Obligacje dobrym wyborem przy obniżającej się inflacji i niższym PKB - Andersen, UBS (wywiad)

pap_20211210_33P.jpg

Obligacje są dobrym wyborem inwestycyjnym w obecnym otoczeniu makro, z obniżającą się inflacją i przy spowolnieniu gospodarczym - powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes Mark Andersen, kierownik zespołu ds. alokacji światowych aktywów w UBS Chief Investment Office.

„Przy globalnej perspektywie, kiedy mamy obniżającą się inflację i niższy wzrost PKB obligacje są dobrym wyborem. Od wielu lat nie rozmawialiśmy o inwestowaniu w obligacje i instrumenty o stałym dochodzie, ale w tym otoczeniu makroekonomicznym obligacje są całkiem interesujące i dobrze sobie radzą przez ostatnie kilka miesięcy. Jeśli spojrzymy na rynki kredytowe z bardziej rozwiniętych rynków, najbardziej podobają nam się obligacje korporacyjne o wysokiej jakości kredytowej i obligacje o wysokim ratingu inwestycyjnym" – powiedział kierownik zespołu ds. alokacji światowych aktywów w UBS Chief Investment Office.

Dodał, że kolejny obszar, któremu się przyglądają pod kątem inwestycji to obligacje rynków wschodzących. Tam jednak podejmowane jest większe ryzyko; obligacje denominowane w dolarach amerykańskich osiągają blisko 8 proc. rentowności.

„W nadchodzącym czasie rynki surowców będą miały się dobrze, w tym przypadku preferujemy surowce energetyczne. Uważamy, że ceny ropy prawdopodobnie wzrosną, ponieważ będzie zwiększony popyt, w szczególności ze strony Chin. Warto też zwrócić uwagę, że jeśli Chiny ponownie się otwierają, to są gospodarki, które szczególnie na tym skorzystają, np. Australia jest do tego dobrze przygotowana. Zasadniczo Australia eksportuje wiele swoich towarów, takich jak ruda żelaza do Chin, co powoduje większy popyt na dolary australijskie. Ogólnie rzecz biorąc, akcje rynków wschodzących, które obejmują również akcje chińskie, mogą być beneficjentami tego otoczenia gospodarczego” – dodał.

Według Marka Andersena, zarówno w USA, jak i w strefie euro niedługo można się spodziewać wstrzymania cyklu zacieśniania polityki monetarnej.

„Rynki akcji i obligacji radziły sobie wyjątkowo dobrze na początku roku, ponieważ inwestorzy mieli nadzieję na wstrzymanie cyklu podwyżek stóp procentowych, co, jak sądzę, nastąpi wkrótce. Pojawiły się również spekulacje, że Fed może nawet rozpocząć cięcia stóp proc. pod koniec roku. Jeśli spojrzymy na Fed, sądzimy, że będziemy mieli szczytową stopę proc. na poziomie ok. 5 proc. Spodziewalibyśmy się więc, że na kolejnych dwóch spotkaniach podniosą stopy proc. o kolejne 25 punktów bazowych, a następnie zatrzymają cykl. Myślę więc, że nasze prognozy są całkiem zgodne z oczekiwaniami rynku, z pewną szansą na obniżkę stóp proc. w dalszej części roku” – powiedział.

"Jeśli chodzi o EBC, to myślę, że podniosą stopy procentowe do 3 proc. i pozostawią je bez zmian do końca roku. Wskaźniki inflacji zaczynają spadać. Częściowo ma to oczywiście związek z ogólnymi cenami towarów, energii, ale także z faktem, że przez ostatnie dwa, trzy miesiące obserwowaliśmy odczyty inflacji bazowej poniżej konsensusu rynkowego” – dodał.

W ocenie kierownika UBS, perspektywy inflacyjne na świecie stały się w ostatnim czasie bardziej zrównoważone, ale temat walki ze wzrostem cen jeszcze nie jest zakończony.

„Z pewnością nastąpiła pewna zmiana zarówno w oczekiwaniach rynku co do stóp proc., jak i w komunikacji od czasu, gdy pod koniec ubiegłego roku banki centralne wspominały o miękkim lądowaniu dla gospodarki. Myślę, że analitycy odrzucali ten koncept jako bardzo mało prawdopodobny, ponieważ trudno było sobie wyobrazić, że moglibyśmy podnieść stopy procentowe tak wysoko, jak to zrobiliśmy bez powodowania głębokiej recesji w Europie i USA. Perspektywy dla inflacji i wzrostu PKB stały się obecnie bardziej zbilansowane. Dzięki temu pojawił się na rynku pewnego rodzaju optymistyczny ton w styczniu, co jest miłe po roku, który wypełniony był głównie negatywnymi wiadomościami z ekonomicznego punktu widzenia” – powiedział Andersen.

„Mamy scenariusz ryzyka dla perspektyw gosp., który nazywamy scenariuszem fałszywych nagłówków prasowych. Bowiem z pozoru wszystko wygląda świetnie, ale w rzeczywistości tak nie jest – i to w pewnym sensie ma związek z inflacją. Jeśli cofniemy się o krok, można powiedzieć, że nie jest zaskakujące, że stopy inflacji zaczynają spadać, z powodu niektórych efektów bazowych, związanych w szczególności z cenami towarów i energii. Wiele osób spekuluje teraz, że inflacja to temat, którym nie musimy się już zbytnio martwić, że sama się naprawi” – dodał.

Mark Andersen wskazywał, że w strefie euro najistotniejszą kwestią jest teraz, na jakim poziomie inflacja zatrzyma się w długim okresie.

