Wojna celna obniży wzrost PKB Polski w krótkim terminie, długookresowo będzie neutralna - EY (opinia)

Wojna celna możne obniżyć wzrost PKB Polski w 2025 r. o 0,2 pkt. proc., a w 2026 r. o 0,9 pkt. proc. - szacuje Zespół Analiz Ekonomicznych EY. Biorąc pod uwagę, że obciążenie cłami krajów UE nie będzie jednak odbiegało od globalnej średniej, długookresowy wpływ na PKB Polski i pozostałej części UE będzie zbliżony do zera. Scenariusz ten jest jednak obarczony szeregiem czynników ryzyka.
"Zespół Analiz Ekonomicznych EY szacuje, że wzrost PKB Polski może być o 0,2 pkt. proc. niższy w tym roku i o aż 0,9 pkt. proc. niższy w roku przyszłym w wyniku zmiany stawek celnych. Ze względu na umiarkowane powiązania polskiej gospodarki z gospodarką amerykańską, Polska ucierpi jednak mniej niż kraje UE, gdzie wzrost PKB w 2026 r. spowolni aż o 1,4 pkt. proc." - napisano w komentarzu do analizy EY.
"Wśród składowych PKB najmocniej może ucierpieć eksport (spadek dynamiki o 2,5 pkt. proc. w 2026 r.), a w drugiej kolejności inwestycje (spadek wzrostu o 1,5 pkt. proc. w 2026 r.)" - dodano.
Z analizy EY wynika, że wojna celna spowoduje, iż światowy handel w 2026 r. będzie o ponad 5 proc. mniejszy niż w scenariuszu bez ceł.
"Do ograniczenia inwestycji i wydatków konsumpcyjnych przyczyni się również wzrost niepewności i ograniczenie dostępu do finansowania, już znajdujące odzwierciedlenie we wzroście zmienności i spadku wycen na rynku akcji. Stany Zjednoczone ucierpią na cłach znacznie silniej niż strefa euro, co powinno spowodować umocnienie euro względem dolara i negatywnie wpłynąć na eksport z krajów Unii Europejskiej" - powiedział cytowany w komunikacie prasowym partner EY, szef Zespołu Analiz Ekonomicznych, główny ekonomista EY na Europę i Azję Centralną Marek Rozkrut.
"Spadek handlu światowego, aprecjacja euro, ograniczenie inwestycji i wydatków konsumpcyjnych to efekty pośrednie, które będą miały większy wpływ na gospodarkę niż bezpośredni efekt nakładanych na Unię Europejską ceł. Równocześnie wpływ ceł na aktywność gospodarczą będzie nieco opóźniony i z pełną siłą uderzy dopiero w 2026 r." - dodał.
Biorąc pod uwagę, że obciążenie cłami krajów UE nie będzie odbiegało od globalnej średniej, Zespół Analiz Ekonomicznych EY prognozuje, że długookresowy (tj. po pełnym dostosowaniu się gospodarki do wyższych ceł) wpływ na PKB Polski i pozostałej części UE będzie zbliżony do zera (+0,01 proc. w Polsce i -0,03 proc. dla reszty UE).
"W długim okresie łańcuchy dostaw zostaną przemodelowane i gospodarki dostosują się do wyższego poziomu ceł. Trwale spadną obroty w handlu światowym i wzrośnie rola krajowej produkcji. Istotny będzie relatywny poziom ceł. Kraje, a zwłaszcza sektory obłożone cłami niższymi niż ich konkurenci, mogą w długim okresie nawet zyskać" – wskazuje szef zespołu Marek Rozkrut.
Według szacunków EY, światowy PKB może być o ponad 2 proc. niższy w 2026 r. niż w scenariuszu bez podwyższonych ceł.
"Istotnie niższa aktywność gospodarcza na świecie oraz wzrost niepewności mogą przełożyć się na znaczący spadek cen surowców, w tym ropy naftowej – w 2026 r. 'czarne złoto' może być aż o 25 proc. tańsze niż w scenariuszu bez ceł, a prognozowana cena może spaść w okolice 50 dolarów za baryłkę" - napisano.
