Von der Leyen chce mieć wynegocjowany pakiet rozwiązań o handlu, jeśli pojedzie na rozmowy do USA
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała w Brukseli na konferencji prasowej, że jeśli miałaby pojechać do Białego Domu, by rozmawiać o handlu, chce mieć wynegocjowany pakiet rozwiązań, a nie dyskutować o szczegółach.
"Nic nie jest wynegocjowane, dopóki wszystko nie jest wynegocjowane. Jeśli ustępujesz w kwestii szczegółów, które nie są całkowicie uzgodnione w ramach pakietu, jest to sprzeczne z podstawowymi zasadami negocjacji" – oceniła przewodnicząca KE.
Podkreśliła, że przeprowadziła ostatnio dobre rozmowy z prezydentem USA Donaldem Trumpem - telefoniczną i podczas pogrzebu papieża Franciszka.
Komisja Europejska rozpoczęła w czwartek konsultacje dotyczące listy towarów sprowadzanych z USA o wartości 95 mld euro, które w przypadku braku porozumienia z Waszyngtonem mają zostać obłożone przez UE cłami odwetowymi. Na liście znalazły się m.in. samoloty, samochody, maszyny, whisky, ryby, orzechy.
Von der Leyen, pytana, jak ten ruch wpłynie na rozmowy z Waszyngtonem, odparła, że stanowisko Unii Europejskiej w kwestii relacji handlowych z USA od początku było jasne.
"Zawsze mówiliśmy, że wolimy porozumienie w ramach negocjacji, ale mamy również środki zaradcze. Pracujemy nad nimi, aby położyć ten instrument na stole. (...) Nie zdejmiemy niczego ze stołu, dopóki nie osiągniemy zadowalającego wyniku" – zadeklarowała.
W konferencji prasowej, wraz z von der Leyen, wziął także udział nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz, który zapowiedział wcześniej, że wybiera się do Waszyngtonu, by rozmawiać z Amerykanami o relacjach handlowych. Nie ma jeszcze daty tej wizyty, ale szef niemieckiego rządu powiadomił, że dojdzie do niej wkrótce.
"Jasno dam do zrozumienia rządowi USA, że nie ma różnic w ocenie lub naszym politycznym stanowisku dotyczącym tych kwestii (handlu - PAP) między niemieckim rządem federalnym a Komisją Europejską. Musimy mieć wspólne stanowisko" – powiedział Merz.
Ogłoszona w czwartek przez KE lista nie obejmuje towarów, na które UE nałożyła w kwietniu cła i jeszcze przed ich wejściem w życie zawiesiła taryfy w związku z decyzją prezydenta USA Donalda Trumpa o 90-dniowym wstrzymaniu tzw. ceł wzajemnych.
KE zaproponowała w nowym kroku nałożenie ceł także na towary eksportowane z UE do Stanów Zjednoczonych. Ograniczeniami zostałyby objęte m.in. stal i substancje chemiczne sprzedawane do USA o wartości 4,4 mld euro.
Konsultacje nad nową listą potrwają do 10 czerwca.
"Niektóre towary mogą zostać usunięte z listy po konsultacjach. Zapraszamy Boeinga do wzięcia udziału (w tych rozmowach)" - powiedział anonimowo dziennikarzom unijny urzędnik.
Według niego, cła na przemysł lotniczy, zgodnie z propozycją KE, mogą objąć import o wartości 10,5 mld euro; punktem odniesienia jest wartość importu w 2024 r. Ponad 12 mld euro ma wynieść wartość towarów z sektora motoryzacyjnego.
Z kolei cła odwetowe wobec sektora rolnego obejmą import o wartości 6,5 mld euro, z czego 1,3 mld euro stanowią amerykańskie alkohole, takie jak whisky czy wina. KE zaproponowała ponadto cła na ryby o wartości 0,5 mld euro.
Po konsultacjach KE opracuje ostateczną listę proponowanych towarów do oclenia. Aby jednak weszły one w życie, będą musiały się na to zgodzić kraje członkowskie UE.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ szm/ asa/