DZIEŃ NA RYNKACH: Dalszy ciąg spadków na Wall Street, w centrum uwagi wciąż cła

Poniedziałkowa sesja na Wall Street zakończyła się przewagą spadków, chociaż w ciągu dnia Dow Jones zanotował największy wzrost w historii od lokalnego dna do maksimum. Akcje spadały trzeci dzień po wprowadzeniu ceł przez prezydenta Donalda Trumpa, który zagroził jeszcze wyższymi stawkami wobec Chin.
Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 0,91 proc., do 37.965,60 pkt.
S&P 500 na koniec dnia spadł o 0,23 proc. i wyniósł 5.062,25 pkt.
Nasdaq Composite zwyżkował o 0,10 proc. do 15.603,26 pkt.
Indeks spółek o średniej kapitalizacji Russell 2000 traci 0,96 proc. i wynosi 1.810,05 pkt.
Indeks VIX rośnie o 3,47 proc., do 46,88 pkt.
W opinii analityków, poniedziałkowa sesja na Wall Street miała szalony przebieg, ponieważ indeks Dow Jones Industrial odnotował największy w historii wzrost punktów w ciągu dnia, po słabym otwarciu. Inwestorzy próbowali spekulować, kiedy rynek osiągnie dno po zawirowaniach związanych z cłami nałożonymi przez prezydenta Donalda Trumpa.
Dow Jones spadł na początku sesji o 476 punktów, czyli 1,3 proc., a potem zniżkował nawet o ponad 1.700 punktów. Następnie poszedł w górę o 2.595 punktów. To najwyższy wzrost indeksu w punktach w historii notowań.
S&P 500 na koniec dnia stracił 0,23 proc., ale w ciągu sesji spadał nawet o 4,7 proc.
Nasdaq Composite wzrósł o 0,10 proc., ponieważ inwestorzy zdecydowali się kupować niektóre akcje technologiczne o dużej kapitalizacji, takie jak Nvidia i Palantir. Wcześniej Nasdaq tracił ponad 3 proc.
W pewnym momencie akcje odnotowały krótkotrwały rajd, który sprowadził indeks Dow Jones na dodatnie terytorium. W mediach społecznościowych krążyły spekulacje o zawieszeniu ceł, ale Biały Dom powiedział CNBC, że są to nieprawdziwe informacje.
S&P 500 stracił ponad 10 proc. w ciągu ostatnich trzech sesji, co jest najgorszym wynikiem od wybuchu Covid w 2020 roku. Pomimo wyprzedaży Biały Dom pozostaje nieugięty, powtarzając, że zestaw szokująco wysokich ceł zaprezentowanych w środę wieczorem wejdzie w życie 9 kwietnia, zgodnie z planem. Chiny odpowiedziały w piątek odwetem, a inne kraje przygotowują własne kontrcła.
Trump zagroził Chinom w poniedziałek jeszcze wyższymi cłami za pośrednictwem Truth Social:
"Jeśli Chiny nie wycofają swojej 34-procentowej podwyżki powyżej i tak już długoterminowych nadużyć handlowych do jutra, 8 kwietnia 2025 r., Stany Zjednoczone nałożą na Chiny dodatkowe cła w wysokości 50 proc., począwszy od 9 kwietnia. Dodatkowo, wszystkie rozmowy z Chinami dotyczące ich spotkań z nami zostaną zerwane!"
Trump powtórzył również dziennikarzom w poniedziałek, że nie jest rozważana żadna przerwa w planie taryfowym.
"Prezydent traci zaufanie liderów biznesu na całym świecie... To nie jest to, na co głosowaliśmy" – napisał Bill Ackman, miliarder i szef Pershing Square.
"Prezydent ma w poniedziałek okazję, aby ogłosić przerwę i mieć czas na podjęcie działań w sprawie naprawienia niesprawiedliwego systemu taryfowego. Alternatywnie, zmierzamy w kierunku wywołanej przez nas gospodarczej, nuklearnej zimy i powinniśmy zacząć się martwić" - dodał.
Prezes JPMorgan Jamie Dimon wezwał do szybkiego rozwiązania kwestii ceł i niepewności, które spowodowały, aby uniknąć katastrofalnych konsekwencji gospodarczych i rozpadu długotrwałych powiązań USA z innymi krajami.
Inwestor Leon Cooperman powiedział, że dno jeszcze nie nadeszło, a akcje będą kontynuować swoją spiralę spadkową. Przewodniczący i dyrektor generalny Omega Family Office ocenił, że cła Trumpa są błędem i wpędzą gospodarkę USA w recesję.
„Dla mnie jest jasne, że prezydent zdecydował, że najlepszym sposobem na obniżenie inflacji i stóp procentowych jest recesja” — powiedział inwestor w poniedziałek w wypowiedzi dla CNBC.
Według Matta Maley’a z Miller Tabak kwestia taryf to nie jedyny powód tego spadku, więc ci, którzy spodziewają się ożywienia w kształcie litery V na giełdzie, prawdopodobnie będą bardzo rozczarowani.
„Wkrótce powinniśmy zobaczyć silne odbicie, ale proces przewartościowania na rynku, zgodnie z jego realistycznymi perspektywami ekonomicznymi, zajmie trochę czasu” — powiedział Maley.
Administracja poinformowała, że co najmniej 50 krajów skontaktowało się z nami, aby rozpocząć negocjacje. Według Trumpa, Wietnam już zaoferował obniżenie ceł na USA do zera, ale doradca handlowy Peter Navarro powiedział w poniedziałek CNBC, że to nie wystarczy i że "liczy się oszukiwanie bez ceł". Sugeruje to, że negocjacje mogą ciągnąć się dłużej, niż życzyłaby sobie tego Wall Street.
„Inwestorzy boją się, że najgorsze dopiero nadejdzie. Martwią się o krach na rynku. Martwią się o to, co nastąpi później, recesję w kraju, a następnie na świecie, prowadzącą do możliwego kryzysu gospodarczego” — powiedział Robert Pavlik, starszy menedżer portfela w Dakota Wealth Management w Connecticut.
Wśród inwestorów narastały obawy, że wyprzedaż będzie się sama napędzać, a fundusze hedgingowe będą zmuszone do sprzedaży akcji i innych ryzykownych aktywów w celu pozyskania gotówki potrzebnej do zaspokojenia wezwań do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego. Indeks CBOE, czyli tzw. wskaźnik strachu na Wall Street, rósł w poniedziałek do 50 pkt., ekstremalnego poziomu obserwowanego głównie podczas bessy.
"W tej chwili pojawiają się wezwania do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego" – powiedział Chris Rupkey, główny ekonomista FWDBONDS.
"Trzeci dzień z rzędu inwestorzy na amerykańskich rynkach akcji zwrócili się z ogromnym kciukiem w dół w sprawie ceł nałożonych przez Biały Dom, które wstrząsnęły Wall Street" - dodał.
Na rynku ropy kontrakty na WTI na maj zniżkują o 1,65 proc. do 60,97 USD za baryłkę, a czerwcowe futures na Brent spadają o 1,83 proc. do 64,38 USD/b. (PAP Biznes)
pr/