DEBATA PAP BIZNES: Wzrost PKB w '25 na przyzwoitym poziomie, Europa może zaskoczyć in plus
W 2025 r. wzrost gospodarczy na głównych rynkach powinien być na przyzwoitym poziomie; nie można wykluczyć, że europejska gospodarka pozytywnie zaskoczy - wskazują uczestnicy XXXVII debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI". Z problemami będzie borykać się chińska gospodarka.
W XXXVII debacie "Strategie rynkowe TFI: perspektywy, wyzwania, zagrożenia" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele EQUES Investment TFI, TFI PZU i Goldman Sachs TFI.
"Jesteśmy w momencie nadal rosnącej gospodarki, choć w trochę mniejszym tempie, będziemy mieć zatem całkiem przyzwoitą dynamikę PKB pewnie w Polsce, w USA. Europa nie jest jednorodna, są kraje, które poradzą sobie lepiej i w których widać ożywienie - jak chociażby Hiszpania, ale nie przekreślalibyśmy Europy. Wchodzimy zatem w 2025 r. z dosyć przyzwoitą sytuacją gospodarczą, na całym świecie rozpoczął się cykl obniżek stóp procentowych i pewnie będzie kontynuowany w przyszłym roku" - ocenił dyrektor biura rynku akcji w TFI PZU, Tomasz Matras.
"Nie wykluczam, że Europa może nas pozytywnie zaskoczyć w tym roku. Jeśli chodzi o otoczenie gospodarcze dużo złego jest już w cenach, więc jest tu duża szansa, że europejski rynek zaskoczy. Jeśli w Chinach będą pojawiały się stymulusy - będzie to pozytywna informacja dla europejskiego rynku, który jest 'podpięty' pod chińską gospodarkę. Zadłużenie w Niemczech nie jest aż tak duże, ten kraj ma przestrzeń, żeby pobudzać swoją gospodarkę" - dodał.
Jak wskazał zarządzający, europejską gospodarkę wesprzeć może stymulacja fiskalna w postaci zwiększonych wydatków na zbrojenia.
"To, co dzieje się w geopolityce na świecie, paradoksalnie ma bardzo dobry wpływ na gospodarki krajów rozwiniętych. Mówiąc wprost - idzie pewnego rodzaju stymulus, wynikający z wydatków na zbrojenia. Gigantyczne wydatki w USA czy w Europie to koło zamachowe dla gospodarki. Wydaje mi się, że tego efektu nie widać jeszcze w 100 proc. w Europie, ale to kwestia nadchodzących kilku, kilkunastu miesięcy, kiedy stymulus zacznie działać i napędzi słabo radzącą sobie gospodarkę europejską" - powiedział Tomasz Matras z TFI PZU.
"To dosyć istotna zmiana, której w Europie na razie nie widzimy - wynika to z faktu, że przemysł zbrojeniowy w Europie był niedofinansowany i w tej chwili dopiero to się zaczyna. Chyba będzie to pewnego rodzaju koło zamachowe globalnej gospodarki w nadchodzących kilku latach" - dodał.
Na politykę fiskalną jako wsparcie dla koniunktury w Europie wskazał też dyrektor zespołu analiz i zarządzający funduszami Goldman Sachs TFI, Bartłomiej Chyłek. Dodał, że pozytywna dla wzrostu w krótkim terminie może być też umowa handlowa między Europą a Ameryką Południową.
"Patrząc na globalnie słabszego konsumenta (...) z mojego punktu widzenia ten czynnik wzrostu jest pod znakiem zapytania, natomiast są dwa czynniki, które są pewnie w stanie pobudzić europejską gospodarkę. Po pierwsze zmiana jeśli chodzi o politykę fiskalną w Niemczech - jeśli nowy rząd zdecydowałby się na większy deficyt to wydaje się, że część infrastruktury w Niemczech wymaga odświeżenia. Nie chodzi nawet tylko o drogi i mosty, ale również o infrastrukturę telekomunikacyjną. Jest sporo do zrobienia i dużo w rękach polityków" - powiedział Chyłek.
