Ceny ropy w USA blisko 71 USD za baryłkę
Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku są w pobliżu 71 USD za baryłkę. Inwestorów niepokoi słaby popyt na paliwa w USA i zaostrzenie sytuacji na Bliskim Wschodzie - informują maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na X kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 70,88 USD, niżej o 0,04 proc.
Brent na ICE na XI jest wyceniana po 73,75 USD za baryłkę, po wzroście o 0,14 proc.
Inwestorzy oceniają perspektywy popytu na paliwa w USA po publikacji oficjalnych danych o zapasach ropy za Oceanem.
Zapasy ropy naftowej w USA w ubiegłym tygodniu spadły o 1,63 mln baryłek, czyli o 0,39 proc., do 417,51 mln baryłek - poinformował amerykański Departament Energii (DoE).
Kurczące się zapasy ropy mogą potencjalnie stanowić pewien impuls do wzrostów cen ropy, ale na razie tego nie widać.
Tymczasem zapasy benzyny w USA wzrosły w ub. tygodniu o 69 tys. baryłek, czyli o 0,03 proc., do 221,62 mln baryłek.
Rezerwy paliw destylowanych, w tym oleju opałowego, wzrosły z kolei o 125 tys. baryłek, czyli o 0,1 proc., do 125,14 mln baryłek - podał DoE.
Popyt na benzynę w USA spadł poniżej 9 mln baryłek dziennie, a zużycie paliwa lotniczego zmniejszyło się już 3 tydzień z rzędu - wynika z danych DoE.
Tymczasem zaostrza się sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie.
Minister obrony Izraela Joaw Gallant ogłosił "nową fazę" w wojnie z regionalnymi grupami islamistycznymi i zapowiedział, że izraelskie wojska zostaną skierowane w stronę granicy libańskiej.
"Środek ciężkości przesuwa się na północ, co oznacza, że przeznaczamy siły, zasoby i energię na +arenę północną+" - powiedział Gallant.
"Jesteśmy na początku nowej fazy wojny" - podkreślił.
To wzbudza na rynkach obawy o szerszy konflikt w tym regionie świata i możliwe przyłączenie się do niego Iranu, który wspiera finansowo bojowników z Hamasu i Hezbollahu.
We wtorek zaostrzyły się napięcia na linii Izrael-Hezbollah po tym, kiedy wybuchła duża liczba urządzeń telekomunikacyjnych - pagerów, używanych przez bojowników Hezbollahu.
We wtorek w wyniku wybuchów pagerów zginęło 12 osób, a blisko 3 tys. zostało rannych. Wśród ofiar są członkowie Hezbollahu, który oskarżył o atak Izrael i zapowiedział odwet.
W środę doszło do kolejnej fali detonacji takich urządzeń.
Następca tronu i de facto rządzący Arabią Saudyjską książę Mohammed bin Salman stwierdził, że za wybuchami urządzeń w Libanie stoi Izrael.
Informacje o atakach związanych z wybuchającymi pagerami trafiły na pierwsze strony gazet na całym świecie, częściowo ze względu na niezwykły charakter technologicznie zaawansowanej operacji. (PAP Biznes)
aj/ ana/