Branża TSL w Polsce stoi u progu dużych zmian - EY-Parthenon (wywiad)

Branża transportu, spedycji i logistyki (TSL) w Polsce jest stale poddawana różnego rodzaju presji, co wymusza na niej dużą elastyczność. Sektor stoi u progu dużych zmian, a konieczne staje się dążenie do specjalizacji - ocenili w rozmowie z PAP Biznes eksperci EY-Parthenon.

52663713.ziomekadamski.jpg

"Branża TSL jest stale od kilku lat poddawana różnego rodzaju presji, co wymusza na niej dużą zwinność i elastyczność, potrzebną, aby dalej prowadzić ten biznes. Mówiąc o presji, mam na myśli wojnę w Ukrainie, która wpłynęła zarówno na sytuację na rynku pracy, jak i na działalność polskich przedsiębiorstw. Działania wojenne doprowadziły do zamknięcia jednego z ważnych rynków zagranicznych oraz osłabiły pozycję konkurencyjną polskich firm. Europejski rynek został bowiem otwarty dla przewoźników ukraińskich" - powiedział Jakub Adamski, starszy menedżer w EY-Parthenon.

Adamski wskazuje również na stałą presję regulacyjną zmierzającą do tego, żeby sektor był coraz bardziej ekologiczny poprzez m.in. normy, które wymuszają wymianę floty na taką, która będzie spełniała wyższe standardy emisji.

Maciej Ziomek, partner EY-Parthenon i lider zespołu doradztwa w sektorach transportu oraz infrastruktury podkreślił, że branża przechodzi wyjątkowo trudny okres.

"Jednym z głównych wyzwań, z którymi musi się mierzyć są zasoby ludzkie — problem, z którym sektor zmaga się już od wielu lat. Zawód kierowcy nie należy do łatwych. Wymaga dużej odpowiedzialności, zwłaszcza w przypadku transportu długodystansowego. Innym wyzwaniem związanym z kadrami jest konieczność pozyskiwania pracowników z zagranicy, co obserwujemy od dłuższego czasu. Firmy coraz częściej sięgają po kandydatów ze wschodu, jednak proces rekrutacji staje się coraz trudniejszy, a wymagania — coraz większe" - dodał Ziomek.

Jakub Adamski wskazał, że w momencie wybuchu wojny, a także w związku z wynikającymi z niej problemami gospodarczymi, wielu ukraińskich pracowników głównie kierowców, rezygnowało z pracy, by wrócić do kraju i wziąć udział w działaniach wojennych.

"Wyczerpały się pewne proste rezerwy, związane z relatywnie dużą liczbą pracowników gotowych pracować za niższe stawki. Byli to kierowcy obsługujący trasy po całej Unii Europejskiej, dzięki czemu Polska stała się w skali europejskiej prawdziwą potęgą w transporcie samochodowym" - dodał.

Kolejnym wyzwaniem, z którym, według Macieja Ziomka, musi mierzyć się branża jest konwergencja kosztów pracy.

"W Polsce obserwujemy silny wzrost oczekiwań płacowych. To zjawisko utrzymuje się już od wielu lat i stanowi stały trend w branży. Na wzrost kosztów nakładają się również różne regulacje unijne, które dodatkowo je podnoszą lub przyspieszają proces konwergencji — na przykład w zakresie wyrównywania stawek wynagrodzeń, gdy polscy kierowcy pracują za granicą" - powiedział partner EY-Parthenon.

Jego zdaniem, wyzwaniem jest również sytuacja po stronie popytu.

"Konkurencja na rynku jest bardzo duża, natomiast zapotrzebowanie nie zawsze utrzymuje się na oczekiwanym poziomie. Choć w Polsce spowolnienie gospodarcze nie jest jeszcze szczególnie odczuwalne, wyraźnie obserwujemy je u naszych głównych partnerów handlowych. Zachwiania łańcuchów logistycznych spowodowane wojną, geopolityką, a wcześniej pandemią, powodują, że od mniej więcej 2020 roku wypadliśmy z utartych szlaków. W związku z tym, konieczne jest ciągłe poszukiwanie nowych, lepszych rozwiązań, na których jedne firmy korzystają, a inne tracą" - dodał Ziomek.

"Jeśli więc mamy relatywnie niskie marże, niskie rentowności w branży i dochodzą do tego te wszystkie wyzwania, to niewiele trzeba, żeby spaść poniżej progu opłacalności" - ocenia Maciej Ziomek.

