DEBATA: Inwestycje w Polsce będą spadać, jeśli zabraknie zachęt podatkowych i gwarancji
Inwestycje w Polsce mogą spadać, jeśli nie będzie odpowiednich zachęt podatkowych i gwarancji, które utrzymają konkurencyjność gospodarki na tle innych krajów - uważają uczestnicy debaty "Jak tworzyć przyjazne środowisko dla inwestorów". Ważne jest wzmocnienie roli lokalnych banków we wspieraniu firm w inwestycjach.
W ocenie Agnieszki Szymczyk, senior manager PWC, dobrze sprawdził się wprowadzony w połowie 2018 roku mechanizm Polskiej Strefy Inwestycji i zwolnienia podatkowego, które jest jedną z opcji, na którą inwestor w Polsce może liczyć.
"Jest to mechanizm atrakcyjny i popularny wśród inwestorów. Wartość inwestycji, które przyciągnął w ciągu 5 lat to 109 mld zł, wobec maksymalnie 120 mld zł, które zostały przyciągnięte przez Specjalne Strefy Ekonomiczne, które powstały na początku transformacji gospodarczej. Polska Strefa Inwestycji otworzyła opcję pozyskiwania instrumentów wsparcia przez średnie i małe przedsiębiorstwa, a do tej pory SSE kojarzyły nam się z wielkimi inwestycjami, zwłaszcza z międzynarodowym kapitałem przychodzącym do Polski" - powiedziała Agnieszka Szymczyk w trakcie zorganizowanej przez PAP Biznes debaty podczas niedawnego Open Eyes Economic Summit w Krakowie.
Zwraca uwagę, że mali przedsiębiorcy to często kooperanci dużych inwestorów. Jeśli nie będzie zmian legislacyjnych albo zabezpieczenia pewnych trendów, jak np. regulacje Pillar 2, które nakładają na duże międzynarodowe grupy przedsiębiorstw obowiązek zapłaty podatku wyrównawczego, tak aby efektywna stawka podatkowa grupy w danym kraju nie była niższa niż 15 proc., to jest ryzyko, że duzi inwestorzy przestaną inwestować i korzystać z mechanizmów przyciągających ich do krajów takich jak Polska.
"Jeśli na czas nie zostaną wprowadzone odpowiednie regulacje, to nastąpi spowolnienie tempa i to może być spadek wartości inwestycji nawet o 20 proc. w stosunku do tego co jest teraz. Jeśli prawodawca wyjdzie naprzeciw, to wzrost jest nadal możliwy, pewnie już nie na tak dużą skalę jak w poprzednich latach, bo jednak Polska jest już krajem wysoce rozwiniętym i z wysokim poziomem inwestycji zagranicznych" - uważa senior manager PWC.
Wskazuje też, że ważnym aspektem jest to, że płace w Polsce rosną i stajemy się coraz mniej konkurencyjni pod tym względem w porównaniu z innymi krajami.
"Polska nadal jest wysoko oceniana w procesach porównawczych jeśli chodzi o jakość pracy, ale przestajemy być konkurencyjni kosztowo" - powiedziała Agnieszka Szymczyk.
"Mamy mało terenów pod duże inwestycje. Może nie jest to jeszcze taka sytucja jak na Węgrzech, które nie są w stanie przyjąć kolejnych dużych inwestycji, gdyż nie mogą zapewnić przyłącza energetycznego o odpowiedniej mocy. Musimy brać pod uwagę aspekt bezpieczeństwa energetycznego i koszty funkcjonowania, by nastąpił wzrost inwestycji" - dodała.
Justyna Czyszek, wicedyrektor działu obsługi inwestora w Krakowskim Parku Technologicznym, przypomina, że Polska konkuruje z innymi krajami, w tym z Węgrami, Rumunią czy Bułgarią, ale także z północną Afryką, z Marokiem, Tunezją i nie może sobie pozwolić na to, by nie dbać o inwestorów.
W Krakowskim Parku Technologicznym jest około 400 inwestorów, z czego około 100 to podmioty zagraniczne, a podmioty krajowe pochodzą z bardzo zdywersyfikowanych branż. Większość podmiotów to polskie małe i średnie przedsiębiorstwa.
