Decyzja OPEC+ zwiększa ryzyka recesyjne, ropa może być powyżej 100 USD/b (wywiad)

43668124.Adam_Czornej.jpg

Decyzja OPEC+ o zmniejszeniu wydobycia ropy może być próbą wywołania kryzysu związanego z rynkiem tego surowca, a duży wpływ na nią miała Arabia Saudyjska, która na nowego sojusznika wybrała Rosję – ocenia zarządzający Skarbiec TFI Adam Czorniej. Konsekwencją może być wzrost cen ropy powyżej 100 USD/b, co zwiększy globalne ryzyka recesyjne.


"Obecna sytuacja na rynku ropy komplikuje się. Na koniec ubiegłego tygodnia ceny ropy odreagowały już o 17 proc. od dołków z końca września i moim zdaniem będą zmierzały w kierunku 100 USD za baryłkę lub może wyżej. Takie są prognozy dużych banków inwestycyjnych, wydane bezpośrednio po decyzji OPEC+" – powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes zarządzający funduszem Rynków Surowcowych w Skarbiec TFI, Adam Czorniej.

5 października OPEC+, czyli kartel 23 państw produkujących ropę naftową, do którego wchodzi również Rosja, podjął decyzję o zmniejszeniu wydobycia o 2 mln baryłek dziennie w okresie od listopada 2022 roku do grudnia 2023 roku. Jest to największa redukcja produkcji ropy od czasu pandemii COVID-19 w 2020 roku. W opinii eksperta, decyzję OPEC+ należy rozpatrywać w kilku płaszczyznach.

"Jest wymiar ekonomiczny tej decyzji i chyba ważniejszy aspekt geopolityczny. Jedno i drugie niesie za sobą szereg różnych implikacji. Aspekt ekonomiczny to oczywisty wzrost cen paliw i możliwe reakcje banków centralnych. Z perspektywy geopolitycznej natomiast decyzję OPEC+ można odbierać jako próbę desperackiego działania i chęć świadomego wywołania kolejnego kryzysu, tym razem związanego z rynkiem ropy" – powiedział.

"Dotychczas Amerykanie mieli Arabię Saudyjską za swojego bliskiego sojusznika spośród krajów OPEC, na którego historycznie od dawna mogli liczyć. Współpraca między Ameryką i Arabią Saudyjską ciągnie się od końca lat 70, od rewolucji irańskiej, poprzez wojnę w Kuwejcie i Iraku" – dodał Czorniej.

Zarządzający ocenia, że Arabia Saudyjska jako nowego sojusznika wybrała Rosję.

"Szereg wydarzeń z ostatnich miesięcy pokazuje, że Arabia Saudyjska jako swojego nowego sojusznika wybiera Rosję. Wnioskujemy o tym na podstawie tego, że podczas niedawnej wizyty prezydenta Bidena, pomimo próśb Amerykanów o zwiększenie wydobycia, miało ono charakter tylko symboliczny i wyniosło 100 tys. baryłek, a zaraz w kolejnym miesiącu ścięto produkcję z powrotem o 100 tys. baryłek" – powiedział.

Zdaniem zarządzającego funduszem Skarbiec Rynków Surowcowych, pokazało to, że Arabia Saudyjska odcina się od potrzeb gospodarki USA.

"Kolejna decyzja, czyli obecne cięcie o 2 mln baryłek następuje 2 tygodnie po spotkaniu przedstawicieli Białego Domu z dyplomacją Arabii Saudyjskiej, gdzie podobno temat ograniczenia wydobycia nie był poruszany. Pierwszy raz w historii OPEC decyzja o gwałtownym cięciu dokonywana jest w sposób nagły, bezpośredni i tak silny" – dodał ekspert Skarbiec TFI.

