Profil:
EQUES Investment TFIDEBATA PAP BIZNES: W 2025 r. można spodziewać się dalszych wzrostów na giełdach w USA
Chociaż wyceny na rynku w USA są podwyższone, to dobre prognozy zysków spółek oraz pozytywne otoczenie makro sprawiają, że w 2025 r. nadal można spodziewać się wzrostów na rynkach w USA - uważają uczestnicy XXXVII debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI”.
W XXXVII debacie "Strategie rynkowe TFI: perspektywy, wyzwania, zagrożenia" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele EQUES Investment TFI, TFI PZU i Goldman Sachs TFI.
Bartłomiej Chyłek, dyrektor zespołu analiz i zarządzający funduszami Goldman Sachs TFI ocenił, że w przyszłym roku akcje będą najbardziej atrakcyjną klasą aktywów dla inwestycji.
„Wydaje się, że najbardziej atrakcyjną klasą aktywów w przyszłym roku będzie rynek akcji. Jeśli chodzi o rynki zagraniczne, to lekka preferencja rynków zagranicznych wobec Europy” – powiedział Chyłek.
„Jeśli spojrzymy na wyniki spółek rynków dojrzałych w 2024 r., to nie odbiegał on od długoterminowej średniej w okolicy 10 proc. (…) Fed obniżając stopy, pomógł zaakceptować inwestorom wyższe mnożniki ceny do zysku. Wskaźnik P/E mamy na 2024 r. i 2025 r. w okolicach 23-25. Mamy poprawę wyników, inwestorzy wierzą, że wyniki spółek na rynkach rozwiniętych będą poprawiane w latach 2025-2026. Dodatkowy bodziec niższego kosztu pieniądza wspomaga rynki w bieżącym roku" – dodał.
W ocenie Chyłka poprzeczka dla przebicia prognoz wzrostów na rynkach akcji będzie jednak w przyszłym roku wysoko zawieszona.
"Patrząc na strategie wydane przez banki i inne instytucje, to panuje szeroki konsensus, który wynosi 10 proc. wzrostu dla S&P 500 do ok. 6.600-6.700 pkt. Wydaje się, że aby było paliwo dla wzrostów powyżej 10 proc., to musielibyśmy mieć zaskoczenia przy poprawie wyników firm. Poprzeczka dla wyników jest wysoko zawieszona, przewidywane jest kilkanaście proc. poprawy" - powiedział.
"Aby ją solidnie przebić, będzie potrzebny spory wysiłek. Wydaje się, że rynek USA będzie w przyszłym roku z pozytywną stopą zwrotu, ale niższą niż inne geografie. Jeśli chodzi o inne regiony, to tutaj mamy znak zapytania. Nawet na rynkach w Europie stopa zwrotu może być niejako sterowana z Waszyngtonu. Jeśli cła prezydenta Trumpa zostaną wprowadzone także na partnerów handlowych, Europę, to mielibyśmy problem zarówno z gospodarką, jak i stopami wzrostu na rynku akcji" - dodał.
Tomasz Korab, prezes zarządu EQUES Investment TFI ocenił, że 2024 r. był świetny dla inwestorów akcyjnych.
„Mamy super rok, indeksy wzrosły o dwadzieścia kilka proc., dlatego trudno oczekiwać, że będą dalej tyle rosły. Wszyscy zastanawiamy się kiedy będzie gorzej. Statystycznie giełda amerykańska rośnie o 9 proc. W roku prezydenckim zwykle rośnie więcej, mediana wynosi 12 proc., a w pierwszym roku prezydentury zwykle zwyżkuje jeszcze więcej i tu mediana wynosi 13 proc.” – powiedział Korab.
„Patrząc statystycznie powinno być świetnie. Tempo wzrostu zysków nie wygląda, żeby miało nadzwyczajnie podskoczyć, rynek już wycenił pozytywne pomysły Trumpa w postaci obniżek podatków. Z kolei mogą się pojawić zagrożenia w postaci ceł i taryf odwetowych, co może mieć wpływ na przychody i zyski spółek. Głównym zagrożeniem jest rynek USA, że jest wysoko wyceniany w tej chwili. Mamy wysokie mnożniki, a tylko dalsze wysokie tempo wzrostów zysków może uzasadnić te wysokie mnożniki. Jeśli wzrostu nie będzie, to może być rozczarowanie i możemy mieć spadki” – dodał.
W opinii prezesa zarządu EQUES Investment TFI, obawy dotyczące wyników rynku akcji w USA nie wskazują na możliwe załamanie na tym rynku.
"O ile wspominałem, że kondycja rynku amerykańskiego to jest główne zagrożenie, ale nie jesteśmy pesymistami i nie spodziewamy się krachu. Obawiamy się tam tylko korekty. Jednak sytuacja, w której gospodarka USA rośnie, prognozy zysków są dodatnie i mają rosnąć, wyceny są wysoko, ale często bywały wysoko dość długo, więc nie oznacza to, że muszą spaść. Nie spodziewałbym się jednak silnego rynku, ale życzyłbym sobie, żeby sprawdziły się prognozy co do siły rynku USA" - powiedział.
"Natomiast Chiny to centralnie sterowana gospodarka, więc mamy takie rzeczy jak w tym roku, czyli pakiety stymulacyjne i nowe plany. Niektóre z nich będą korzystne dla poszczególnych spółek czy sektorów, będą powodowały wzrosty. Dlatego na tych chińskich akcjach da się zarobić, ale to dla mnie nigdy nie był preferowany rynek" - dodał.