"Przedsiębiorca zagraniczny, który dopiero wchodzi na polski rynek, przede wszystkim potrzebuje profesjonalnego partnera. Strefy ekonomiczne i parki technologiczne taką profesjonalną obsługę gwarantują. Działamy probiznesowo i prowadzimy za rękę inwestora we współpracy m.in. z jednostkami samorządu terytorialnego, żeby wybrać najlepsze lokalizacje. Przedsiębiorca potrzebuje dobrze przygotowanego terenu inwestycyjnego, musi uruchomić produkcję szybko i nie może czekać z formalnościami. Trzecim elementem jest zapewnienie kadr. Niski poziom bezrobocia w Polsce powoduje, że o kadry musimy zadbać, a każdy zagraniczny przedsiębiorca dokonuje poważnej analizy, czy będzie miał wystarczająco wykwalifikowaną siłe roboczą. Punkt czwarty to zachęty inwestycjne, w tym program Polska Strefa Inwestycji świetnie się sprawdził. Nie możemy sobie pozwolić, żeby takich zachęt nie mieć, gdyż inne kraje je mają" - powiedziała Justyna Czyszek.
Piotr Piłat, prezes Krakowskiego Banku Spółdzielczego, nie ukrywa, że poziom inwestycji w Polsce "nie jest szczególnie porażający, życzylibyśmy sobie dużo większych wartości".
"Jako bank mamy portfel kredytów, ale chcielibyśmy widzieć część inwestycyjną w dużo większym wymiarze niż ona jest obecnie. Będąc największym bankiem spółdzielczym i pokrywając całą południową Polskę chcielibyśmy widzieć duży udział inwestycji przemysłowych, ale on jest nadal za mały. Potencjał gospodarczy kraju buduje się na bazie małych i średnich przedsiębiorstw. Te firmy często muszą nauczyć się przedsiębiorczości, a regulacje są takie, że nie ma miejsca na działalność dla banków spółdzielczych, które mogłyby na małych kredytach uczyć tej przedsiębiorczości po to, aby potem firma mogła funkcjonować jako poddostawca dla dużego inwestora" - powiedział.
"Potrzebna jest zmiana paradygmatu myślenia. Przedsiębiorczość nie do końca rodzi się i działa na poziomie wielkich przedsiębiorstw, w tym tych zgromadzonych w strefach ekonomicznych i w parkach technologicznych. Przedsiębiorczość musimy budować w małych miejscowościach po to, aby one mogły się rozwijać. W dużych miastach rozwijają się przede wszystkim usługi, a część produkcyjna rozwija się poza dużymi ośrodkami" ł- dodał Piotr Piłat.
Prezes Krakowskiego Banku Spółdzielczego zastanawia się przy tym, co pozostaje po inwestorze w SSE w ramach gospodarki lokalnej. Jeśli inwestor zakończy swoje funkcjonowanie w momencie, w którym skończy mu się ulga inwestycyjna, to nie rozbuduje potencjału gospodarczego, niekoniecznie też przełoży się na zwiększenie potencjału intelektualnego, niekoniecznie też będziemy w stanie oferować mu tanią siłę roboczą.
"Ważne jest dla takiego inwestora, żeby w warunkach wysokiej konkurencyjności mógł rozpatrywać Polskę pod kątem potencjału gospodarczego, który przy okazji stref ekonomicznych powinniśmy wykreować" - powiedział.
Justyna Czyszek, wicedyrektor działu obsługi inwestora w Krakowskim Parku Technologicznym, uważa, że w zakresie regulacji Polskiej Strefy Inwestycji i wobec tendencji demograficznych na rynku pracy, ważne byłoby odejście od wymogów zatrudnienia nowych pracowników oraz utrzymania dotychczasowych miejsc pracy.
"To wymóg obowiązujący przy nowych inwestycjach, przy zwiększaniu mocy produkcyjnych, dywersyfikacji produkcji czy zmianach technologicznych w procesie produkcji. W sytuacji gdy Polska musi się automatyzować, robotyzować i musi doścignąć Europę Zachodnią, ten wymóg dotyczący rynku pracy jest po prostu archaizmem" - uważa.
