Ceny ropy spadają; na rynkach ropy dominuje geopolityka i decyzje OPEC+
Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku spadają, a na rynkach dominuje geopolityka i zbliżająca się decyzja OPEC+ w sprawie dostaw surowca na globalne giełdy - informują maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na X kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 65,43 USD, niżej o 0,24 proc. po tym, jak na zakończenie poprzedniej sesji osiągnęła najwyższy poziom od miesiąca.
Brent na ICE na XI jest wyceniana po 68,97 USD za baryłkę, w dół o 0,25 proc.
Inwestorzy rozważają ryzyka geopolityczne, w tym potencjalne zaostrzenie sankcji USA wobec Rosji.
Prezydent USA Donald Trump oświadczył we wtorek, że jest bardzo rozczarowany przywódcą Rosji Władimirem Putinem, i zapowiedział, że zamierza zrobić coś, by uratować ludzkie życia, jednak nie sprecyzował, jaki rodzaj działań ma na myśli.
"Jestem bardzo nim rozczarowany" - oświadczył Donald Trump w programie The Scott Jennings Radio Show.
Amerykański prezydent dodał, że zawsze miał z Putinem dobre relacje.
"Zobaczymy, co się wydarzy, ale jestem bardzo rozczarowany Władimirem Putinem" - powtórzył.
"Będziemy robić coś, by pomóc ludziom żyć" - zapowiedział, nie precyzując, jaki rodzaj działań miał na myśli.
Donald Trump powiedział, że obserwuje, w jaki sposób prezydent Rosji podchodzi do starań o zorganizowanie spotkania z prezydentem Ukrainy - aby osiągnąć porozumienie pokojowe.
Prezydent USA zasygnalizował, że rozważa podjęcie dodatkowych środków, jeśli rozmowy Rosja-Ukraina nie dojdą do skutku.
Donald Trump wskazał też, że USA nie rozważają obniżenia ceł dla Indii po tym, jak tydzień temu w życie weszły 50-procentowe taryfy w ramach kary dla tego kraju za kupowanie rosyjskiej ropy naftowej.
"Ryzyko związane z dostawami ropy w postaci potencjalnie surowszych sankcji wobec Rosji nadal wisi nad rynkami paliw" - powiedział Warren Patterson, analityk rynku surowców w ING Groep NV.
Zwrócił też uwagę na ukraińskie ataki na rosyjską infrastrukturę energetyczną, w tym ataki ukraińskich dronów na rafinerie.
Innym punktem zapalnym pozostaje Ameryka Południowa i potencjalne zakłócenia dostaw ropy z Wenezueli.
Przywódca Wenezueli Nicolas Maduro powiedział w poniedziałek, że jego kraj jest "zagrożony" ze strony amerykańskich okrętów, które zostały przez USA rozmieszczone na Karaibach w celu "zwalczania międzynarodowego handlu narkotykami".
"Wenezuela stoi w obliczu największego zagrożenia, jakiego nasz kontynent doświadczył w ciągu ostatnich 100 lat: osiem okrętów z 1200 pociskami i jeden okręt podwodny celują w Wenezuelę. To nieuzasadnione, niemoralne, absolutnie przestępcze i krwawe zagrożenie" – oświadczył Maduro podczas spotkania z prasą międzynarodową w Caracas.
Maduro ostrzegł Waszyngton przed próbą "zmiany reżimu" i zapewnił, że Wenezuela jest gotowa do "zbrojnej walki w obronie swojego terytorium".
"W obliczu tej maksymalnej presji militarnej deklarujemy maksymalną gotowość do obrony Wenezueli. Nigdy nie ulegniemy szantażowi ani żadnym groźbom" – dodał wenezuelski przywódca.
Maduro wskazał, że celem działań USA jest przejęcie wenezuelskiej ropy naftowej.
W zeszłym tygodniu Stany Zjednoczone ogłosiły wysłanie kilku okrętów wojennych na Karaiby w celu, jak oficjalnie poinformowano, zwalczania międzynarodowego handlu narkotykami.
Tymczasem zbliża się spotkanie krajów OPEC+ w sprawie podaży ropy w kolejnym miesiącu.
"Biorąc pod uwagę fakt, że OPEC+ może zdecydować o utrzymaniu produkcji ropy na stabilnym poziomie podczas spotkania krajów sojuszu w ten weekend, to jednak nie jest wykluczone, że zaskoczy on rynek" - ostrzegł Patterson. (PAP Biznes)
aj/ ana/