Mała skłonność do długoterminowego oszczędzania wynika z niskiej świadomości, nie braku produktów (wywiad)
Mała skłonność Polaków do długoterminowego oszczędzania wynika z niskiej świadomości, nie braku produktów na rynku – ocenia prezes Instytutu Emerytalnego Marcin Wojewódka. Decydenci powinni skupić się na prowadzeniu długofalowej i zakrojonej na szeroką skalę kampanii promującej istniejące rozwiązania.

"Wyzwanie niskiej partycypacji naszych rodaków w przeróżnych formach dodatkowego oszczędzania nie wynika z faktu złych rozwiązań prawnych. Mamy dobre produkty, tak grupowe jak Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) czy Pracownicze Plany Emerytalne (PPE), jak też zawierające różne zachęty podatkowe produkty indywidualne - takie jak Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) oraz Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE), a także raczkujący Ogólnoeuropejski Indywidualny Produkt Emerytalny (OIPE)" - napisał w komentarzu przesłanym PAP Biznes Wojewódka.
"Jest więc w czym wybierać, w czym oszczędzać. Instrumentarium jest, tylko jakby muzyków brak. Problemem jest natomiast to, że nasi rodacy wcale nie widzą potrzeby dodatkowego oszczędzania, a skoro nikt im tej potrzeby nie uświadamia, to tym bardziej nie oszczędzają. Tak więc problem jest w świadomości ludzkiej, a nie w takich czy innych regułach, tego czy innego produktu emerytalnego" - dodał.
Zdaniem eksperta, rządzący powinni skupić się przede wszystkim na promowaniu istniejących na rynku rozwiązań, aby zachęcić Polaków do długoterminowego oszczędzania.
"Najlepiej by było, żeby rząd nie wprowadzał żadnych nowych rozwiązań (...) a skupił się na tym jak wesprzeć to, co już jest. Jak spopularyzować te rozwiązania długoterminowego oszczędzania, jakie już istnieją" - ocenił Wojewódka.
"Oczywiście można równouprawnić PPE z PPK jako rzeczywistą alternatywę dla pracodawców, można uczynić bardziej elastyczną politykę inwestycyjną w PPK, można uprościć formalności z IKE i IKZE, ale wszystko to nie przyniesie wymiernego efektu w postaci gwałtownego skoku czy to liczby oszczędzających dodatkowo, czy zwiększenia aktywów. To półśrodki" - dodał.
W ocenie prezesa Instytutu Emerytalnego kluczowa jest komunikacja - prowadzenie długofalowej i zakrojonej na szeroką skalę kampanii promującej istniejące produkty.
"To, co powinien zrobić rząd, to wziąć się porządnie za komunikację, a właściwie szerzenie konieczności dodatkowego oszczędzania. ZUS powinien przestać chwalić się jak przyjazną jest instytucją, a powinien zacząć uświadamiać swoim przyszłym pensjonariuszom, że za dużo im nie da. ZUS powinien zacząć mówić prawdę, co oczywiście niektórzy nazwą straszeniem. Zamiast olimpiady wiedzy o ubezpieczeniach społecznych ZUS powinien robić olimpiadę wiedzy o tym jak dodatkowo odłożyć na jesień życia" - wskazał Wojewódka.
"Rząd powinien wesprzeć obecnych usługodawców PPK, PPE, IKE, IKZE i OIPE prowadzeniem długofalowej i na szeroką skalę kampanii promującej te produkty. Trzeba wykorzystać to co już jest np. spółkę PFR Portal PPK i portal 'moje PPK' do rzeczywistej promocji długoterminowego oszczędzania. Trzeba też wprowadzić do podstawy programowej w liceach edukację ekonomiczną w zakresie rynku kapitałowego oraz długoterminowego oszczędzania. A wtedy już za 20 lat poznamy pierwsze efekty tych działań" - dodał.
Zdaniem eksperta, przez ostatnie 30 lat żaden rząd nie przedsięwziął sensownych działań mających na celu realne wsparcie długoterminowego oszczędzania.
"Co więcej, nawet jeśli ktoś coś próbował robić, a trzeba przyznać, iż rzeczywiście to rząd premiera Morawieckiego wprowadził i jakoś tam próbował promować Pracownicze Plany Kapitałowe, to robił to tak nieudolnie, że w sumie 'wylał dziecko z kąpielą'. Na przykład de facto stopując i kanibalizując rozwój Pracowniczych Programów Emerytalnych" - ocenił prezes Instytutu Emerytalnego.
"Także inni rządzący mają przysłowiowe za uszami. W sumie można powiedzieć, że nie mieliśmy w Polsce szczęścia do polityków, którzy rozumieliby potrzebę wspierania istnienia realnego, dodatkowego oszczędzania na cele emerytalne. Pytanie, czy się tacy kiedyś znajdą" - dodał.
Ministerstwo Finansów zapowiadało w ostatnich miesiącach, że wkrótce przedstawi propozycję zmian w podatku od zysków kapitałowych, tzw. podatku Belki. Minister finansów wskazywał, że proponowane rozwiązania będą koncertowały się na inwestycjach długoterminowych. Póki co resort nie przedstawił jednak szczegółów.
"Duża liczba rządzących mówiła o pomyśle zmian w podatku Belki, rozważała go, ale jak przyszło co do czego nikt nie odważył się tego zrobić. Nie oceniam tego, ale uważam, że problem jest gdzie indziej i ma charakter bardziej systemowy" - ocenił Wojewódka.
"No bo skoro dzisiaj mamy produkty emerytalne jak np. IKE, które cechuje się całkowitym zwolnieniem z tzw. podatku Belki (do kwoty limitu wpłat 26.019 zł w 2025 roku), a nasi rodacy wcale nie korzystają jakoś gremialnie z tego rozwiązania, to po co wprowadzać rozwiązanie zwalniające z tego podatku różne inne formy akumulacji kapitału np. zwykłe lokaty bankowe, skoro dzisiaj mało kto korzysta z tego zwolnionego z podatku IKE?" - dodał.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ gor/