"Na pewno będziemy postulowali, żeby ministerstwo odeszło od tego wymogu" - zapowiedziała Justyna Czyszek.
Agnieszka Szymczyk z PWC wskazuje, że inwestorzy z wielu powodów wstrzymują się z decyzjami inwestycyjnymi w Polsce.
"Jest w tym kwestia stabilności przepisów, w tym również podatkowych. W zakresie regulacji Pillar 2 ustawodawca przyjął podstawowy pakiet przepisów, ale czekamy na zachęty inwestycyjne. Założenie tego mechanizmu było takie, żeby raje podatkowe przyczyniły się do płacenia podatku, ale kraje takie jak Polska czy nasi sąsiedzi, którzy mieli rozwiązania przyciągające inwestora do słabiej rozwiniętego kraju tracą. Zapowiedzi ministerstwa rozwoju i finansów są takie, że powinny powstać regulacje, które zminimalizują negatywny wpływ, na to czekamy, bo nie ma zapowiedzi konkretnych rozwiązań i przepisów. Ta niepewność nie sprzyja kolejnym decyzjom" - powiedziała.
"Jesteśmy gospodarką, która jest bardzo zależna od tego, co się dzieje na Zachodzie, a biznes w Polsce to głównie przedsiębiorcy pracujący na rzecz innych w zagranicznych gospodarkach. Tamtejsze trendy bardzo silnie oddziałują na to, co się dzieje w Polsce. Uspokojenie prognoz dotyczących gospodarek zachodnich będzie sprzyjać temu, że w Polsce ten trend też się odwróci" - dodała.
W ocenie prezesa Krakowskiego Banku Spółdzielczego program dotacji społecznych trochę wycina rynek kredytów bankowych.
"Przedsiębiorcy przyzwyczaili się do darmowych pieniędzy, a to nie jest dobry symptom. Przedsiębiorstwa powinny opierać się na długu, bo to mobilizuje i dyscyplinuje. Jednak małe banki nie mogą działać w reżimie CRR i FRTB, a nie mając zbyt dużej swobody, będą wymagać od przedsiębiorcy zabezpieczeń. Bankowalnych zabezpieczeń w Polsce jest coraz mniej i będzie ich ubywać" - powiedział Piotr Piłat.
Pakiet CRR wprowadza istotne zmiany w sposobie wyznaczania wymogów kapitałowych z tytułu ryzyka rynkowego. Lokalne banki o istotnej skali działalności handlowej będą wyznaczać wymóg kapitałowy za pomocą nowej metody standardowej opartej o parametry ryzyka portfela handlowego banku. W ocenie specjalistów reżim FRTB stanowi duże wyzwanie operacyjne oraz biznesowe.
"Przestrzeń dla kredytu będzie się zmieniać i nie załatwi tego wyłącznie program de minimis administrowany na zasadach komercyjnych przez BGK. Niewykluczone, że powinny znaleźć się programy gwarancyjne kierowane bezpośrednio do małych instytucji pożyczkowych i banków spółdzielczych, aby kredyty mogły być dystrybuowane wśród przedsiębiorców lokalnie bez centralnego sterowania, bo jeśli mamy do czynienia z centralnym sterowaniem to będziemy zawsze mieli do czynienia z ważeniem ryzyka, oceną jakości, a na najniższym szczeblu ocena jakości zawsze będzie zawodzić" - powiedział prezes.
"Jeśli państwo chce mieć na poziomie lokalnym rozwijającą się przedsiębiorczość, to powinno przemyśleć program gwarancji i zastanowić się jak go dystrybuować niekoniecznie przez BGK, który bardzo często z niedobrym skutkiem konkuruje z małymi bankami i instytucjami, a przecież nikt nie jest w stanie konkurować z BGK, jeśli chodzi o dostarczanie instrumentów finansowych, które odwołują się do portfela państwa" - dodał Piotr Piłat. (PAP Biznes)
pr/