W ocenia partnera EY-Parthenon, na rynku panuje ogólna niepewność, spowodowana tym, że chociaż my już przywykliśmy do tego, że trwa wojna za granicą, to z perspektywy innych krajów, inwestorów, różnych gospodarek, jesteśmy jednak krajem przyfrontowym.

"To oznacza inny profil ryzyka, który wpływa zarówno na ogólną aktywność gospodarczą, jak i na atrakcyjność inwestycyjną. Atrakcyjność inwestycyjna i kondycja gospodarki są z kolei ściśle powiązane z sektorem transportu i logistyki. W okolicznościach mniejszego zapotrzebowania na usługi branży TSL, potrzebna jest większa elastyczność i umiejętność dostosowania się do nowych warunków. Kluczowa z perspektywy firm może być umiejętność odnajdywania się w zmieniających się warunkach" - dodał.

"Jak spojrzymy na tę branżę zwłaszcza w Polsce, to ona jest bardzo rozdrobniona, mamy dosłownie kilka większych podmiotów. Większość firm w branży to przedsiębiorstwa średnie, małe lub nawet mikro. Często jest to jedna osoba posiadająca samochód i świadcząca usługi na rzecz większych graczy, albo firma dysponująca zaledwie kilkoma pojazdami. Obserwujemy jednak dynamiczny rozwój firm średniej wielkości, zatrudniających około 200–250 osób" - zauważa Maciej Ziomek.

Jak zauważa, takim przedsiębiorstwom udało się sprofesjonalizować w świadczeniu usług, co czyni je wiarygodnymi partnerami dla większych firm i międzynarodowych sieci, a jednocześnie pozostali relatywnie niewielkimi podmiotami z płaską strukturą organizacyjną, potrafiącymi działać na rynku w sposób bardzo elastyczny.

Kolejną rzeczą, którą zauważa Ziomek, jest specjalizacja branży, czyli skupienie się na określonych kierunkach, typach ładunków albo na określonych usługach. Firmy, które znalazły swoją niszę i były w stanie się sprofesjonalizować, utrzymując jednocześnie elastyczność, dziś najlepiej radzą sobie na rynku.

Ziomek wskazuje również na istotną rolę, którą odgrywa rozwój technologii.

"Widać coraz większe zainteresowanie elektryfikacją taboru, przynajmniej na krótkich dystansach. W przypadku transportu długodystansowego takie rozwiązania raczej nie będą powszechne. Niektóre technologie, które mogą w przyszłości zrewolucjonizować branżę, jeszcze nie zostały szeroko spopularyzowane. Przykładem są elektryczne napędy ciężarówek, które nie są jeszcze powszechnie stosowane, ale ich rozwój z pewnością będzie miał znaczący wpływ na sektor w kolejnych latach" - dodał.

Zdaniem eksperta, w miarę rozwoju transportu intermodalnego, można zakładać, że zwłaszcza na długich dystansach będzie on skutecznie konkurował z transportem samochodowym.

"Branża stoi u progu dużych zmian. Dotychczasowy model oparty na relatywnie taniej sile roboczej wyczerpał się. Konieczne staje się dążenie do specjalizacji" - dodał.

Jego zdaniem, w sektorze istnieje duży potencjał integracji biznesu, który obecnie jest bardzo rozdrobniony.

"Być może nie chodzi tu o powstanie kilku silnych przedsiębiorstw z dużymi flotami, lecz o pojawienie się podmiotu, który zintegruje rynek i pozwoli zoptymalizować jego funkcjonowanie" - wskazał Ziomek.

W ocenie Macieja Ziomka, w branży dużo się zmieniało w ostatnich latach i nie zapowiada się, że będzie łatwiej.

"Przewiduję, że różne formy presji, którym poddawana jest branża — zarówno regulacyjna, rynkowa, jak i konkurencyjna — będą utrzymywać się przez dłuższy czas" - uważa Ziomek.

W jego ocenie, wymogi regulacyjne narzucą pewną agendę na najbliższy rok lub dwa. Chodzi tu zarówno o wprowadzenie systemu ETS2, jak i dodatkowe przepisy dotyczące pojazdów powyżej 2,5 tony, co jest szczególnie istotne dla transportów ekspresowych, które do tej pory funkcjonowały w mniej rygorystycznym otoczeniu regulacyjnym.

Małgorzata Bieńkowska (PAP Biznes)

mbi/ ana/

© Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu PAP Biznes chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.

Waluty

Waluta Kurs Zmiana
1 CHF 4,5931 0,46%
1 EUR 4,2645 0,12%
1 GBP 4,9070 0,34%
100 JPY 2,4275 0,59%
1 USD 3,6897 0,36%

Powiązane