DEBATA PAP BIZNES: Rynki szykują się na recesję, banki centralne będą kończyć cykl zacieśniania
Rok 2023 r. może upłynąć pod znakiem recesji w głównych światowych gospodarkach, choć nie jest jeszcze ostatecznie przesądzone w których - uważają uczestnicy XXIX debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI”. Główne banki centralne powoli kończą cykl zacieśniania polityki, choć mierzą się z różną sytuacją inflacyjną.

W XXIX debacie "Strategie rynkowe TFI" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele Pekao TFI, Skarbiec TFI, Eques Investment TFI oraz TFI PZU.
"Recesja, która nas czeka w 2023 r., będzie miała charakter kroczący i nie wystąpi we wszystkich krajach, tylko w niektórych. W strefie euro ciężko mówić, że możemy jej uniknąć, głównie ze względu na Niemcy, które najprawdopodobniej w recesję już weszły. (...) W USA recesja może się pojawić, ale nieco później, nie od razu na początku roku" - powiedział Karol Ciuk, dyrektor zespołu zarządzania strategiami globalnymi Pekao TFI.
"Amerykański rynek pracy ma się jeszcze całkiem nieźle. Restrykcyjna polityka monetarna Fedu działa już od pewnego czasu i będzie coraz mocniej wpływała na gospodarkę w przyszłym roku. Jest to ryzyko z punktu widzenia recesji w 2023 r. w tej gospodarce. Z kolei balansem dla światowego wzrostu mogą być gospodarki azjatyckie, gdzie ryzyko recesji jest niższe. Gospodarka chińska prawdopodobnie uniknie recesji, o ile polityka 'zero Covid' nie doprowadzi do dłużnych lockdownów. Kraje azjatyckie mogą być równowagą" - dodał.
Według Tomasza Koraba, prezesa zarządu Eques Investment TFI, większość inwestorów nastawia portfele na możliwość wystąpienia recesji, choć jego zdaniem jest duża szansa, że największe gospodarki jej unikną.
"Słowo recesja jest odmieniana przez wszystkie możliwe przypadki. (…) I dla społeczeństwa, i dla rynków wydaje się, że recesja nie byłaby żadnym zaskoczeniem. A jeżeli rzeczywiście się wydarzy, to nie będzie tragedia dla rynków" - dodał.
Wiceprezes TFI PZU Piotr Dmuchowski zwraca uwagę, że rynki w ostatnich tygodniach zaczęły oczekiwać, że uda się "majstersztyk", czyli łagodne lądowanie głównych gospodarek.
"Z jednej strony banki centralne podwyższały stopy, ale nie zduszą gospodarki, uda się uniknąć głębokiej recesji, a inflacja zacznie spadać w przyszłym roku, czyli to byłby scenariusz win-win" - powiedział.
Dmuchowski zwrócił uwagę na niezrealizowane do tej pory ryzyko ujawnienia się dotychczas ukrytych systemowych problemów, które mają potencjał do materializacji szczególnie w momentach kryzysowych. W tym kontekście zarządzający TFI PZU wskazał np. na upadek giełdy krytpowalut, czy zamknięcie możliwości wyciągania środków z dużego globalnego fundusz nieruchomości.
Według Ciuka z Pekao TFI na tę chwilę recesja nie powinna się przerodzić w głęboki kryzys.
"To może być klasyczna cykliczna recesja wywołana problemami inflacyjnymi w konsekwencji decyzji banków centralnych, które zdejmują płynność z rynku i zacieśniają politykę, co stanowi wyzwanie dla gospodarki" - dodał.
"Z drugiej strony, jeżeli wszyscy mówimy o recesji, wiemy, że ryzyko jej wystąpienia jest znaczące, to paradoksalnie może to być najbardziej oczekiwana recesja w ostatnich latach" - dodał.
POLITYKA BANKÓW CENTRALNYCH OSIĄ UWAGI RYNKÓW
W centrum uwagi rynków finansowych pozostają działania głównych banków centralnych. W najbliższych dniach swoje decyzje zakomunikują m.in. amerykańska Rezerwa Federalna, Europejski Bank Centralny, Bank Anglii, ale też Szwajcarski Bank Narodowy.
