W Polsce niepewność po I turze, ale dla rynków w regionie istotniejszy wynik wyborów w Rumunii - Arak, Velo (wywiad)

Choć na rynku pojawiła się niepewność po pierwszej turze wyborów prezydenckich w Polsce, to przy dosyć ograniczonych kompetencjach prezydenta ws. polityki gospodarczej dopiero ostateczny wynik może wpłynąć na sentyment inwestorów - ocenia główny ekonomista Velo Banku Piotr Arak. Jego zdaniem, dla rynków w regionie o wiele istotniejszy jest wynik niedzielnych wyborów w Rumunii, w których zwyciężył proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan.
"Interpretując wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce, które jeszcze nie decydują o kierunku polityki państwa, trzeba zachować ostrożność. Lekkie osłabienie złotego najprawdopodobniej jest spowodowane tym, że szacunki rynkowe, wynikające ze średnich sondażowych, nie doszacowały kandydata prawicy. Czy osłabienie złotego utrzyma się w kolejnych dniach? Zobaczymy, ale wydaje się, że może to być krótkotrwały ruch. O wiele istotniejszy dla rynku kapitałowego w naszym regionie jest wynik wyborów w Rumunii" - powiedział PAP Biznes Arak.
"Scenariusz, w którym do władzy dochodzi skrajnie prawicowy polityk – po długim procesie politycznym, który obserwowaliśmy w Rumunii – nie zmaterializował się. W reakcji na ogromną niestabilność polityczną, odwołane wybory itp., w ostatnich miesiącach nastąpił odpływ kapitału z Rumunii, pojawiały się gorsze perspektywy inwestycyjne, co odbiło się na opiniach dotyczących całego regionu Europy Środkowej. Potencjalna, dalsza polityczna niestabilność Rumunii mogłaby wpływać na szereg innych krajów. Ten scenariusz jednak nie zmaterializował się, stąd umocnienie rumuńskiego leja" - dodał.
W niedzielę wybory prezydenckie w Rumunii wygnał proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan, pokonując prawicowego radykała George Simiona. Dan wygrał drugą turę powtórzonych wyborów z wynikiem 53,67 proc., pokonując Simiona, lidera radykalnie prawicowej AUR, który uzyskał poparcie 46,33 proc. W pierwszej turze wyborów prezydenckich w Rumunii wynik kształtował się odwrotnie - George Simion zdecydowanie zwyciężył w niej z wynikiem 40,96 proc, podczas gdy Nicusor Dan uzyskał 20,99 proc.
Niedzielne wybory w Rumunii odbyły się po tym, jak w grudniu 2024 r. Sąd Konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów prezydenckich z 24 listopada 2024 r. Przyczyną tej decyzji były zarzuty wobec jednego z kandydatów – Calina Georgescu, który zdobył wówczas pierwsze miejsce – o nadużycia w kampanii i złamanie zasad uczciwej konkurencji wyborczej, a także wsparcie ze strony "aktora zewnętrznego", z sugestią, że chodzi o Rosję.
W Polsce w pierwszej turze wyborów prezydenckich, które odbyły się w niedzielę, kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski zdobył 31,36 proc. głosów, a kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość Karol Nawrocki - 29,54 proc. głosów. Trzaskowski i Nawrocki zmierzą się w drugiej turze wyborów, zaplanowanej na 1 czerwca.
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej, kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen uzyskał 14,81 proc. głosów, Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej) - 6,34 proc., kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia - 4,99 proc., kandydat Razem Adrian Zandberg - 4,86 proc., a kandydatka Nowej Lewicy Magdalena Biejat - 4,23 proc.
W ocenie Piotra Araka z Velo Banku, w Polsce, przy dosyć ograniczonych kompetencjach prezydenta jeśli chodzi o politykę gospodarczą, dopiero ostateczny wynik wyborczy może wpłynąć na sentyment inwestorów.
"Brak możliwości realizacji agendy przez większość parlamentarną, w przypadku gdy prezydentem zostanie kandydat opozycji, będzie odbierane przez rynek negatywnie. Zobaczymy jednak, czy tak będzie w rzeczywistości – jeśli taki scenariusz się zmaterializuje, czy będzie to kontynuacja tego, co jest obecnie, czy może niestabilność wewnętrzna w Polsce będzie większa" - powiedział ekonomista.
Jak wskazał, suma poparcia dla kandydatów prawicowych w pierwszej turze wyborów powoduje, że dotychczasowy scenariusz bazowy, zakładany przez rynki, nie jest już taki pewny.
"Suma poparcia kandydatów prawicowych w Polsce powoduje, że na rynku pojawiła się niepewność, bo potencjalnie daje to większą szansę na wygraną w drugiej turze kandydatowi z opozycji lub też sprawia, że wybory rozstrzygną się o kilkaset tysięcy głosów. Dotychczasowy scenariusz bazowy dla rynków – czyli wygrana Rafała Trzaskowskiego – nie jest już taki pewny" - powiedział PAP Biznes Arak.
"Wprowadza to niepewność, bo nie wiadomo jak będzie wyglądała potencjalna współpraca prezydenta z opozycji z obecnym rządem, jakie będzie to niosło konsekwencje instytucjonalne, czy będą wdrażane zapowiadane reformy, czy uda się przeprowadzić ustawę budżetową zgodnie z procedurą konstytucyjną, czy może będzie ona odesłana do Trybunału Konstytucyjnego. Jest wiele znaków zapytania, które otwierają się w takim scenariuszu. Póki co to jednak czysta spekulacja i moment, w którym pojawia się ryzyko, a inwestorzy mogą szukać szansy, żeby zarobić" - dodał.
W ocenie Araka, słaby wynik partnerów rządowych Koalicji Obywatelskiej sugeruje, że ugrupowaniom tym może być ciężko przebić się ze swoimi postulatami.
"Słaby wynik partnerów Koalicji Obywatelskiej pokazuje, że koalicjanci giną ze swoimi postulatami i programami gospodarczymi przy propozycjach największego ugrupowania rządzącego w Polsce. Z tego powodu ciężko będzie się im odróżnić przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi w 2027 r." - powiedział ekonomista.
"Nie jest to jednak duże zaskoczenie – w ostatnim roku sondaże pokazywały to, co widać w wynikach wyborów – że te ugrupowania mają dziś niższe poparcie i są zdecydowanie mniejszymi partnerami Koalicji Obywatelskiej niż na początku rządów. Przez dwa lata może się jednak dużo wydarzyć" - dodał.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ gor/