabywania ziemi rolnej.
Lekki wzrost w ubiegłym roku był efektem nieco wyższej (+2 proc.) liczby transakcji w obrocie prywatnym, które dominują w strukturze łącznych obrotów. Z kolei silnej redukcji uległa podaż ziemi sprzedawanej przez Skarb Państwa (-18 proc. rdr) – liczba tego typu transakcji spadła do poziomu najniższego od 2016 roku.
"W 2024 roku ceny zarówno gruntów ornych, jak i łąk pozostały w trendzie wzrostowym. W dodatku tempo wyraźnie przyspieszyło w porównaniu do poprzedniego roku. Za 1 ha ziemi ornej trzeba było zapłacić średnio o 10 proc. więcej niż rok wcześniej (w 2023 roku dynamika wyniosła +6 proc.), zaś łąki były droższe średnio o 17 proc. rdr (+6 proc. w 2023)" - napisano.
"Lekki wzrost podaży oraz utrzymujący się silny popyt sprzyjały cenom ziemi. Co jednak ciekawe w pierwszej połowie 2025 roku widoczne już było osłabienie wartości sprzedawanych gruntów rolnych. Średnia cena ziemi ornej po I półroczu 2025 r. była niższa o 2 proc. w porównaniu z końcem 2024 roku. W nieco większym stopniu (-7 proc.) potaniały łąki. Nie musi to jednak oznaczać odwrócenia długookresowego trendu wzrostowego. Więcej wniosków będzie można wyciągnąć na koniec roku, gdy będą dostępne dane za kolejny okres (drugie półrocze 2025 r.)" - dodano. (PAP Biznes)
alk/ asa/