Tomasz Matras, dyrektor biura rynku akcji w TFI PZU, uważa, że dobra passa amerykańskich giełd powinna być kontynuowana w 2025 r.
„Mnie się wydaje, że na rynku USA tanio nie jest, ale naszym zdaniem to nie wycena jest barierą do dalszych wzrostów. Jesteśmy w długoterminowej hossie, a w przyszłym roku to będzie dojrzała faza tej hossy, dlatego pewnie w przyszłym roku stopy zwrotu z akcji się wypłaszczą i będą niższe. (…) Analizując jak podchodzą do tego inwestorzy na takich rynkach jak USA, to tam patrzy się na dynamikę wzrostu zysków. To jest proste podejście, w otoczeniu, gdy EPS ma szansę wzrosnąć o kilkanaście proc., konsensus rynkowy wynosi 15 proc., jesteśmy w cyklu obniżek stóp, a przyszły prezydent zacznie obniżać podatki dla firm, to nie jest otoczenie, które miałoby spowodować bessę na rynku w USA. Fakt, że jest drogo to nie jest argument, że powinniśmy wejść w fazę bessy. Pod względem fundamentów USA nie wyglądają źle, patrzymy pozytywnie na tamtejszy rynek” – powiedział Matras.
„To co obserwujemy od lipca, to następująca rotacja w USA. Nie jest tak, że tylko ta tzw. wspaniała siódemka największych firm ciągnie rynek USA. Szerokość rynku jest większa, małe spółki sobie radzą lepiej. Obserwujemy rotację sektorową. Wydaje mi się, że przyszły rok to będzie rok spółek cyklicznych, tylko to już nie będą tylko spółki wzrostowe, ale też spółki cykliczne value, obserwujemy tu rotację. Będziemy się powoli przesuwać w kierunku spółek defensywnych, ale moim zdaniem to jeszcze nie będzie przyszły rok. Szerokość rynku to jest pozytywna rzecz, ponieważ oznacza to, że rynek jest zdrowy. Jest większy wybór, zarządzający mogą się wykazać w poszukiwaniach, a sentyment jest bardzo dobry” – dodał.
Według Matrasa ogólnie 2025 r. powinien być całkiem przyzwoity dla inwestorów.
"Wydaje się, że przyszły rok może być kolejnym dobrym rokiem dla wszystkich głównych klas aktywów. (…) Jeśli chodzi o globalne rynki akcji, to preferowalibyśmy rynek USA od Europy. Aczkolwiek, wydaje mi się, że Europa może zaskoczyć, natomiast w naszym scenariuszu bazowym USA będą lepsze od Europy” – powiedział.
"Analizując to, co dzieje się w USA i w Europie, to bardziej preferowalibyśmy rynek USA jeśli chodzi o akcje. Nie wykluczam, że Europa może nas zaskoczyć pozytywnie w 2025 r. Dużo złego już jest w wycenach, jeśli chodzi o otoczenie gospodarcze. Pakiet stymulacyjny w Chinach to pozytywna informacja dla Europy. (…) Ostatnio czytałem analizę, z której wynika, że ze spółek notowanych w indeksie Stoxx Europe 600, 30 proc. przychodów tych spółek jest generowanych na rynku amerykańskim. Z czego duża część przychodów pochodzi z ośrodków wytwórczych zlokalizowanych w USA. To nie jest tak, że przedsiębiorstwa Europy bazują na lokalnym rynku, co doskonale widać po wynikach indeksu DAX. Gospodarka Niemiec radzi sobie słabo w tym roku, a spółki notowane na giełdzie we Frankfurcie wręcz odwrotnie” – dodał.
W ocenie Matrasa w temacie sztucznej inteligencji ważna staje się selekcja przy inwestowaniu.
"Wydaje mi się, że przyszły rok, oprócz sektora finansowego, to będzie także rok dla szeroko rozumianego konsumenta. Obecny rok negatywnie zaskoczył w sektorze spółek konsumenckich w USA, tam dużo złego jest już w wycenach, a baza jest nisko usytuowana. Dlatego będziemy szukać wśród tych spółek z ekspozycją na konsumenta, finansowych, przemysłowych. Jeszcze nie wykluczamy spółek z eskpozycją na AI. Niektóre z nich są już wysoko wyceniane, dlatego trzeba zastosować podejście selektywne. W tej chwili mamy etap weryfikacji czy spółki monetyzują swoje pomysły” – powiedział.
"Zakładaliśmy, że ten rok będzie generalnie dobrym rokiem dla inwestorów, czy to na rynkach akcji, czy obligacji. Przewidywaliśmy, że na giełdach będą wzrosty, ale nie zakładaliśmy, że będą to tak spektakularne wzrosty jak w 2023 r. Wydawało nam się, że to będzie już taka dojrzała faza hossy. W tym kontekście wydaje mi się, że nie trafiliśmy, patrząc na to, co się dzieje na giełdach w USA czy nawet w Europie. W USA indeksy wzrosły o dwadzieścia kilka proc., podobnie jest w Europie – DAX jest na szczytach o 20 proc. od początku roku. Tu nie trafiliśmy. (…) Europa Zachodnia i USA zaskoczyły nas na plus" - dodał. (PAP Biznes)
kkr/ osz/