Administracja Trumpa odebrała Harvardowi prawo do przyjmowania studentów z zagranicy
Ministerstwo Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) ogłosiło w czwartek, że odebrało Uniwersytetowi Harvarda prawo do przyjmowania zagranicznych studentów w związku z odmową przekazania materiałów dotyczących studentów uczestniczących w protestach. Decyzja zabrania też dalszej nauki na uczelni przyjętym już studentom.
O decyzji poinformowała szefowa resortu Kristi Noem.
"Ta administracja pociąga Harvard do odpowiedzialności za podsycanie przemocy, antysemityzmu i współpracę z Komunistyczną Partią Chin na terenie kampusu" - napisała na platformie X, dodając że możliwość przyjmowania zagranicznych studentów - którzy płacą większe czesne - jest przywilejem, a nie prawem.
"Harvard miał wiele okazji, aby zrobić to, co słuszne. Odmówił (...) Niech to będzie przestrogą dla wszystkich uniwersytetów i instytucji akademickich w całym kraju" - zaznaczyła.
W oficjalnym oświadczeniu DHS napisano również, że władze Harvardu "stworzyły niebezpieczne środowisko kampusu, pozwalając antyamerykańskim, proterrorystycznym agitatorom na nękanie i fizyczne ataki na osoby, w tym wielu żydowskich studentów", a także, że uczelnia "angażowała się w skoordynowaną działalność z KPCh, w tym goszczenie i szkolenie członków paramilitarnej grupy KPCh współwinnej ludobójstwa Ujgurów".
W liście do uczelni resort zarzucił Harvardowi odmowę przekazania materiałów, dotyczących wszelkich potencjalnie nielegalnych zagranicznych studentów, ich niebezpiecznych zachowań, kartotek dyscyplinarnych, a także ich uczestnictwa w protestach. DHS dało jednocześnie uczelni 72 godziny na przesłanie odpowiednich danych, by mogła w przyszłym roku akademickim nadal gościć i przyjmować zagranicznych studentów.
Odpowiadając na decyzję, uczelnia uznała w oświadczeniu działania DHS za nielegalne i oznajmiła, że pozostanie "w pełni oddana utrzymaniu zdolności Harvardu do przyjmowania studentów i naukowców z zagranicy, którzy pochodzą z ponad 140 krajów i niepomiernie wzbogacają uniwersytet i kraj".
Studenci zagraniczni są jednym z największych źródeł przychodów dla wielu czołowych amerykańskich uczelni. Czesne na Harvardzie - to około 60 tys. dolarów za semestr, choć studenci z rodzin zarabiających poniżej 200 tys. USD rocznie mogą liczyć na pomoc finansową. Według danych uczelni 27 proc. obecnych studentów to obcokrajowcy.
Kara dla uniwersytetu jest kolejnym działaniem administracji Trumpa, wymierzonym w elitarną uczelnię. Wcześniej władze odebrały jej 9 mld dolarów dotacji na badania w związku z odmową żądania wprowadzenia reform, w tym zapewnienia ideologicznej równowagi wśród studentów i wykładowców. Władze Harvardu zaskarżyły te decyzje do sądu, zarzucając ingerencję w autonomię uczelni.
Prezydent Donald Trump wielokrotnie w ostatnim czasie atakował Harvard, dodatkowo grożąc mu odebraniem statusu pozwalającego na zwolnienie z podatku.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ mal/ pr/