Pierwsze dni wskazują na mniej radykalne działania Trumpa w handlu od zapowiadanych w kampanii - PIE (opinia)
Pierwsze dni wskazują na mniej radykalne działania prezydenta USA Donalda Trumpa w obszarze handlu od tych zapowiadanych w kampanii - ocenia Polski Instytut Ekonomiczny. Amerykańskie cła w bezpośredni sposób nie wpłyną znacząco na polską gospodarkę, uderzą jednak w jej najważniejszych partnerów.
"Chociaż w pierwszych dwóch dniach urzędowania Donald Trump nie nałożył jeszcze żadnych ceł, już na 1 lutego zapowiedział wprowadzenie 25 proc. ceł na Kanadę i Meksyk, które oskarża o bierność w kwestii nielegalnej imigracji i przemytu fentanylu. Trump zapowiedział również 10-proc. cła na Chiny od początku lutego, także w związku z dostawami fentanylu. Pierwsze dni wskazują na mniej radykalne działania prezydenta USA w obszarze handlu od tych zapowiadanych w kampanii" - napisano w komunikacie prasowym.
"Trzeba się jednak liczyć z prawdopodobieństwem, że cła na UE i Polskę pojawią się w ciągu kilku miesięcy. Choć takie przyszłe amerykańskie cła w bezpośredni sposób nie wpłyną znacząco na polską gospodarkę, uderzą w naszych najważniejszych partnerów" - dodano.
Jak wskazuje PIE, w ciągu dwóch pierwszych dni urzędowania Trump zapowiedział cła w wys. 25 proc. na Meksyk i Kanadę oraz 10 proc. na Chiny, które miałyby zacząć obowiązywać od 1 lutego.
"Nie jest to w pełni zgodne z zapowiedziami z kampanii, kiedy Trump obiecywał cła w wysokości 10-20 proc. na cały świat, 25 proc. na Meksyk i Kanadę oraz 60 proc. na Chiny" - zaznacza PIE.
Kierownik zespołu gospodarki światowej PIE, Marek Wąsiński, zaznacza, że choć pierwsze decyzje Trumpa ominęły UE, należy spodziewać się, że zmieni się to w perspektywie dni, tygodni lub miesięcy.
"Cła, które 1 lutego mogą zostać nałożone na Meksyk, Kanadę i Chiny w krótkim okresie mogą poprawić warunki eksportu do USA polskich i europejskich produktów. Jednak spodziewane dalsze działania USA, które prawdopodobnie obejmą cłami państwa członkowskie UE, uderzą już w europejską gospodarkę" - ocenia Wąsiński, cytowany w komunikacie prasowym.
"W zależności od tego, czy będą to uniwersalne cła na wszystkie państwa w tej samej stawce, czy selektywne np. tylko w sektorze motoryzacyjnym i tylko na Niemcy ostateczny wpływ tych zmian trudno dziś oszacować. Wprowadzenie wszystkich zapowiedzianych przez nowego prezydenta USA zmian celnych na cały eksport będzie ciosem w światowy handel skutkującym skurczeniem gospodarki UE nawet o 2 proc. do 2027 r. wg. badań EY" - dodaje.
Polski Instytut Ekonomiczny zaznacza, że dla UE Stany Zjednoczone są najważniejszym partnerem handlowym, do którego trafia co piąty wytwarzany produkt.
"Bruksela ma zatem przed sobą trudne decyzje przeciwdziałające działaniom Waszyngtonu – może to być próba uniknięcia nałożenia ceł poprzez m.in. zwiększenie zakupów gazu skroplonego, ale również działania odwetowe w przypadku ich nałożenia czy zbliżenie z Chinami" - napisano w komunikacie.
Zdaniem Wąsińskiego, z krajowej perspektywy amerykańskie cła będą miały mniejsze znaczenie dla niż dla kluczowych polskich partnerów - m.in. Niemiec.
"USA są rosnącym, ale mniej istotnym rynkiem zbytu dla polskich produktów bezpośrednio. Jednak wpływ negatywny rozleje się poprzez łańcuchy dostaw z powodu pośredniego eksportu z Polski poprzez inne państwa do USA. W takim ujęciu, Stany Zjednoczone są drugim po Niemczech najważniejszym konsumentem polskiej wartości dodanej” – mówi Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej PIE" - ocenia ekspert PIE. (PAP Biznes)
pat/ asa/