DZIEŃ NA RYNKACH: Na Wall Street niewielkie wzrosty i nowe rekordy S&P 500 i Nasdaq
Poniedziałkowa sesja na Wall Street zakończyła się niewielkimi wzrostami, a indeksy S&P 500 i Nasdaq ustanowiły nowe historyczne rekordy. Optymizm inwestorów dotyczący zysków spółek przyćmił obawy dotyczące najnowszych wydarzeń w globalnej polityce taryfowej.
Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 0,04 proc. i wyniósł 44.323,93 pkt.
S&P 500 na koniec dnia wzrósł o 0,14 proc. i wyniósł 6.305,60 pkt.
Nasdaq Composite zwyżkował o 0,38 proc. do 20.974,18 pkt.
Indeks spółek o średniej kapitalizacji Russell 2000 spada o 0,37 proc. do 2.231,77 pkt.
Indeks VIX rośnie o 1,89 proc., do 16,71 pkt.
Spośród 59 spółek z indeksu S&P 500, które opublikowały dotychczas raporty, ponad 86 proc. przewyższyło oczekiwania analityków, według danych FactSet.
W tym tygodniu swoje wyniki kwartalne podadzą Alphabet i Tesla.
Oczekuje się, że spółki o dużej kapitalizacji będą głównym motorem wzrostu zysków w drugim kwartale. John Butters z FactSet przewiduje, że „Wspaniała Siódemka” odnotuje wzrost zysków o 14 proc. w drugim kwartale, podczas gdy pozostałe 493 spółki z indeksu S&P 500 odnotują wzrost na poziomie zaledwie 3,4 proc.
"Jesteśmy na rekordowym poziomie [S&P 500] na początku sezonu wyników finansowych" — powiedział Mark Malek, dyrektor ds. inwestycji w Siebert Financial.
"To ważne, żeby udało nam się przejść przez ten sezon wyników finansowych bez zbyt wielu poważnych porażek, jeśli chcemy utrzymać tę wzrostową dynamikę, jaką mamy na rynku" - dodał.
„Rzadko się zdarza, żeby człowiek wypadł z okna w piwnicy. Przy tak niskich oczekiwaniach co do zysków, myślę, że ostateczny wynik będzie lepszy niż przewidywano. To również napawa optymizmem co do rynku” – powiedział Sam Stovall, główny strateg inwestycyjny w CFRA Research, w rozmowie z CNBC.
Stovall wskazał, że rynek zachowuje się „jak zwykle”, ujawniając, że ma tendencję do wzrostu średnio o kolejne 10 proc. po odzyskaniu wszystkich strat po spadku sięgającym 20 proc. W związku z tym indeks S&P 500 może osiągnąć poziom 6.600 punktów, zanim ponownie spadnie, co oznacza wzrost o prawie 5 proc. w stosunku do ceny zamknięcia z piątku.
„Wiele negatywnych nastrojów zostało zazwyczaj stłumionych przez rynek podczas tych korekt, a teraz widzimy artykuły mówiące o tym, że być może gospodarka nie jest tak zła, jak myśleliśmy, zaufanie konsumentów się poprawia i nie widzimy, aby cła negatywnie wpłynęły na wskaźniki inflacji” – powiedział.
"Być może to tylko kwestia czasu, zanim te czynniki zaczną działać, ale przynajmniej na razie myślę, że inwestorzy mówią: »Wiecie co, rynek sygnalizuje, że chce iść w górę«” - dodał.
W centrum uwagi są nadal taryfy, po tym jak Biały Dom powtórzył swoje stanowisko w sprawie ceł. W niedzielę sekretarz handlu USA Howard Lutnick nazwał 1 sierpnia „twardym terminem” dla krajów, które mają zacząć płacić cła, dodając jednak, że „nic nie stoi na przeszkodzie, by kraje rozmawiały z nami po 1 sierpnia”.
Unijni urzędnicy mają się spotkać w tym tygodniu, aby opracować plan działań w odpowiedzi na możliwy scenariusz braku porozumienia handlowego z USA i prezydentem Donaldem Trumpem, którego pozycja negocjacyjna w sprawie ceł dla UE może być mocniejsza przed terminem 1 sierpnia.
"Starania UE ws. przygotowania dodatkowych środków odwetowych w przypadku braku porozumienia w handlu z USA mogą dzisiaj ciążyć na rynkach" - ocenia Joachim Klement, strateg Panmure Liberum.
Sekretarz skarbu USA Scott Bessent stwierdził w poniedziałek, że potrzebne jest dokonanie przeglądu działalności całego systemu Rezerwy Federalnej i obwinił przy tym bank centralny o błędy.
Bessent odniósł się do krytyki administracji prezydenta USA Donalda Trumpa wobec banku centralnego i jego prezesa Jerome'a Powella w wywiadzie dla telewizji CNBC.
"Musimy zbadać całą instytucję Rezerwy Federalnej i sprawdzić, czy odniosła sukces – powiedział.
"Czy organizacja realizuje swoją misję? Gdyby to była FAA (Federalna Administracja Lotnictwa) i popełniałaby tyle błędów, wrócilibyśmy do tego i zastanowili się, dlaczego tak się stało" - dodał.
Scott Bessent powiedział też, że wprowadzenie wysokich stawek celnych dla krajów od 1 sierpnia „wywrze większą presję na te kraje, aby zawarły lepsze porozumienia”.
W opinii agencji CNBC, wypowiedzi Bessenta wskazują, że postrzega on planowane przez prezydenta Donalda Trumpa ogromne cła na najważniejszych partnerów handlowych — które zostały odroczone do 1 sierpnia — nie tyle jako ostateczny termin podpisywania umów, co jako kolejną taktykę negocjacyjną mającą na celu wywarcie nacisku na kraje dotknięte cłami i zmuszenie ich do przyjęcia korzystnych warunków dla Stanów Zjednoczonych.
"Zobaczymy, co prezydent będzie chciał zrobić" – powiedział Bessent w CNBC, gdy zapytano go, czy termin przypadający na przyszły miesiąc może zostać przedłużony dla krajów, które prowadzą produktywne rozmowy. Pomysł ten w ostatnich miesiącach poparli przedstawiciele administracji.
Amerykański indeks wyprzedzający koniunktury Conference Board w maju spadł o 0,3 proc. Analitycy oczekiwali, że indeks spadnie o 0,3 proc. Miesiąc wcześniej indeks pozostał bez zmian, po korekcie. Indeks pokazuje, jak będzie sobie radzić amerykańska gospodarka w ciągu następnych 3-6 miesięcy.
Na rynku ropy kontrakty na WTI na sierpień zniżkują o 0,46 proc. do 67,03 USD za baryłkę, a wrześniowe futures na Brent spadają o 0,43 proc. do 68,98 USD/b. (PAP Biznes)
pr/