Wpływ wyborów w USA krótkotrwały, inwestorzy wrócą do fundamentów - VIG/C-Quadrat TFI
Bezpośredni wpływ wyborów na rynki ma najczęściej krótkotrwały charakter. Inwestorzy szybko wracają do kwestii fundamentalnych, takich jak oczekiwane zyski spółek czy stopy procentowe. Jeśli chodzi o politykę – inwestorzy będą czekać na konkretne działania i do nich odpowiednio się dostosowywać.
Zdaniem Michała Szymańskiego, prezesa VIG/C-Quadrat TFI, dla rynków na krótką metę kluczową kwestią było, czy wybory w USA doprowadzą do bezspornego i szybkiego rozstrzygnięcia. Jeszcze w zeszłym tygodniu wyścig prezydencki wydawał się bardzo wyrównany, a istotnym czynnikiem ryzyka stawała się perspektywa ostrego sporu politycznego o to, kto wygrał wybory.
"Klarowne rozstrzygnięcie jest w tym kontekście samo w sobie pozytywne dla rynku" - napisał Szymański w listopadowym komentarzu VIG/C-Quadrat TFI.
Oboje kandydatów opierało swoje programy na utrzymaniu, jeśli nie zwiększaniu i tak już dużego deficytu budżetowego. W związku z tym można założyć, że z perspektywy koniunktury na rynku amerykańskim sam wynik wyborów będzie raczej neutralny.
Michał Szymański zwraca uwagę, że Donald Trump relatywnie większy nacisk kładzie na obniżki podatków dla firm, co potencjalnie oznacza ich wyższe zyski przekładające się na lepsze wyceny akcji w dłuższej perspektywie.
Jednocześnie kandydat republikanów zapowiadał wprowadzenie szeregu ceł, co może stymulować inflację. Jest to kluczowe o tyle, że ocena dotycząca tempa obniżek stóp procentowych przez amerykański bank centralny silnie kształtowała koniunkturę zarówno na rynku akcji, jak i obligacji.
"Perspektywa potencjalnej wojny celnej ma znaczenie także dla polskiego rynku. Powrót protekcjonizmu i spór celny między USA a Unią Europejską może osłabiać waluty krajów rozwijających się Europy, w tym Polski. W szczególności, jeśli nałoży się to na dalsze zaostrzenie relacji między USA a Chinami, wpływające na ogólną ocenę krajów rozwijających się w kontekście obecnej, niestabilnej sytuacji geopolitycznej" - napisał w listopadowym komentarzu.
Dodaje, że w przypadku geopolityki to z punktu widzenia naszego rynku ma miejsce jedna z największych różnic między kandydatami.
Na podstawie deklaracji kampanijnych można wnioskować, że Donald Trump chce w relatywnie w większym stopniu skoncentrować zaangażowanie USA na relacjach z Chinami oraz na Bliskim Wschodzie, natomiast zmniejszyć w Europie Środkowej z istotnym ograniczeniem wsparcia dla Ukrainy włącznie.
"Jeśli faktycznie miałoby to miejsce, oznaczałoby to dalsze zwiększenie ryzyka geopolitycznego naszego regionu z perspektywy inwestorów zagranicznych. Zwykle wzrost tego ryzyka prowadzi do podwyższenia tzw. wymaganej premii za ryzyko, co często prowadzi do spadku kursu waluty oraz wzrostu rentowności obligacji" - napisał Szymański.
Ponieważ są to kwestie strategiczne, po pierwszych emocjonalnych reakcjach bardziej należy oczekiwać przejścia rynku w stan wyczekiwania na faktyczną realizację programu niż poleganie na przedwyborczej retoryce" - dodał. (PAP Biznes)
pr/