Konsumenci muszą przywyknąć do nowych cen, koszty wciąż rosną - prezes Maspeksu (wywiad)
Konsumenci muszą przyzwyczaić się do nowych, wysokich cen, a rosnące koszty wytworzenia, energii i surowców mogą zmusić producentów do kolejnych podwyżek - ocenia w rozmowie z PAP Biznes Krzysztof Pawiński, prezes Maspeksu, producenta i dystrybutora m.in. na rynku soków, dżemów, makaronów i alkoholi.

"Mamy do czynienia z rokiem wyzwań. Najbardziej martwi brak optymizmu konsumenckiego, nie widzimy radości ludzi przy zakupach i wydawaniu pieniędzy. Jest to bardziej proces psychologiczny, bo jak popatrzymy na dane makro, to wzrost płac przegonił już wzrost poziomu cen. Siła nabywcza została odbudowana. Dużo lepiej prowadziłoby się nam biznes w starych punktach cenowych, ale to niemożliwe. Doszło do eksplozji inflacji, która dotknęła wszystkich kosztów wytworzenia, pracy, energii, surowców. Też jestem konsumentem, też doznaję tych samych zaskoczeń, ale nie ma wyjścia, musimy się przyzwyczaić do nowych cen" - powiedział w rozmowie z PAP Biznes prezes Krzysztof Pawiński.
Pytany, czy osiągnięty już został docelowy poziom cen, Krzysztof Pawiński wskazuje, że zależy to od segmentu rynku.
"W naszym przypadku praktycznie wszystko bazuje na owocach, a tutaj informacje nie są dobre, bo te, które do tej pory skupowaliśmy były o kilkadziesiąt procent droższe niż rok temu, a już wtedy było drogo. Jest jeden czynnik, który może sytuację uratować. Największym wolumenem skupu są jabłka, a wiele wskazuje, że mamy urodzaj i ich ceny mogą być „przyzwoite”. Ten element kompensujący może zadziałać i sprawić, że zmiany cen naszych produktów nie będą już tak duże" - powiedział prezes Maspeksu.
"Niestety jakieś zmiany raczej będą. Podwyżek nikt nie lubi i odsuwa ten moment w przyszłość" - dodał.
Krzysztof Pawiński ocenia, że w przypadku warzyw i zbóż sytuacja jest na poziomie poprzedniego roku.
"Z punktu widzenia rynku żywnościowego uważam, że jest stabilnie. W kategorii napojowej mamy do czynienia z zapowiedziami zmian w podatku cukrowym, patrząc też na trendy kosztowe wygląda, że jesteśmy na ryzykownej krawędzi, co jak wspomniałem może się zakończyć podwyżkami. Wśród napojów nasze produkty funkcjonalne z portfolio marki DrWitt mają teraz dosyć dobry czas, ale soki i nektary sprzedają się słabiej" - powiedział.
"Surowiec, który szokuje, to koncentrat pomarańczowy. Z 1700 dolarów za tonę poszybował do 7 tys. USD. Teraz się cofnął na 4,5 tys. USD, ale to nadal przepaść od ceny, do której się odnosimy. Ceny kakao czy kawy oszalały, podobnie masło kakaowe, które jest głównym składnikiem czekolady. To nie jest tylko nasza udręka, bo gdy jako konsument popatrzę, ile płacę teraz za tabliczkę czekolady, to też jestem zaskoczony" - dodał.
Krzysztof Pawiński wskazuje, że rynek alkoholi jest 7 proc. na minusie w tym roku, a przy zapowiedzi istotnych zmian akcyzowych, perspektywy dla tego segmentu są złe.
"Niemniej to, że rynek jest spadkowy nie znaczy, że nie ma tam biznesu. Rynek spadkowy to wyzwanie dla kadry zarządzającej. Patrzę na branżę alkoholową z pewną pokorą, bo jestem w niej dopiero czwarty rok, w związku z tym pewnie nie wszystkie trendy dobrze widzę i oceniam. Ewidentnie jednak najtańszy w Polsce alkohol to piwo, co jest efektem niższej akcyzy" - powiedział.