"Na tę decyzję trzeba nanieść kontekst rynkowy: mamy rekordowe niskie zapasy ropy na świecie, w tym rekordowo niskie zapasy diesla na świecie, cenę ropy, która oscyluje w okolicach 100 USD za baryłkę i relatywnie silny popyt, który utrzymuje się pomimo nadchodzącego spowolnienia" – powiedział.

Ekspert dodał, że OPEC wskazuje na potrzebę wyższych cen ropy jako zachętę dla nowych inwestycji. Jednocześnie organizacja odnosi się do ryzyk związanych z nadchodzącym spowolnieniem.

"Obydwa argumenty są słabe, ponieważ nadchodzące spowolnienie zostało już przez rynek wycenione. Ropa miała szczyt w czerwcu 2022 roku, a przez dwa kolejne miesiące wyraźnie spadała" – powiedział Adam Czorniej.

"Dodatkowo jest kontekst polityczny. Amerykanie w ciągu tego roku ponieśli gigantyczny trud, żeby ustabilizować ceny ropy i spowodować, żeby ceny benzyny w Ameryce spadły. To się wydarzyło, ale to co teraz robi OPEC, to jest kij w szprychy i świadome wykolejenie szeregu działań podjętych przez wspólne decyzje krajów G7, w tym Amerykę i Unię Europejską, które miały na celu powstrzymanie kryzysu energetycznego" – dodał.

Zarządzający Skarbiec TFI zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt polityczny związany z wyborami uzupełniającymi do Kongresu USA.

"W listopadzie są wybory uzupełniające do Kongresu w Stanach Zjednoczonych. W tej chwili Republikanie mają niewielką przewagę. Wydaje mi się, że Republikanie będą próbowali kwestie związane z OPEC tak zaadresować, żeby pokazać słabość administracji Bidena oraz nieudolność w walce z kryzysem energetycznym. Efektem może być przemodelowanie sceny politycznej w USA" – powiedział.

Czorniej przypomniał, że w grudniu w życie wchodzą kolejne sankcje na Rosję, na mocy których UE nie będzie kupowała rosyjskiej ropy.

"Rosja zatem potrzebuje desperacko wyższych cen po to, żeby zrekompensować słabszy wolumen sprzedażowy. To wydaje się być faktycznym celem ostatniej decyzji OPEC. Widać zatem, że tworzy się alians pomiędzy Arabią Saudyjską i Rosją" – powiedział.

Szacuje on, że redukcja wydobycia będzie nie o 2 mln baryłek, tylko nieco mniej, ponieważ część krajów OPEC i tak już w tej chwili nie była w stanie realizować ustalonych limitów.

"Najwięcej z wydobycia zrezygnuje właśnie Arabia Saudyjska, która w ostatnich miesiącach miała rekordowe wydobycie przekraczające 11 mln baryłek" – wskazał Czorniej.

Zdaniem zarządzającego, efektem decyzji OPEC+ może być wzrost ryzyk inflacyjnych, a to z kolei może zwiększyć prawdopodobieństwo globalnej recesji.

"Arabia Saudyjska rezygnuje z przychodu, żeby przesunąć rynek na wyższe poziomy. W konsekwencji utrudni to walkę z inflacją. Ostatnie odczyty inflacyjne pokazywały, że ceny energii w USA stanowią mniejszy problem. Rynek bardziej miał problem z inflacją na poziomie usług, a niekoniecznie wynikającą z wysokich cen surowców, bo one w ostatnich miesiącach spadły. Wzrosty cen paliw mogą jednak powrócić i będą utrudniać walkę z inflacją" – powiedział ekspert.

"W konsekwencji stopy proc. mogą być utrzymane na dłużej na wyższym poziomie, a być może podniesione nawet bardziej, co będzie wzmacniać ryzyka recesji" – dodał.

Zarządzający wskazuje, że obecnie recesja jest oczekiwana w Europie, ale w Stanach Zjednoczonych wydawała się mniej prawdopodobna. Mocniejsze zacieśnianie polityki monetarnej może to zmienić.

