Umowa handlowa USA-UE oznacza pozorną stabilizację za wysoką cenę - KPMG (opinia)

Nowa umowa handlowa pomiędzy USA i Unią Europejską jest bardzo jednostronna i oznacza tylko pozorną stabilizację za wysoką cenę daleko idących ustępstw ze strony krajów europejskich - ocenia Wojciech Krajewski, starszy menedżer w zespole ds. podatków pośrednich w KPMG w Polsce.

handel.jpg

27 lipca doszło do zawarcia porozumienia handlowego pomiędzy USA a Unią Europejską, które poprzedziły wielkomiesięczne negocjacje.

Treść umowy nie została jeszcze udostępniona publicznie, więc można polegać jedynie na informacjach przekazywanych przez prezydenta Donalda Trumpa oraz przewodniczącą Komisji Europejskiej von der Leyen.

"Niemniej, nawet pobieżna analiza tych przekazów każe sądzić, że Komisja Europejska zdecydowała się na daleko idące ustępstwa, za cenę względnej stabilizacji w relacjach ze swoim największym partnerem handlowym" - napisał w przesłanym PAP Biznes komentarzu Wojciech Krajewski, agent celny, starszy menedżer w zespole ds. podatków pośrednich w KPMG w Polsce.

W jego ocenie, zawarte porozumienie jest bardzo jednostronne, przewidując stałe, lecz jednocześnie wysokie obciążenia celne (15 proc.) na przywóz zdecydowanej większości unijnych towarów do USA. Jednocześnie brak jest dodatkowych ceł na amerykańskie towary importowane do UE.

Do tego Unia Europejska zobowiązała się do inwestycji i wydatków na rzecz Stanów Zjednoczonych w wysokości setek miliardów dolarów.

W zamian za to Amerykanie zgodzą się na wprowadzenie zasady wzajemnych ceł zerowych („zero-for-zero”) w odniesieniu do szeregu produktów strategicznych, w tym samolotów, leków generycznych, wybranych produktów rolnych i surowców oraz niektórych chemikaliów, a także udostępnią swoje chipy AI na rzecz unijnych fabryk.

Nie do końca jasna pozostaje kwestia unijnej stali i aluminium, których przywóz do USA wciąż jest objęty cłem w wysokości 50 proc. Jednak z informacji przekazywanych przez przewodniczącą KE wynika, że ma dojść do obniżenia tej stawki i wprowadzenia systemu kontyngentowego.

"Jeszcze pół roku temu powyższe warunki byłyby prawdopodobnie nie do zaakceptowania dla unijnych władz. Cło na znaczną część unijnych towarów w Stanach Zjednoczonych wynosiło bowiem kilka procent. Idealnym przykładem są tu samochody osobowe. Ich przywóz do USA w styczniu 2025 r. wiązał się z koniecznością zapłaty jedynie 2,5 proc. cła, na czym istotnie korzystali wszyscy unijni producenci" - napisał Krajewski.

Jednakże kilka miesięcy po rozpoczęciu drugiej prezydentury Donald Trump wprowadził dodatkowe taryfy, które w przypadku samochodów wyniosły aż 25 proc. (razem 27,5 proc.). Skutkowało to spadkiem sprzedaży europejskich marek w USA.

Jednocześnie amerykański prezydent wielokrotnie deklarował dalsze podnoszenie taryf w przypadku niepowodzenia negocjacji handlowych (nawet do 50 proc.), naciskając tym samym na unijne władze.

"Te natomiast, mimo szumnych zapowiedzi i publikowanych rozporządzeń, na żadnym etapie nie zdecydowały się odpowiedzieć cłami odwetowymi. Wydaje się więc, że niespotykane dotychczas podejście negocjacyjne prezydenta Trumpa przyniosło oczekiwany skutek" - napisał starszy menedżer w zespole ds. podatków pośrednich w KPMG w Polsce.

Komisja Europejska, pod groźbą całkowitej blokady unijnego eksportu do USA, zdecydowała się zaakceptować warunki pozwalające na dalsze funkcjonowanie najważniejszych dla siebie obszarów, czyli branży motoryzacyjnej, farmaceutycznej i lotniczej.

"Nie ma jednak wątpliwości, że wszędzie tam, gdzie podstawowa stawka cła wzrosła kilkukrotnie i wynosi 15 proc., konkurencyjność względem lokalnych producentów znacząco spadnie, co na pewno przełoży się na sprzedaż na amerykańskim rynku" - ocenił ekspert.

"Dlatego też kluczowe może okazać się dokładne przeanalizowanie czynników, które mogą wpływać na kwotę uiszczanego cła, takich jak między innymi klasyfikacja taryfowa czy wartość celna. Możliwe bowiem, że dostarczany towar będzie podlegał obniżonej stawce celnej, lub też że istnieje możliwość obniżenia deklarowanej wartości towaru poprzez wyłączenie elementów niepodlegających ocleniu lub dzięki zastosowaniu reguły „first sale for export” - dodał.

Zwraca też uwagę na dostępne w USA rozwiązania pozwalające na odroczenie lub uniknięcie zapłaty ceł.

"Należy mieć jednak na uwadze, że w wielu przypadkach istotne obniżenie uiszczanych kwot może być bardzo trudne bądź niemożliwe, dlatego też skutki porozumienia handlowego mogą być podstawą do decyzji o zmianie rynku zbytu, choćby na rzecz takich krajów, jak np. Kanada czy Meksyk, z którymi Unia Europejska zawarła zdecydowanie korzystniejsze umowy handlowe przewidujące stawkę 0 proc." - napisał Wojciech Krajewski.

"Wiele przedsiębiorstw może również rozważać przeniesienie produkcji do USA. W tym kontekście warto zastanowić się, czy obecna sytuacja jest wystarczająco stabilna, aby podjąć długoterminowe decyzje biznesowe. Prezydent Donald Trump już nie raz wszystkich zaskoczył, dlatego też coś, co pozornie wygląda na początek stabilizacji w relacjach handlowych, może być jedynie kolejnym etapem negocjacji" - dodał ekspert KPMG w Polsce. (PAP Biznes)

pr/ gor/

© Copyright
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu PAP Biznes chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.

Waluty

Waluta Kurs Zmiana
1 CHF 4,5519 -0,02%
1 EUR 4,2519 -0,13%
1 GBP 4,8738 -0,57%
100 JPY 2,4564 -0,47%
1 USD 3,6270 0,28%