"Gdyby piwo i wódki miały równą akcyzę to piwo byłoby najdroższym alkoholem na rynku. Domniemywam, że sytuacja w której piwo byłoby najdroższe jest nieakceptowalna, z jakichś względów, dla mojego państwa i aby temu przeciwdziałać od piwa pobierana jest trzykrotnie niższa akcyza niż od wódek i likierów. Jeżeli nawet moje państwo, kosztem budżetu, chce czynić piwo bardziej przystępnym cenowo, to zupełnym absurdem jest, że obniżką akcyzy tworzony jest w ten sposób segment najtańszego alkoholu. Byłoby w zupełności wystarczające gdyby piwo było równie drogie z innymi trunkami, a nie najtańsze" - dodał.
Prezes przekonuje, że grupa Maspex konsekwentnie realizuje swoją strategię w obszarze dystrybucji alkoholi.
"Gdy w Polsce zostaliśmy numerem jeden, chcieliśmy się też rozwinąć w innych krajach. Pierwszym krokiem była dystrybucja marki Royal na Węgrzech, która jest tam liderem rynkowym. Kolejnym krokiem było znalezienie swojego miejsca na rynku czeskim i słowackim poprzez przejęcie Beherovki. Teraz naturalnym kierunkiem jest Rumunia, Bułgaria i Mołdawia, gdzie kupujemy spółkę Purcari Wineries. Transakcja jest dokonana, ale jeszcze nie zamknięta z powodu oczekiwania na zgody urzędu antymonopolowego" - powiedział.
W tym roku budżet inwestycji grupy Maspex jest zaplanowany na 550 mln zł.
"Część z nich już się zrealizowała. Mamy za sobą budowę trzech dużych linii aseptycznych i dwóch dużych linii pod opakowania szklane. Otworzyliśmy magazyny w Tymbarku, Obornikach, a także w Rumunii i w Bułgarii" - powiedział Krzysztof Pawiński.
"Prowadzimy też inwestycje w obszarze OZE, bo chociaż mam bardzo krytyczny pogląd na sposób przeprowadzania transformacji energetycznej w UE i Polsce, to nie znaczy, że nie mamy poczucia, że to jest ważna sprawa. Są pewne obszary, gdzie możemy realizować inwestycje w OZE, które stoją na nogach, nie na głowie. Mówię o farmach fotowoltaicznych, kogeneracji, czy biogazie z oczyszczalni, które posiadamy. Naszym celem jest dojście do 20 proc. produkowanej energii we własnym zakresie. I to jest coś, co ma sens ekonomiczny i jest dla nas biznesem" - dodał.
Prezes, który jest też jednym z akcjonariuszy Maspeksu, nie zmienia swojego podejścia do ewentualnego debiutu na warszawskiej giełdzie. Wskazuje, że może on być rozważany, jeśli Maspex będzie potrzebował dużych środków na przejęcie.
"Na giełdę patrzymy ciepło. Nie jesteśmy firmą rodzinną i nie mówimy, że nigdy się na niej nie pojawimy. Jeśli będzie przed nami transakcja transformacyjna, której w klasyczny sposób nie będzie można sfinansować, mam na myśli środki własne plus senioralny kredyt bankowy, to giełda będzie doskonałym miejscem, żeby podzielić się własnością, zebrać kapitał i zrobić dużą rzecz" - powiedział Krzysztof Pawiński.
Maspex jest największą prywatną firmą w branży spożywczej w Polsce oraz jedną z największych w Europie Środkowo-Wschodniej. Działa na rynku soków, nektarów i napojów w Polsce, Czechach, na Słowacji, w Rumunii oraz jest ich producentem na Węgrzech, w Bułgarii, na Litwie oraz Łotwie.
Maspex funkcjonuje na rynku wody w Rumunii, dżemów, i sosów, jest producentem w segmencie keczupów, dań gotowych i przetworów warzywnych w Polsce, a także producentem produktów instant w Europie Środkowo-Wschodniej. Od kilku lat grupa Maspex działa też na rynku wódki i jest importerem zagranicznych alkoholi w Polsce.
Najważniejsze marki grupy Maspex to Tymbark, Kubuś, Tarczyn, Caprio, Krakus, Lubella, Łowicz, Kotlin, Puchatek, Tiger, Dr.Witt, Nestea i Alcalia.
Piotr Rożek (PAP Biznes)
pr/