W ramach ochrony wyborów prezydenckich rząd planuje m.in. monitoring sieci i ochronę aplikacji krytycznych - MC, MSWiA
W ramach ochrony polskich wyborów prezydenckich rząd planuje m.in monitoring sieci, w tym portali społecznościowych oraz ochronę aplikacji krytycznych – poinformowali podczas konferencji prasowej minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski oraz szef MSWiA, Tomasz Siemoniak.
"Chcemy stworzyć transparentny proces wyborczy, który uchroni konstytucję i wskaże, jak powinniśmy bronić się przed zagrożeniami zewnętrznymi – monitoring treści dezinformacyjnych, szkolenia dla komitetów wyborczych, ale i dziennikarzy i osób zaangażowanych w proces. Dodatkowa ochrona aplikacji krytycznych oraz darmowe narzędzia do diagnozy cyberbezpieczeństwa" – powiedział wicepremier Gawkowski.
Jak poinformowali przedstawiciele rządu, program „Parasol Wyborczy” rozpocznie się 2 lutego i będzie połączony z działaniami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W ramach ochrony wyborów rząd planuje również uruchomienie strony internetowej Bezpieczne Wybory, na którą, jak wskazał wicepremier Gawkowski zostanie przeznaczone ok. 4 mln zł.
"Będą na to dodatkowe środki finansowe (…) sam portal bezpieczne wybory i wsparcie komunikacyjne na poziomie dezinformacji to będzie ok. 4 mln zł. Dodatkowe środki finansowe przeznaczymy też na działania dotyczące szkoleń (…). Cały proces dotyczący ‘Parasola’, tylko w tej części informacyjnej, to jest kilkanaście mln zł, które zostanie przeznaczone w najbliższych miesiącach" - powiedział Gawkowski.
Podczas konferencji wskazano również, że rząd spodziewa się, iż skala cyberataków w trakcie kampanii prezydenckiej będzie większa niż ataki organizowane w trakcie eurowyborów z poprzedniego roku. Wskazano również, że rząd przewiduje, że największe zagrożenie cyberatakami i próby manipulacji opinią publiczną będą pochodziły ze strony Rosji.
"To jest odpowiedzialność państwa, żeby dobrze przygotować się do kampanii wyborczej, szczególnie, kiedy służby państwa pozyskują informacje, że strona rosyjska (…) szuka również osób, które w trakcie kampanii wyborczej chciałyby wpływać na nią z wewnątrz, czyli szuka osób, które dadzą się zwerbować i będą siali dezinformację" - powiedział Gawkowski.
"To są duże sumy pieniędzy, bo te, które oferują są rzędu 3-4 tys. euro" – dodał. (PAP Biznes)
mcb/ ana/