„Czuję się całkiem pewnie mówiąc, że jest bardzo mało prawdopodobne, abyśmy wrócili do 10-proc. poziomu inflacji lub nawet wyżej, jaki widzieliśmy w zeszłorocznych odczytach HICP w strefie euro. Myślę, że był to wyjątkowy zestaw okoliczności, które stworzyły ten niezwykły wzrost inflacji. Najważniejsze pytanie jednak brzmi, gdzie tak naprawdę inflacja się zatrzyma? Bowiem w Europie byliśmy przyzwyczajeni do inflacji na poziomie około 2 proc., a nawet nieco poniżej. Jeśli inflacja bazowa i płace będą rosły w strefie euro, to bardziej prawdopodobne jest, że zbliżymy się do ok. 2,5-3,0 proc., a nie do 1,5-2,0 proc., tak jak to było w przeszłości. Z pewnością jest prawdopodobne, inflacja unormuje się na poziomie nieco wyższym, niż byliśmy przyzwyczajeni w przeszłości” – powiedział.

„Mieliśmy więc szczęście, że ceny surowców, wraz z cenami gazu spadły w ciągu ostatnich trzech do sześciu miesięcy, ale oczywiście nadal są obarczone pewnym ryzykiem dostaw związanych z Rosją. Trwa również ponowne otwarcie gospodarki Chin, które z pewnością będzie wymagało dużego zużycia surowców, zarówno ropy, jak i metali przemysłowych, więc istnieje ryzyko, że może wywrzeć dużą presję na ceny towarów i popyt” – dodał.

Według kierownika UBS, wzrost PKB na świecie spowolni w 2023 r., ale sytuacja makroekonomiczna będzie zróżnicowana w poszczególnych regionach.

„Moim zdaniem wzrost gospodarczy na świecie będzie wolniejszy w 2023 r. niż w zeszłym roku, ale nie sądzę, że będzie to globalny spadek PKB. Będą też znaczne różnice między regionami. W USA i w strefie euro banki centralne są bardzo zdeterminowane, aby spowolnić wzrost gospodarczy, aby doprowadzić do spadku inflacji, co jak na razie powoli zaczyna mieć miejsce, ale bankierzy centralni chcą mieć pewność, że pozostaną na właściwej ścieżce” – powiedział Andersen.

„Pod wieloma względami widzieliśmy, że gospodarka europejska była w ubiegłym roku stosunkowo słaba, zwłaszcza z powodu wysokich cen gazu. Przez to wyceny wielu europejskich spółek stały się w zeszłym roku bardzo niskie i w związku z tym dość mocno odbiły w tym roku. Uważamy więc, że istnieją pewne możliwości wzrostowe, zwłaszcza w przypadku akcji europejskich lub brytyjskich, które są nieco tańsze. Preferujemy sektory dóbr wyższego rzędu oraz samochodowy. Podkreślam to również dlatego, że duża część produkcji niektórych firm motoryzacyjnych w Europie eksportowana jest do Chin” – dodał.

W ocenie Andersena perspektywy wzrostu PKB Chin w tym roku są znacznie korzystniejsze po ponownym otwarciu gospodarki po pandemii Covid-19.

„W Chinach otoczenie gospodarcze wygląda obecnie zupełnie inaczej, ponieważ mamy tam ponowne otwarcie gospodarki, które nastąpiło znacznie szybciej, niż ktokolwiek z nas sobie wyobrażał. Do tej pory wydaje się, że większość ludzi, przynajmniej w największych miastach, przeszła już Covid-19. Można zobaczyć wskaźniki zachorowań na poziomie około 90 proc. dla ludzi w Pekinie i obecnie istnieje bardzo niewiele ograniczeń w mobilności. Można więc domniemywać, że rzeczywiście obserwujemy tam przyspieszenie gospodarcze – wielu innych analityków zaczyna teraz podnosić swoje oczekiwania wobec Chin na ten rok pod względem wzrostu gospodarczego. Wzrost PKB na świecie spowalnia, ale Azja, a zwłaszcza Chiny, mają w tym roku bardzo interesującą ścieżkę dla wzrostu gosp. Jest to również coś, na czym się koncentrujemy i to są miejsca, w których zmieniamy nasz portfel inwestycyjny, aby odzwierciedlał on tego rodzaju bardziej pozytywne spojrzenie” – powiedział.

Andersen wskazywał, że banki centralne będą zwracać szczególną uwagę na zacieśniony rynek pracy.

„Na całym świecie mamy wyjątkowo zacieśnione rynki pracy. Przy stopie bezrobocia w USA na poziomie 3,5 proc. jest to niezwykle napięty rynek pracy. Z tego powodu płace rosną o około 5 proc. Jeśli nie uda nam się zapanować nad wzrostem płac i inflacją, istnieje ryzyko, że banki centralne będą nadal podnosić stopy procentowe, co może skutkować wywołaniem recesji. Myślę więc, że w tej chwili nie wiemy dokładnie czy będziemy mieli recesję, czy nie, ale na pewno wiemy, że czeka nas znaczne spowolnienie gospodarcze, szczególnie w USA w tym roku. A jeśli nie nastąpi pewne ochłodzenie rynków pracy, którego się spodziewamy, to myślę, że byłby to wyraźnie negatywny na gospodarki scenariusz” – powiedział.

Krzysztof Krześnicki (PAP Biznes)

kkr/ ana/

© Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu PAP Biznes chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.

Waluty

Waluta Kurs Zmiana
1 CHF 4,5868 0,41%
1 EUR 4,3036 0,19%
1 GBP 5,1383 0,22%
100 JPY 2,6485 0,72%
1 USD 3,9347 0,33%