Cła na elektryki z Chin nie zatrzymają importu, ale mogą zwiększyć chińskie inwestycje w motoryzację w UE (opinia)
Cła na elektryki z Chin nie zatrzymają importu, ale mogą zwiększyć chińskie inwestycje w motoryzację w UE - oceniają analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
4 października Komisja Europejska (KE) uzyskała mandat od państw członkowskich do objęcie dodatkowymi cłami antysubsydyjnymi importu samochodów elektrycznych z Chin.
"Wyższe cła na chińskie elektryki nie zatrzymają ich importu do Europy. Działanie KE może natomiast zwiększyć napływ chińskich inwestycji w sektorze motoryzacyjnym do UE i jej bezpośredniego sąsiedztwa" - napisano w raporcie.
PIE pisze, że już od kilku lat Chiny eksplorują alternatywne sposoby dotarcia na rynek UE, inwestując w zakłady związane z sektorem motoryzacyjnym.
"Największą wartość takich inwestycji zadeklarowano od 2022 r. na terenach Węgier, Słowacji, Hiszpanii i Turcji. Natomiast w przypadku inwestycji związanych tylko z produkcją samochodów elektrycznych prym wiodły Węgry, w których od 2022 r. ogłoszono inwestycje o wartości 8,8 mld USD. Większość tych nakładów pochłania budowa fabryki baterii firmy CATL (7,5 mld USD), a kolejne 1,1 mld USD warta jest inwestycja w baterie samochodowe Eve Energy" - podaje PIE.
PIE ocenia, że istnieje ryzyko, że Pekin zdoła grać na podziałach w UE, a państwa wspólnoty będą ścigały się między sobą o przyciągnięcie chińskich inwestycji bez dbania o konkurencyjność motoryzacji w ramach UE.
"W tym scenariuszu nie nastąpi przyciągnięcie prawdziwej produkcji generującej wartość dodaną, a jedynie zakładów, w których będzie następował montaż końcowy w celu obejścia ceł. W konsekwencji większość miejsc pracy i zysków pozostałoby w Chinach" - podaje PIE. (PAP Biznes)
map/ ana/