Prezydent Trump nałożył nowe cła na dwadzieścia krajów afrykańskich
Wina i cytrusy z Republiki Południowej Afryki eksportowane do Stanów Zjednoczonych zostały objęte 30-proc. cłem, podobnie jak ropa naftowa i minerały z Libii i produkty z Algierii. Prezydent Donald Trump nałożył nowe cła na dwadzieścia krajów afrykańskich, które mają wejść w życie za siedem dni. Najwyższą stawkę dla trzech krajów ustanowił na poziomie 30 proc., a dla produktów z pozostałych 17 przyjął 15 proc.
RPA jeszcze w środę wieczorem liczyła, że uniknie wysokich stawek celnych i w ostatniej chwili zaoferowała Stanom Zjednoczonym kolejną propozycję handlową powiązaną ze zobowiązaniem do miliardowych inwestycji w USA. Jednak osobista niechęć, często artykułowana publicznie przez Trumpa, do polityki prowadzonej przez rząd prezydenta Cyrila Ramaphosy zdecydowała o pozostawieniu zapowiadanej w kwietniu 30-proc. stawki na południowoafrykańskie towary.
Upiekło się Mauritiusowi, który do Stanów Zjednoczonych eksportuje głównie cukier trzcinowy, tekstylia i żywe małpy makaki wykorzystywane w badaniach w USA. Nie tylko obrońcy zwierząt liczyli, że Trump utrzyma co najmniej na makaki zapowiadane w kwietniu 40-proc. cło.
Niewielkie naczelne, które rozmnożyły się na Mauritiusie w ciągu minionej dekady stały się cennym źródłem dochodu dla tej niewielkiej afrykańskiej wyspy na Oceanie Indyjskim. Laboratoria amerykańskie płacą za osobnika nawet 20 tys. dolarów. A według oficjalnych danych Mauritiusu kraj ten dostarczył 60 proc. naczelnych potrzebnych do amerykańskich badań farmaceutycznych w 2023 r., a w ubiegłym wysłał do USA 13 484 małpy.
Odetchnęło również Lesotho, o którym prezydent USA przyznał, że niewiele wie, ale którego koszulki polo i jeansy wysyłane do Stanów Zjednoczonych planował objąć 50-proc. cłem. Skończyło się na 15- proc. taryfie, co oznacza, że prawdopodobnie afrykańskie królestwo odwoła wkrótce stan klęski wprowadzony na początku lipcu na wieść o potencjalnym gigantycznym obciążeniu jego produktów.
Nie ma wśród dwudziestu afrykańskich krajów objętych nowymi stawkami celnymi Liberii, która od lipcowej wizyty prezydenta Josepha Boakaia w Waszyngtonie stała się ewidentnie uprzywilejowanym przez USA krajem. Biały Dom nie tylko nie nałożył na jej produkty nowych obciążeń celnych, ale również usunął ją – zapewne tylko tymczasowo - z listy krajów, które wkrótce mogą zostać objęte ograniczeniami w podróżowaniu do USA. Stało się tak, mimo że Liberia ma największy na świecie wskaźnik odrzucanych wniosków wizowych, sięgający 80 proc., i olbrzymią liczbę osób, które USA odwiedzają i już tam zostają, nielegalnie.
Na liście nie ma też żadnego z pozostałych czterech krajów, których przywódców prezydent Trump zaprosił w lipcu do Białego Domu, a które obiecały mu dostęp do swoich zasobów, czyli oprócz Liberii - Gabonu, Gwinei Bissau, Mauretanii i Senegalu.
Z Monrovii Tadeusz Brzozowski (PAP)
tebe/ mms/ gor/