Jak wskazują eksperci EY, obniżka cen ropy naftowej oraz niższa presja popytowa spowodują, że inflacja spadnie w Polsce i Europie.
"Nasz kontynent będzie się w tym zakresie istotnie różnił od Stanów Zjednoczonych, gdzie bezpośredni wpływ ceł na ceny importu podbije inflację w tym roku o ponad 1 pkt proc." - powiedział, cytowany w komunikacie, starszy ekonomista Zespołu Analiz Ekonomicznych EY Maciej Stefański.
EY szacuje, że średnioroczna inflacja w Polsce będzie o 0,4 pkt. proc. niższa w 2025 r. oraz aż 1,7 pkt. proc. niższa w 2026 r.
"W takim scenariuszu inflacja w 2026 r. może spaść nawet poniżej 2,5-proc. celu inflacyjnego NBP, a w 2027 r. powinno nastąpić częściowe odbicie cen ropy i – co za tym idzie – inflacji" - napisano.
Stefański zaznacza, że prognozowany wpływ na inflację jest w Polsce silniejszy niż średnio w UE, co wynika z większego udziału energii i żywności w polskim koszyku inflacyjnym oraz większej zmienności procesów cenowych.
W ocenie ekspertów EY, niższy wzrost PKB i inflacja skłonią banki centralne do większych od wcześniejszych oczekiwań obniżek stóp procentowych - w Polsce stopy procentowe w 2027 r. mogą być niższe nawet o 1 pkt proc. niż w scenariuszu bez ceł.
"Podobnie jak w przypadku umocnienia euro czy spadku cen ropy, ten scenariusz już zaczyna się realizować. Gołębi zwrot Adama Glapińskiego, prezesa NBP, na konferencji prasowej po kwietniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej był niewątpliwie podyktowany eskalacją wojny celnej, nie tylko inflacją niższą od oczekiwań" – wskazuje szef Zespołu Analiz Ekonomicznych EY Marek Rozkrut.
Zespół Analiz Ekonomicznych EY na potrzeby analizy zakłada, że stan prawny obowiązujący na 9 kwietnia 2025 r. się utrzyma. W analizie skutków makroekonomicznych uwzględniane są zatem: 25-proc. cła nałożone przez Stany Zjednoczone na stal i aluminium ze wszystkich krajów oraz cła odwetowe ze strony Unii Europejskiej; 25-proc. amerykańskie cła na samochody; 25-proc. amerykańskie cła na towary z Kanady i Meksyku nieobjęte umową USMCA, z wyjątkiem towarów energetycznych z Kanady objętych 10-proc. cłem; amerykańskie cła wzajemne - tj. 10 proc. w II kwartale 2025 r., a od III kw. 2025 r. stawki dla poszczególnych krajów ogłoszone 2 kwietnia br.; amerykańskie cła na Chiny w wysokości 125 proc. oraz chińskie cła odwetowe w wysokości 84 proc.
EY wskazuje, że przedstawiony scenariusz jest obarczony szeregiem czynników ryzyka.
"Najważniejszym jest polityka handlowa – niewykluczone są dalsze obniżki ceł dla poszczególnych krajów i sektorów. Dość mało prawdopodobny wydaje się również powrót do wyższych stawek ceł wzajemnych (ogłoszonych 2 kwietnia) po wygaśnięciu 90-dniowego okresu ich obniżenia do 10 proc. W scenariuszu niższych ceł wzrost PKB i inflacja będą odpowiednio wyższe" - napisano.
"Szczególną niepewnością obarczone są perspektywy inflacji. Przedstawiony scenariusz nie uwzględnia potencjalnych ceł odwetowych, które UE może nałożyć w reakcji na cła wzajemne. Miałyby one ograniczony, jednak dodatni wpływ na inflację w perspektywie roku. Wojna celna może też wywołać zaburzenia w łańcuchach dostaw, które mogą podbić inflację w podobny sposób jak kryzys z 2022 r. Z drugiej strony, bardzo wysokie cła nałożone przez USA na Chiny mogą spowodować przekierowanie chińskiego eksportu na rynek europejski, co wzmocni presję dezinflacyjną" - dodano. (PAP Biznes)
pat/ osz/