Ekologiczne tendencje w motoryzacji mogą wzmocnić zapotrzebowanie na pallad i aluminium (analiza)
Eksperci rynku surowcowego twierdzą, że proekologiczne tendencje w przemyśle motoryzacyjnym mogą spowodować wzrost zapotrzebowania na pallad i aluminium. Są jednak podzieleni odnośnie tego, czy wzrost popytu przełoży się na wyższe ceny.
Według przewidywań Bloomberga samochody napędzane silnikami spalinowymi będą stopniowo znikać z rynku i zostaną zastąpione przez elektryczne lub hybrydowe (połączenie silnika spalinowego i elektrycznego) około 2035 roku.
W opinii ekspertów, proekologiczny trend w motoryzacji wzmocniony został przez aferę Volkswagena w 2015 roku, który w swoich samochodach montował oprogramowanie pozwalające na manipulowanie wynikami pomiarów emisji spalin.
"We wrześniu 2015 roku wybuchła afera Dieselgate, co przyspieszyło podejmowanie decyzji o zaostrzaniu norm spalinowych m.in. Renault czy Volvo zapowiedziały, że w ciągu paru lat zaprzestaną produkcji samochodów z silnikami diesla, chcąc zastąpić je autami z silnikami benzynowymi i na napęd elektryczny" - powiedział PAP Biznes Artur Płuska z PKO BP.
Zgodnie z danymi LMC Automotive, samochody elektryczne i hybrydowe stanowiące 2,3 proc. rynku przed wybuchem afery Dieselgate mają sięgnąć 4 proc.
Eksperci wskazują na metale wykorzystywane w motoryzacji, na które zapotrzebowanie powinno rosnąć w najbliższych latach.
"Aluminium i pallad są największymi beneficjentami zmian w przemyśle motoryzacyjnym. Ale oprócz nich szanse na wzrosty mają nikiel, cynk, cyna, czy molibden służące do produkcji baterii elektrycznych. Na te metale popyt rośnie i dalej będzie rosnąć ze strony koncernów samochodowych" – powiedział Płuska.
"Siłą palladu, który ewidentnie wybijał się na tle innych surowców, jest prężnie rozwijający się i prężnie modernizowany sektor motoryzacyjny" - dodała Dorota Sierakowska z DM BOŚ.
Podobnego zdania jest Tomasz Wronka ze Skarbiec TFI.
"W ujęciu długoterminowym dla aluminium - w obliczu szerokiego wykorzystania w przemyśle, coraz większego zapotrzebowania na ten metal ze strony producentów samochodów, sektora budowlanego i producentów opakowań - naturalnym efektem będzie wzrost popytu" - powiedział Wronka.
Artur Płuska stwierdził także, że zagrożeniem dla realizacji powyższego scenariusza jest ewentualne spowolnienie gospodarcze, ale czynniki ekologiczne będą bardzo ważne i mogą niwelować potencjalnie negatywny wpływ gorszych danych makroekonomicznych.
W ujęciu YTD aluminium podrożało o 19 proc., natomiast wartość palladu zanotowała zwyżkę aż o 48 proc.
DO 2025 ROKU POŁOWĘ FLOTY ADMINISTRACJI CENTRALNEJ W POLSCE STANOWIĆ MAJĄ AUTA ELEKTRYCZNE
Na I kwartał 2018 roku zaplanowano wejście w życie Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych w Polsce
Projekt Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych (z dnia 15 grudnia 2017 roku), zakłada wprowadzenie obligatoryjnego udziału pojazdów o napędzie elektrycznym we flocie części organów administracji centralnej (10 proc. w roku 2020, 20 proc. w 2023, 50 proc. w 2025 roku).
Zgodnie z projektem, 30 proc. aut użytkowanych w Jednostkach Samorządu Terytorialnego, do 2025 roku, ma posiadać napęd elektryczny.
NACISK NA EKOLOGIĘ W MOTORYZACJI ZWIĘKSZY ZUŻYCIE ALUMINIUM
Eksperci są zgodni co do tego, że jednym z głównych beneficjentów zmiany trendu w motoryzacji na lżejsze i bardziej ekologiczne samochody będzie aluminium (ze względu na redukcję masy produkowanych aut, powodującą oszczędność w zużyciu energii).
"Moim zdaniem, ceny aluminium będą systematycznie rosły, na dzień dzisiejszy cena metalu wynosi około 2.000 USD/t i uważam, że poziom 2.500 USD/t jest realnym pułapem w 2018 rok. Taka prognoza wynika z dwóch czynników – zastosowania metalu w przemyśle motoryzacyjnym oraz fakt, że na tym rynku wciąż będzie utrzymywać się wspomniany wcześniej deficyt" - twierdzi Artur Płuska z PKO BP.
Tomasz Wronka ze Skarbiec TFI, również spodziewając się wzrostu popytu na aluminium, widzi także możliwość ograniczania nadmiernych mocy produkcyjnych tego metalu w Chinach.
"Warto zwrócić uwagę na kwestie ograniczania nadmiernych mocy produkcyjnych w Chinach oraz redukcji zanieczyszczeń środowiska, a także na wzrost samych kosztów produkcji (tego metalu - PAP)" – powiedział zarządzający.