"Drugi czynnik to umowa między Ameryką Południową a Unią Europejską, jak niektórzy to komentują - umowa między Niemcami a Ameryką Południową, tj. godzimy się na import żywności do Europy, w zamian sektor przemysłowy eksportuje towary do Ameryki Łacińskiej. Jeśli rzeczywiście udało się podpisać tę umowę i weszłaby ona w życie dosyć szybko, to w krótkim terminie miałaby pozytywny wpływ na gospodarki europejskie. Jeśli chodzi o sytuację w USA to chęć do tego, żeby przemysł wracał lokalnie jest dosyć duża. W krótkim terminie wydaje się, że powinno to co najmniej pomóc utrzymać obecne tempo poprawy PKB" - dodał.
Tomasz Matras z TFI PZU zwrócił uwagę, że choć istotny dla Europy pozostaje kształt i zakres zapowiadanych przez Donalda Trumpa ceł, to - jego zdaniem - nie powinny one bardzo mocno wpłynąć na sytuację gospodarczą na Starym Kontynencie.
"Pytanie, czy cła będą wprowadzane w takim zakresie, w jakim zapowiadał to Trump. To jest forma pewnego rodzaju straszaka dla partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych i pewnie coś będzie wprowadzone, ale czy będzie to miało duże znaczenie? Moim zdaniem nie. To będzie raczej punktowe pokazanie, że jesteśmy w stanie to zrobić, ale mim zdaniem wpływ na gospodarkę i na inflację nie będzie aż tak duży" - ocenił zarządzający.
Uczestnicy debaty wskazali, że w kolejnych kwartałach z problemami strukturalnymi wciąż będzie mierzyć się chińska gospodarka.
"Jeśli chodzi o sytuację makro w Chinach to nie zmieniłem zdania - w tej gospodarce są zaciągnięte mocne kotwice, wielkiego zaskoczenie w tym kontekście nie ma. Chiny borykają się z wieloma problemami, najważniejszym z nich jest demografia i spadek liczby ludności - co 10 lat będzie ubywało 100 mln pracujących chińczyków. Chińskie prowincje pozadłużały się i łączne zadłużenie - centralne, prowincji i specjalnych wehikułów finansowania - to skok z prawie 40 proc. do 90 proc. PKB" - ocenia prezes zarządu EQUES Investment TFI, Tomasz Korab.
"Chiński rynek nieruchomości spada, ceny tam są w porównaniu do innych rynków kosmiczne - w Szanghaju trzeba 50 lat pracować, żeby kupić mieszkanie. A do tego wszystkiego 60 proc. majątku chińskich gospodarstw domowych stanowią nieruchomości (...) Kryzys na rynku nieruchomości to problem nie tylko tego, że sektor ciągnie PKB w dół, ale poszkodowany jest też konsument. Zagrożeń tu jest zatem bardzo dużo, będą ciążyły chińskiej gospodarce i są trudne do rozwiązania. Oczywiście jest to centralnie planowana gospodarka, więc pewnie zobaczymy kolejne stymulusy i plany" - dodał.
Bartłomiej Chyłek z Goldman Sachs TFI zaznaczył, że wysokie tempo poprawy PKB w Chinach jest trudne do utrzymania.
"Jeśli spojrzymy na ostatnie dwa lata, to mamy malejącą dynamikę poprawy globalnego PKB, obecnie w okolicach 3,0 pkt. proc. poprawy rok do roku i wydaje się, że ta cyfra nie ulegnie istotnej poprawie w kolejnych latach, akcenty zostaną prawdopodobnie inaczej rozłożone" - powiedział podczas debaty zarządzający.
"Mieliśmy mocny wzrost na azjatyckich rynkach - nowy ulubieniec inwestorów, czyli Indie, z poprawą PKB powyżej poprawy PKB chińskiego. Chiny powoli akceptują, że stopa poprawy na poziomie 5 proc. jest ciężka do 'dowiezienia'. Indie ruszają z niższej bazy i ta poprawa jest w stanie się utrzymywać, poprawa relacji handlowych z USA ma tu kluczowe znaczenie" - dodał.
Uczestnicy debaty pozytywnie patrzą na rynki długu w kolejnych kwartałach.
"Jeśli weźmiemy bieżącą stopę zwrotu z obligacji 10-letnich , założymy, że pewnie przeciętny fundusz ma duration około czterech, pomnożymy to być może przez obniżkę stóp o kolejne 100 pb - mówię tu szeroko - to wyjdziemy praktycznie na każdym rynku na stopę między pięć do nawet dziesięciu procent, jeśli chodzi o rynek obligacyjny" - powiedział Chyłek z Goldman Sachs TFI. (PAP Biznes)
pr/ pat/ gor/