"Mamy tydzień prawdy na sam koniec roku, gdy główne banki centralne wyznaczą sentyment dla rynku na I kwartał. Jeżeli chodzi o konkretne decyzje – spodziewamy się standardowo podwyżki po 50 pb. ze strony trzech największych banków – Fedu, EBC i BoE" - powiedział Dmuchowski z TFI PZU.
"Istotniejsze jest to, co powiedzą te banki i jakie dadzą pewnego rodzaju wytyczne. Rynki ukierunkowują się na konsensus i spodziewają się, że podwyżki będą szybciej wygaszane, że będą to jedne z ostatnich podwyżek, choć być może będą jeszcze jakieś kroki ze strony banków centralnych w I kw. 2023 r. Jesteśmy jednak bliżej końca podwyżek stóp, a banki centralne w narracji będą coraz bardziej gołębie i pokażą, że najgorsze jest za nami" - dodał.
Radosław Cholewiński, członek zarządu Skarbiec TFI, zwrócił uwagę na coraz głębiej rysujące się różnice w sytuacji inflacyjnej, a tym samym w polityce pieniężnej, w USA i strefie euro.
"Banki centralne tych dwóch krajów prowadzą politykę, która może znaleźć się w pewnej istotnej dywergencji. W USA od wczesnego lata inflacja w USA opada. W strefie euro tak nie jest i cały czas mamy wzrost głównego wskaźnika inflacji. Wynika to z innej natury wzrostu cen. W strefie euro inflacja wiedziona jest głównie przez wzrost cen surowców energetycznych" - powiedział Cholewiński.
"W USA procesy inflacyjne są dużo bardziej dojrzałe. Tam inflacja wynika nie tylko z cen energii, ale również z cen związanych z mieszkaniem (...). Gdy popatrzymy na dane o wysokiej częstotliwości – ceny związane z mieszkaniem zaczynają się obniżać i w przyszłym roku inflacja w Stanach może wyraźnie spadać z obecnych poziomów" - dodał.
Cholewiński ze Skarbiec TFI szczególną uwagę zwraca na politykę EBC, który w ostatnich miesiącach prezentował zdecydowanie jastrzębią postawę.
"EBC komunikuje, że będzie zdecydowanie walczył z inflacją i coraz bardziej zastanawiam się, czy to jest właściwa odpowiedź na problemy strefy euro. Jeżeli wzrost wynagrodzeń w strefie euro to wynosi ok. 4 proc., a duża część inflacji wynika ze wzrostu cen surowców energetycznych, to można mieć wątpliwości, czy podwyżki stóp to właściwa odpowiedź. Tutaj jest bardzo ciekawy obszar do analizy w jakiś sposób EBC będzie, i czy w ogóle będzie niuansował podejście do inflacji w strefie euro" - dodaje zarządzający Skarbca.
W ocenie Koraba z Eques Investment TFI trudno jednak wskazać, czy bez ruchów banków centralnych w Polsce i na świecie szczyt inflacji przypadłyby właśnie w tym momencie.
"Główne czynniki, które determinują szczyt inflacji to nie są czynniki związane z decyzjami banków centralnych – tak jak spadek cen żywności, nośników energii czy wielu innych towarów i surowców. To wszystko razem powoduje, że inflacja w najbliższych miesiącach powinna spadać. Największa zagadka to tempo jej schodzenia i na ile zakotwiczyły się oczekiwania inflacyjne, czy też na ile automatyczne mechanizmy indeksacji w umowach będą podnosić ścieżkę CPI" - dodał.
Korab zwraca także uwagę na pole do manewru banków centralnych w sytuacji utrzymywania się inflacji na podwyższonym poziomie w otoczeniu recesji.
"Większość banków centralnych w mandacie nie ma wzrostu PKB, ale żyją tu i teraz, gdzie są politycy i wyborcy i widać że zajmują się jednym i drugim (inflacją i PKB - PAP)" - powiedział zarządzający Eques Invvestment TFI.
"Większość banków centralnych, w tym Fed czy EBC, akceptuje, że ceną za walkę z inflacją może być lekka recesja. Ale co będzie, jak pojawi się recesja w strefie euro, gdy inflacja wynosi 8 proc.? Czy wtedy będzie można obniżać stopy? Jeżeli odkotwiczą się oczekiwania i inflacja się utrwali to żeby to zdławić, potrzeba będzie znacznie większej recesji i większość banków centralnych to wie" - dodał. (PAP Biznes)
pr/ tus/ ana/