SRRK nie przyniosła przełomu, spółki potrzebują mniejszych wymogów - Kachniewski, SEG (wywiad)
Strategia Rozwoju Rynku Kapitałowego nie zmieniła sytuacji spółek publicznych i nie zrealizowała pierwotnych planów stworzenia centrum finansowania małych i średnich firm oraz poprawy ładu korporacyjnego – uważa prezes SEG Mirosław Kachniewski. Jego zdaniem, konieczne są inne podejście nadzoru i ograniczenie obowiązków informacyjnych spółek.
"W pierwotnej strategii zawarto dwa ważne postulaty: stworzenie w Polsce centrum finansowania małych i średnich przedsiębiorstw oraz poprawę ładu korporacyjnego spółek Skarbu Państwa. Oba te postulaty zostały wycięte ze strategii, a to, co w niej zostało, nie miało już przełomowej wartości merytorycznej” – powiedział PAP Biznes prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych Mirosław Kachniewski.
Jego zdaniem, strategia rozwoju rynku kapitałowego nie została zrealizowana, nawet jeśli wypełnionych zostało kilkadziesiąt zawartych w niej punktów.
„Wdrożenie pakietu ustaw implementujących strategię nie przyniosło rynkowi poważnych korzyści, chociaż mam nadzieję, że się mylę. Czekam na głosy tych, którzy powiedzą, że dzięki strategii pewne sprawy zmieniły się na lepsze” – powiedział.
Niedawno weszła w życie przygotowana przez Ministerstwo Finansów nowelizacja ustawy w związku z zapewnieniem rozwoju rynku finansowego oraz ochrony inwestorów na tym rynku. W ocenie prezesa SEG to obszerny zbiór aktów prawnych, nad którym nikt do końca nie zapanował.
„Nie ma chętnych do wzięcia odpowiedzialności za różnego rodzaju problemy, które wyniknęły z tego dokumentu, z czego najbardziej medialny to delisting kilku spółek ASI. To co miało ułatwić drobnym inwestorom dostęp do zarządzania aktywami na mniejszą skalę i za mniejsze pieniądze, zakończyło się problemami. Z dnia na dzień z notowań zniknęły wszystkie takie podmioty i nie wiadomo, kiedy i na jakich zasadach inwestorzy będą mogli odzyskać swoje pieniądze” – powiedział.
„Do ustawy doklejono dużo rozwiązań, które nie wynikały ze strategii i nie są zmianami na plus. Przykładowo: uprawnienia kontrolne KNF rozszerzone zostały na wszystkie podmioty, które są kontrahentami emitentów, czyli spółki niegiełdowe będą „zarażane” przez giełdowe – w jaki sposób ma to sprzyjać rozwojowi rynku, skoro utrudni emitentom zawieranie kontraktów z nienotowanymi spółkami?" - dodał.
OBECNOŚĆ NA GIEŁDZIE WCIĄŻ NIE UŁATWIA BIZNESU
W ocenie Kachniewskiego, SRKK nie ułatwiła spółkom wejścia na rynek publiczny. Nadal obecność na giełdzie wiąże się z szeregiem komplikacji, co powoduje, że notowane już spółki chcą się z niej wycofać, a chętnych do wejścia na rynek nie widać.
Prezes SEG wskazuje, że od wdrożenia przepisów MAR w 2016 roku widać rosnącą niechęć spółek do budowania wartości rynkowej i lepszej komunikacji z inwestorami.
„Mamy spółki za małe, takie, które są na giełdzie niejako za karę, mamy też wreszcie spółki, które pojawiły się na rynku w efekcie missellingu. Duża część prezesów czy właścicieli spółek nie miało pojęcia, z jakiego rodzaju obciążeniami będzie się wiązało notowanie akcji. Ktoś znalazł klienta, przyciągnął go na giełdę, skasował prowizję i nagle prezes czy właściciel stają wobec nowej rzeczywistości” – powiedział.
„Dla większości spółek to nie jest sposób prowadzenia biznesu, do którego ktokolwiek je przygotował i dlatego trudno od nich oczekiwać, żeby z radością komunikowały się z inwestorami, zwłaszcza że ponoszą koszty, a nie mają z tego tytułu najczęściej żadnych korzyści. Obiecywane im możliwości dotarcia do kolejnych inwestorów najczęściej nie zostały zrealizowane” – dodał.
Zdaniem Mirosława Kachniewskiego, inwestorzy raczej wycofują spółki z giełdy niż dokonują nowych emisji, co pokazuje, że polski rynek nie przynosi wartości dodanej.
