Niedofinansowanie spółek biotechnologicznych największą przeszkodą w ich rozwoju
Niedofinansowanie spółek biotechnologicznych jest największą przeszkodą w ich rozwoju, a obecnie wśród inwestorów występuje etap awersji do ryzyka - poinformowali przedstawiciele rynku kapitałowego i giełdy na konferencji "Kapitał na zdrowie 2025". Wskazali, że aby hossa w branży wróciła, spółki biotechnologiczne potrzebują dużych sukcesów, ale sentyment na rynku powinien się poprawiać.
"Problemy spółek giełdowych i niegiełdowych wynikają z problemu z finansowaniem. (...) Polska biotechnologia startowała z dużym opóźnieniem w porównaniu do Europy Zachodniej czy USA. Ciężko to nadrobić w parę lat, gdzie rynek jest rozedrgany, a najwięksi gracze ulokowani są w USA. Tym bardziej, że nie stoi za tym żadna spektakularna historia sukcesu (spółki biotechnologicznej - przyp.) - jakiegoś wprowadzonego na rynek leku czy komercjalizacji" - powiedział na konferencji Łukasz Kosiarski, Ipopema.
"Spółki biotechnologiczne oprócz tego, że mają dobrą bazę naukową i pomysły to muszę myśleć bardziej po amerykańsku - czyli jak to sprzedać, jak skomercjalizować produkt i na jakim etapie. Dodatkowo powinni mieć kontakt z potencjalnymi klientami, wiedzieć czego klienci oczekują" - dodał.
Wskazał, że obecnie to się lekko zmienia - jest więcej procesów komercjalizacji, spółki podają, że prowadzą rozmowy na ten temat.
"Rynek jest cykliczny - jest albo odwrót albo nawrót - obecnie jesteśmy gdzieś pomiędzy. Spadek stóp procentowych następuje powoli, ale następuje - zatem sentyment do rynku powinien się poprawiać" - powiedział Łukasz Kosiarski.
"W tej chwili branża jest w fazie 'trawienia' decyzji podejmowanych przed administrację prezydenta Trumpa. Te decyzje spowodowały wzrost awersji do ryzyka - za oceanem mamy pogorszenie sentymentu w branży biotechnologicznej, ten sentyment jest bardzo słaby. Amerykańskie biotechy zwalniają pracowników (...). Ta sytuacja ma wpływ na polskie firmy biotechnologiczne. W Polsce też mamy do czynienia z optymalizacją i cięciem kosztów. Pytanie czy to dołek? Myślę, że tak" - powiedział na konferencji Krzysztof Radojewski, Noble Securities.
Wskazał, że awersja do ryzyka oznacza, że start-upy nie znajdują finansowania, natomiast projekty, które generują gotówkę i mają przed sobą perspektywy wzrostu to one mogą znaleźć zainteresowanie inwestorów.
"Aby hossa wróciła spółki biotechnologiczne potrzebują sukcesów, muszą pokazać, że zainwestowane w nie pieniądze przynoszą skutek. (...) Branża cały czas się rozwija, mamy wiele zaawansowanych badań klinicznych, spółki dysponują największą w historii liczbą danych, a mimo to mamy najmniejsze ewaluacje od lat. Zatem może jest to wina rynku" - powiedział Krzysztof Radojewski.
"Niedofinansowanie spółek biotechnologicznych to obecnie największy bloker w ich rozwoju. Skutecznych terapii wciąż brakuje, a polska nauka dysponuje ludźmi, naukowcami, którzy są zdolni i mają potencjał, żeby je stworzyć - ale nie mają finansowania" - powiedział na konferencji Marek Skibiński, Angel Investor.
Wskazał, że odnośnie ryzyka inwestycji w spółki biotechnologiczne, to często w przypadku spółek zajmujących się nowymi technologiami te ryzyka występują od strony regulacji.
"Największe ryzyko jest często po stronie regulatora - technologie wyprzedzają regulacje. Z punktu widzenia inwestorskiego trzeba wziąć to pod uwagę" - powiedział Marek Skibiński.
"Musimy zrozumieć przed jakimi wyzwaniami stoi zespół, który podejmuje się zadania wprowadzenia na rynek nowego leku. W przypadku niektórych leków badanie będzie trwało długo - wtedy trzeba liczyć się z tym, że do II fazy spółka będzie potrzebować setek milionów złotych" - powiedział Łukasz Zybaczyński, prezes zarządu BIOResearch Pharma.
Jego zdaniem spółki w pre-fazie i w I fazie powinny być wspierane przez instytucje, granty.
"Żaden inwestor nie zainwestuje w samą prezentację, którą spółka mu przedstawi - trzeba najpierw przejść samodzielnie te pierwsze kroki" - powiedział.
Izabela Mikołajczyk, dyrektor działu rynku pierwotnego Giełdy Papierów Wartościowych wskazała, że giełda powinna być jedną z kluczowych platform do pozyskiwania kapitału przez innowacyjne spółki, w tym spółki biotechnologiczne.
"Są to branże, które są na etapie rozwoju jeszcze przed przychodami, EBITDA czy cashflow - zatem inwestycje w takie podmioty są obarczone większym ryzykiem, ale za to dają szansę na większą stopę zwrotu" - powiedziała.
"Mamy na warszawskiej giełdzie spółki, które pozyskiwały kapitał poprzez IPO, a potem poprzez oferty wtórne (...). Rynek kapitałowy daje możliwość spółkom podwyższenia kapitału poprzez kolejne rundy finansowania, a spółki na polskim parkiecie regularnie z tego korzystają" - dodała.
Wskazała, że dużym problemem na NewConnect jest ograniczona liczba inwestorów instytucjonalnych.
"Myślę, że nie damy rady na samej bazie inwestorów detalicznych zbudować odpowiedniego wolumenu, który będzie sprzyjał rozwojowi innowacyjnych spółek. Chcemy, aby pojawili się też inwestorzy instytucjonalni" - powiedziała Izabela Mikołajczyk.
"Drugą kwestią jest płynność - chcemy ją poprawić chociażby poprzez rozszerzenie programu wsparcia analitycznego na spółki notowane na NC. Chcemy zaangażować inwestorów instytucjonalnych, w tym fundusze, do inwestowania na NC. Jesteśmy w trakcie rozmów" - dodała. (PAP Biznes)
alk/