W dłuższym terminie zwiększone wydatki na obronność w regionie EŚW będą proinflacyjne - Citi (opinia)

W dłuższym terminie zwiększone wydatki na obronność w regionie Europy Środkowo-Wschodniej będą miały proinflacyjny wpływ - oceniają ekonomiści Citi Handlowego. W związku z tym, utrzymanie inflacji w celu może wymagać stosunkowo bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej niż miało to miejsce w przeszłości.
"Zwrot w kierunku zwiększenia wydatków obronnych może zaostrzyć niektóre z ograniczeń po stronie podażowej w regionie, a poprzez jednoczesne zwiększenie popytu i uderzenie w potencjał wzrostu może mieć działanie proinflacyjne. Naszym zdaniem wpływ zmaterializuje się dopiero z opóźnieniem, prawdopodobnie po 2026 r., ponieważ w najbliższym czasie CPI będą w większym stopniu napędzane zmianami kursów walutowych i cen energii/ropy naftowej" - napisano w raporcie.
"Wydaje się jednak prawdopodobne, że w dłuższej perspektywie utrzymanie inflacji w celu może wymagać stosunkowo bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej/wyższych realnych stóp procentowych niż miało to miejsce w przeszłości" - dodano.
Na unijnym szczycie w ubiegłym tygodniu szefowie państw i rządów jednomyślnie zaakceptowali plan dozbrajania Europy. Przedstawiła go liderom szefowa KE Ursula von der Leyen. Zakłada on 150 mld euro pożyczek na obronność, możliwość poluzowania dyscypliny budżetowej przez kraje członkowskie oraz możliwość przesuwania środków z polityki spójności na ten cel.
W ocenie ekonomistów Citi, wyższe wydatki na obronność ostatecznie przełożą się na wyższy popyt krajowy.
"Zmiana sytuacji geopolitycznej i nowe podejście UE do wydatków obronnych sugerują nowy trend. W nowej sytuacji de-globalizacja, motywowana bezpieczeństwem łańcucha dostaw, może prowadzić do wyższych kosztów produkcji w dłuższej perspektywie. Co więcej, po pierwszym etapie wzrostu importu, wyższe wydatki na obronność ostatecznie przełożą się również na wyższy popyt krajowy, ponieważ europejskie firmy zaczną zwiększać produkcję, a kraje graniczące z Rosją wydadzą więcej na infrastrukturę obronną" - napisano w raporcie.
"To założenie wydaje się również spójne z próbą zminimalizowania zależności Europy od importu sprzętu wojskowego z krajów, które mogą nie być wiarygodnymi źródłami w przypadku konfliktu" - dodano.
Jak wskazują ekonomiści, przemysł obronny i wojsko będą musiały konkurować o pracowników z producentami spoza tego sektora.
"Może to nie być poważnym ograniczeniem we wszystkich krajach, ale w Polsce już teraz personel wojskowy przekracza 1 proc. męskiej populacji kraju, podczas gdy stopa bezrobocia wynosi poniżej 3 proc. Z czasem konkurencja o siłę roboczą będzie rosła, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla wzrostu płac" - napisano w raporcie Citi.
Ekonomiści zaznaczają, że istotną kwestią jest również to, jak nowe wydatki mogą wpłynąć na aktywność gospodarczą.
"Przypadek Polski, Węgier i Czech pokazuje, że pierwszy etap zbrojenia wiąże się z dużymi inwestycjami w zakup sprzętu. (...) Duże zakupy w krótkim okresie czasu zazwyczaj pochodzą z importu, a zatem mnożnik fiskalny nowych wydatków jest relatywnie niski" - napisano.
"W związku z tym można oczekiwać że krótkoterminowy wpływ nowych wydatków na obronność nie zostanie odzwierciedlony w wyższym PKB, ponieważ wyższe inwestycje obronne zostaną zrównoważone przez zwiększony import" - dodano.
Zdaniem ekonomistów Citi, niezależnie do tego, czy zwiększone wydatki na obronność będą uwzględniane w procedurze nadmiernego deficytu, doprowadzą do dodatkowego wzrostu długu sektora instytucji rządowych i samorządowych.
"Chociaż środki zaproponowane przez Komisję Europejską ułatwiają gospodarkom Europy Środkowo-Wschodniej wydawać więcej na obronność, nie powinno to przesłaniać faktu, że nadal istnieją poważne ograniczenia. Niezależnie od tego, czy nowe wydatki są uwzględniane w obliczeniach procedury nadmiernego deficytu, wyższe wydatki - bez odpowiadających ich podatków - prawdopodobnie doprowadzą do dodatkowego wzrostu długu sektora instytucji rządowych i samorządowych" - napisano w raporcie.
"Może to nie być duży problem dla Czech, gdzie zadłużenie wynosi poniżej 45 proc. PKB, ale będzie to większy problem dla Polski (ok. 55 proc.) lub Węgier (ok. 75 proc.). Rosnąca trajektoria zadłużenia w Polsce oznacza, że koszty obsługi długu mogą stać się istotniejszym ograniczeniem - chyba że wydatki fiskalne w komponentach nieobronnych zostaną obniżone. Biorąc to pod uwagę, nie sądzimy, że plan dozbrajania Europy spowoduje znacznie większe wydatki na obronność w Polsce. Zamiast tego pozwoli po prostu na większą elastyczność w zaciskaniu pasa" - dodano. (PAP Biznes)
pat/