„Pomijając koszty finansowe związane z notowaniem, bo one dla większych spółek relatywnie nie są duże, problemem jest otwartość informacyjna, która utrudnia prowadzenie biznesu. Spółce trudniej prowadzić biznes przez sam fakt bycia notowaną na giełdzie” – powiedział.
„Pomysł, który zgłosiliśmy do nowelizacji MAR i wciąż mamy nadzieję na jego realizację, zakładał stworzenie katalogu informacji poufnych. Paradoksalnie MAR jest bardziej dotkliwy dla spółek małych, bo w dużej spółce informacja, która zachwiałaby notowaniem dużego międzynarodowego koncernu zdarza się rzadko, a spółka z NewConnect, gdyby literalnie trzymać się MAR, powinna informować właściwie o wszystkim” - dodał.
Prezes Kachniewski jest zdania, że na warszawskiej giełdzie notowane są za małe spółki.
„Proponowałem, żeby cała GPW stała się tzw. rynkiem rozwoju, który obecnie ma nieco niższe, a z czasem będzie miał dużo niższe wymogi informacyjne względem rynku regulowanego. Nasze mocarstwowe ambicje nie pozwolą jednak na to, żeby giełda stała się rynkiem rozwoju, skoro jest rynkiem rozwiniętym” – powiedział.
„Druga proponowana koncepcja to uporządkowanie rynku. Miałem nadzieję, że przy okazji wdrażania pojęcia rynku rozwoju, nawet jeśli nie cała giełda stanie się rynkiem rozwoju, to może przynajmniej jej część. Rynek regulowany mógłby objąć 100-140 największych firm, reszta z najlepszymi spółkami z NewConnect tworzyłaby rynek rozwoju, a pozostałe firmy z NewConnect np. przeszłyby na podwójny fixing. Nie było jednak woli dokonania głębszej segmentacji rynku” – dodał.
Mirosław Kachniewski szansę upatruje w tym, że wszelkie zmiany w MAR, które będą w przyszłości wdrażane, będą miały za zadanie powiększać lukę pomiędzy wymogami informacyjnymi na rynku regulowanym i na rynku rozwoju.
„Należałoby pójść pod prąd dotychczasowych działań. Trzeba wpłynąć na regulacje unijne w taki sposób, żeby mniejsze spółki i rynki mogły być poddane lżejszym wymogom nadzorczym, co jest jak najbardziej zrozumiałe i na poziomie Brukseli takie zrozumienie jest. Rozwiązania są gotowe, trzeba je wdrożyć” – powiedział.
W opinii prezesa SEG spółki notowane na giełdzie wcale nie mają lepszego dostępu do finansowania, a w wielu przypadkach ten dostęp dla nich jest wręcz trudniejszy.
„Spółki z racji swojej przejrzystości informacyjnej i przez to, że te publikują wyniki kwartalne , niekiedy mają utrudniony dostęp do finansowania bankowego. Jeśli np. w jakimś kwartale pokażą straty, to bank domaga się wyższej marży kredytowej, gdyż musi mieć większe zabezpieczenie ryzyka” – powiedział.
Dodał, że małym spółkom trudniej jest znaleźć inwestora strategicznego tylko z tego powodu, że są notowane na rynku NewConnect. Potencjalny inwestor nie chce zajmować się procedurami, zniechęca go, że trzeba porozumieć się z inwestorami mniejszościowymi, że transakcja będzie publiczna i nie wiadomo, jak długo będzie trwała.
„To są pułapki zbyt wczesnego rozpoczęcia notowania na rynku. Spółki są za małe, żeby zebrać kapitał na rynku, a z zewnątrz nikt ich nie kupi, bo są już notowane” – powiedział.
Kachniewski nie widzi też pozytywnych zmian pod względem ładu korporacyjnego w giełdowych spółkach.
„Jeśli połowa WIG20 to spółki kontrolowane przez Skarb Państwa, gdzie poziom ładu korporacyjnego jest niezadowalający i gdzie brakuje poszanowania akcjonariuszy mniejszościowych przy podejmowaniu decyzji kadrowych i biznesowych, to trudno oczekiwać, by mniejsze spółki czuły się zachęcone do podnoszenia swojego poziomu ładu korporacyjnego” – powiedział.
NADZÓR NIE STAŁ SIĘ PRZEWIDYWALNY
W opinii Mirosława Kachniewskiego Strategia Rozwoju Rynku Kapitał owego nie wprowadziła zmian systemowych, dzięki którym organ nadzoru stałby się bardziej przewidywalny.