"Rynek ropy w tej chwili podlega dychotomii. Jest OPEC, na który już świat zachodni nie może liczyć, a Zachód, który mierzy się z szeregiem trudności, z ograniczoną liczbą mocy wytwórczych i jest uzależniony od cen, które narzuca OPEC. OPEC+ stał się podmiotem, który ma dominującą rolę w kształtowaniu rynku" – wskazał Czorniej.

Ekspert dodał, że nie tylko sama decyzja OPEC+ będzie niosła ryzyko wzrostu cen ropy.

"Kończy się uwalnianie rezerw przez USA, a tym samym na rynek będzie napływało mniej ropy. Wchodzą sankcje na Rosję, więc sprzedaż rosyjskiej ropy będzie musiała spaść. Popyt w Chinach zaczyna się odbudowywać, a oczekuje się, że wzrośnie on od 1 mln do nawet 2 mln baryłek dziennie. Tym samym układ popytu i podaży na IV kwartał 2022 roku rysuje się bardzo niebezpiecznie w kontekście możliwego wzrostu cen" – wskazał zarządzający Skarbiec TFI.

"Jedynym czynnikiem, który mógłby wyhamować wzrost cen, byłoby silne hamowanie globalnej gospodarki, choć jest to temat, który może się rozwijać dopiero w przyszłym roku. W tym kontekście IV kwartał 2022 roku wydaje się trudny w bilansie popytu i podaży na ropę" – dodał.

Uwzględniając otocznie, ekspert sądzi, że ceny ropy nie wyczerpały potencjału wzrostowego.

"Ceny ropy mają przed sobą jeszcze potencjał do wzrostu. Być może dojdzie do porozumienia Ameryka – Arabia Saudyjska, na wyższym szczeblu dojdzie do zmiany ustaleń. Może za parę miesięcy pojawi się decyzja, żeby jednak zwiększyć wydobycie. Są to tylko ogólne spekulacje, które nie mają w tej chwili żadnego podłoża" – powiedział Czorniej.

W opinii eksperta, w długim terminie jedynym skutecznym czynnikiem wpływającym na stabilizację cen energii jest dywersyfikacja jej źródeł ze znaczącym uwzględnieniem źródeł odnawialnych.

"Trwałym rozwiązaniem problemu byłoby zwiększenie produkcji energii w krajach spoza OPEC. Nie tylko Ameryka i jej produkcja ropy, ale też energia z wiatru, wody itd. musiałaby być mocno propagowana i na większą skalę używana. Wtedy Zachód mógłby się uniezależnić od krajów Zatoki Perskiej, ale to wymaga czasu i dalszych wysokich nakładów" – powiedział.

Inwestycje w nowe projekty związane z ropą mogą być dla inwestorów z ekonomicznego punktu widzenia mało opłacalne.

"Szacuje się, że popyt na paliwa będzie rósł do 2030 roku, a okres eksploatacji pola naftowego czy rafinerii sięga ok. 50 lat. Szacowany okres wzrostu popytu na ropę wynosi około 10 lat, a wydatki sięgające dziesiątek miliardów dolarów zwracają się po wielu latach. Stąd niechęć do realizacji nowych projektów" – wskazał.

Adam Czorniej wskazał, że Fundusz Skarbiec Rynków Surowcowych jest aktywnie zarządzany i z uwagi na kryzys energetyczny stara się utrzymywać przeważenie w surowcach energetycznych. Ta grupa aktywów stanowi obecnie ok. 40 proc. portfela funduszu. W kontekście silnych podwyżek stóp procentowych metale szlachetne nie są obecnie preferowane. (PAP Biznes)

mt/ pr/ asa/

© Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu PAP Biznes chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.

Waluty

Waluta Kurs Zmiana
1 CHF 4,4365 -0,66%
1 EUR 4,2100 -0,19%
1 GBP 4,9858 -0,09%
100 JPY 2,5783 -0,48%
1 USD 4,0124 -0,97%