Małe zmiany ceny ropy w USA przed końcem roku
Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku niewiele się zmieniają podczas słabych obrotów na rynku w końcu roku, a inwestorzy koncentrują swoją uwagę na zagrożeniach związanych z 2025 r. - informują maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na I kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 70,66 USD, wyżej o 0,09 proc., po wzroście w ub. tygodniu o 1,6 proc.
Brent na ICE na II jest wyceniana po 74,24 USD za baryłkę, po zwyżce o 0,09 proc.
Ceny ropy poruszają się w wąskim przedziale, a inwestorzy oceniają zagrożenia związane z nadchodzącym rokiem, takie jak spodziewana duża podaż surowca, możliwy słaby popyt na paliwa w Chinach i nieprzewidywalność nowej amerykańskiej administracji prezydenta-elekta Donalda Trumpa.
Na rynkach dominują oczekiwania, że w przyszłym roku globalnie będzie nadpodaż ropy naftowej, a to prawdopodobnie utrudni krajom OPEC+ przywrócenie ograniczonej produkcji surowca.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) oceniła w swoim grudniowym raporcie, że na rynkach może wystąpić w 2025 r. nadpodaż ropy w wysokości 1,4 mln baryłek dziennie, jeśli OPEC+ zdecydowałby się na podwyższenie dostaw ropy od kwietnia.
Nawet jeśli kraje sojuszu OPEC+ w całym przyszłym roku nie zdecydują się na większą podaż swojej ropy to i tak nadwyżka ropy na globalnych rynkach wyniesie 950 tys. baryłek dziennie - ocenia MAE.
Tymczasem notowania ropy naftowej zmierzają do zaliczenia kończącego się 2024 r. ze stratą, a handel tym surowcem od połowy października utrzymują się w wąskim przedziale.
Rynek ropy atakują zarówno "byki" jak i "niedźwiedzie", w tym m.in. zaostrzona sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie i obawy dotyczące popytu na ropę w Chinach, które są największym importerem tego surowca na świecie.
Analitycy wskazują też, że rynek w napięciu, będą też od stycznia 2025 r., trzymać działania prezydenta-elekta USA, który obejmie swój urząd 20 stycznia.
Donald Trump już groził zaostrzeniem taryf wobec takich producentów ropy naftowej, jak Kanada i Meksyk.
Z kolei kandydat Trumpa na doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego - Mike Waltz - "obiecał" maksymalną presję na Iran, która była też stosowana wobec tego producenta ropy podczas pierwszej kadencji Trumpa jako prezydenta USA.
"Będziemy świadkami ogromnej zmiany w kwestii Iranu" - zapowiadał Waltz wywiadzie dla Fox News.
"Musimy ograniczyć mu gotówkę, musimy ograniczyć jego ropę, musimy wrócić do maksymalnej presji, która działała podczas pierwszej administracji Donalda Trumpa" - podkreślał.(PAP Biznes)
aj/ gor/