„Nie ma nadzoru merytorycznego nad decyzjami KNF, nie ma bezpiecznika, który by powodował, że KNF nie mogłaby obradować w nieskończoność nad wnioskami, nie ma przepisów, które by ograniczały poziom dyskrecjonalnych decyzji KNF i dowolność proceduralną” – powiedział.
Jako przykład wskazuje długą procedurę związaną z zatwierdzaniem prospektu emisyjnego.
„Na rynek idzie się, żeby sfinansować określone potrzeby inwestycyjne – spółka nie może pozwolić sobie na czekanie kilka miesięcy czy rok na zatwierdzenie prospektu” – powiedział.
Kachniewski przypomniał, że na poziomie Rady i Parlamentu Europejskiego finalizowane są kwestie dotyczące Listing Act, czyli propozycji zmian regulacyjnych, które miałyby ułatwić rozwoju rynku. Jednym z postulatów jest zgłoszony przez SEG pomysł, aby spółki notowane mogły dokonywać emisji bezprospektowych.
„Nie wiem, czy ostatecznie to przejdzie, czekamy na rozstrzygnięcia, ale nawet jeśli teraz to nie przejdzie, to zakładam, że przejdzie za kilka lat. Wreszcie spółka giełdowa będzie miała rzeczywistą korzyść z bycia notowaną” – powiedział.
Zgodnie z propozycją zawartą w Listing Act, jeśli spółka potrzebuje środków z rynku, to może po nie sięgnąć w dowolnym momencie. Musi jedynie przygotować coś w rodzaju prospektu, ale to będzie już tylko dokument dla inwestorów, w którym opisze, co chce zrobić z pozyskanymi środkami. Dokument ten nie będzie zatwierdzany przez KNF.
W opinii prezesa SEG dobrze funkcjonujący nadzór nad rynkiem kapitałowym powinien istnieć jako osobna instytucja. Przekonuje, że w ramach jednego organizmu, jak jest obecnie, nadzór nad rynkiem kapitałowym nie będzie mógł istnieć nie dlatego, że to jest czyjaś zła wola, ale zwyczajnie byłoby marnotrawstwem z punktu widzenia KNF przeznaczać zasoby na nadzór nad rynkiem kapitałowym.
„Jeśli porównamy skalę biznesu w bankach i na giełdzie, to giełda nie ma żadnego znaczenia z perspektywy jednego dużego nadzorcy. Giełda to ułamek rynku finansowego, który nadzoruje KNF. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że nadzór nad rynkiem kapitałowym jest niezwykle skomplikowany, mamy tam mnóstwo różnego rodzaju instytucji, które wymagają bardzo specjalistycznego podejścia” – powiedział.
WARTO ROZWAŻYĆ OBNIŻENIE STAWKI CIT SPÓŁKOM GIEŁDOWYM
W opinii Kachniewskiego, warto rozważyć obniżenie stawki podatki CIT spółkom giełdowym, ale nie ma on złudzeń, że jakikolwiek pomysł zachęt podatkowych, który obniżyłby poziom obciążeń fiskalnych przedsiębiorstw, będzie w stanie przejść w sytuacji dziur budżetowych, które trzeba będzie pokryć.
„Mój pomysł zakłada, że spółki giełdowe będą płacić niższy CIT i jest po temu uzasadnienie merytoryczne. Są to jedyne spółki, którym zależy na wykazaniu zysku, więc efektywnie płacona stawka podatkowa przez te firmy jest wyższa. Spółki giełdowe wypełniając różnego rodzaju obowiązki informacyjne płacą bardzo dużo na podniesienie bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Spółka, której biznes jest przewidywalny i której trudniej uciec w szarą strefę, powinna płacić niższy CIT” – powiedział.
Dodał, że wielkość potencjalnego obniżenia stawki CIT wymagałaby poważnych analiz.
„Z jednej strony to kwestia efektywnej stawki podatkowej płaconej przez porównawcze grupy giełdowe i niegiełdowe, druga sprawa to kwestia analizy upadłości, żeby zobaczyć w jakich sytuacjach mamy do czynienia z upadłością spółki giełdowej i niegiełdowej i jakie koszty dla otoczenia generuje upadek spółki niegiełdowej, które są dramatyczne i giełdowej, gdzie mamy do czynienia z postępowaniem sanacyjnym, a wierzyciele są w stanie odzyskać część środków” – powiedział.
Piotr Rożek (PAP Biznes)
pr/