Dorota Sierakowska z DM BOŚ zwraca też uwagę, że elastyczność w produkcji aluminium może hamować ewentualne wzrosty cen.
"Na chwilę obecną aluminium nie jest atrakcyjnym aktywem pod kątem długoterminowej inwestycji. Proces produkcji aluminium jest bowiem elastyczny tzn., że doskonale dostosowuje się do zmian rynkowych – nie ma problemu, żeby w obliczu drożejącego metalu uruchomić dodatkową produkcję. Ta kwestia powoduje, że można łatwo sterować podażą, wpływając na ceny" - powiedziała analityk.
ODMIENNE STANOWISKA ODNOŚNIE PERSPEKTYW DLA CEN PALLADU
Beneficjentem zmian w przemyśle samochodowym będzie także pallad, głównie dlatego, że - na co zwrócił uwagę Tomasz Wronka - około 75 proc. palladu używane jest do produkcji katalizatorów w silnikach benzynowych, zmniejszających emisję dwutlenku węgla.
Eksperci prezentują jednak odmienne stanowiska odnośnie perspektyw dla cen palladu – o ile zgadzają się, że wzrośnie popyt, o tyle - według nich - nie musi to skutkować automatycznym wzrostem wartości metalu.
W opinii Doroty Sierakowskiej z DM BOŚ, ceny palladu powinny pozostać w trendzie wzrostowym.
"Cena palladu powinna zatem pozostać w trendzie wzrostowym. Tendencje podażowe sprzyjają wzrostowi cen – mamy ciągły deficyt na globalnym rynku palladu od 2007 roku, w 2018 według prognoz sytuacja z deficytem nie ulegnie zmianie. Popyt na pallad wciąż rośnie, wspiera go bowiem nacisk na rozwiązania ekologiczne w motoryzacji" – twierdzi ekspertka DM BOŚ.
Również zdaniem stratega PKO BP, efektem zmian w sektorze motoryzacyjnym będą mocne wzrosty cen palladu.
"Ograniczona podaż, plus już mocny deficyt tego metalu na rynku, który będzie się pogłębiał, prawdopodobnie spowodują, że pallad będzie dalej mocno drożeć" – stwierdził Płuska.
Nastroje pro-zwyżkowe tonuje jednak Tomasz Wronka, oczekując korekty tegorocznych silnych wzrostów cen palladu.
"Pallad już jest droższy od platyny o ok. 7 proc., przekroczył poziom 1.000 USD za uncję. Oczekuję po tych silnych wzrostach pewnej korekty, na co wskazuje również pozycjonowanie inwestorów. Popyt ze strony branży motoryzacyjnej powinien pozostać solidny, jednak obecny poziom cen powinien zwiększyć podaż wtórną (odzysk i zapasy) oraz aktywność hedgingową producentów. Dlatego w 2018 roku oczekuję lekkiego spadku i stabilizacji cen poniżej 1.000 USD" – stwierdził zarządzający Skarbiec TFI.
Dorota Sierakowska zwróciła uwagę, że o ile pallad jest najmocniej drożejącym metalem szlachetnym w 2017 roku, o tyle platyna określana jest mianem "najsłabszego ogniwa w grupie metali szlachetnych".
"Na cenach platyny panuje natomiast odwrotna tendencja, ten metal jest najsłabszym ogniwem w grupie metali szlachetnych. Pallad jest już droższy od platyny – znajduje się na historycznych maksimach, ale technicznie nie ma poziomów mogących ograniczać wzrosty" – zauważa analityk DM BOŚ.
NIKIEL, KOBALT I LIT TAKŻE MOGĄ DROŻEĆ
Zagadnienie postępujących zmian w przemyśle motoryzacyjnym poruszyli również uczestnicy szesnastej debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe".
Eksperci byli zgodni w kwestii pozytywnych perspektyw dla metali przemysłowych - w obliczu postępującej elektryfikacji w przemyśle motoryzacyjnym oraz wysokiego tempa wzrostu gospodarczego na świecie - ta klasa aktywów ma potencjał do umiarkowanych wzrostów cen. Ich zdaniem warto zwrócić uwagę na kobalt, nikiel i lit.
"Obecne tempo wzrostu gospodarczego na świecie powinno pobudzić ceny surowców do wzrostów, z metali przemysłowych, w kontekście elektryfikacji w motoryzacji, najbardziej – z inwestycyjnego punktu widzenia - podoba nam się nikiel" - powiedział Krzysztof Musialik, zarządzający funduszem Franklin Zdywersyfikowany Akcji, członek zarządu Templeton Asset Management TFI.
Sławomir Sklinda, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi PKO TFI, zwrócił uwagę, że beneficjentami trendów ekologicznych w motoryzacji mogą okazać się również kobalt i lit.
"Strukturalnie, wyraźny trend w kierunku samochodów elektrycznych, fakt, iż rządy największych światowych gospodarek nastawione są coraz bardziej pro-ekologicznie, będą powodowały, że metale związane z transportem elektrycznym - nikiel, kobalt czy lit będą bardzo atrakcyjne" - powiedział podczas debaty Sklinda.
Hubert Bigdowski (PAP Biznes)
hb/ asa/