Dane za maj potwierdzają, że polska gospodarka jest w fazie przyspieszania – Kurtek, Pocztowy (wywiad)
Dane za maj potwierdzają, że polska gospodarka jest w fazie przyspieszania; tempo wzrostu PKB Polski w II kw. mogło być zbliżone do 3,5 proc. wobec 3,2 proc. w I kw. – prognozuje główna ekonomistka Banku Pocztowego, Monika Kurtek. W kolejnych kwartałach 2025 r. polska gospodarka będzie już w stanie osiągnąć wzrost powyżej 4 proc.

"Dane za maj potwierdzają, że polska gospodarka jest w fazie przyspieszania. Jestem przekonana, że w całym drugim kwartale wzrost PKB Polski był wyższy niż w pierwszym – na ten moment szacuję, że mógł znaleźć się w okolicach 3,5 proc. rdr wobec 3,2 proc. rdr w pierwszym kwartale" - powiedziała PAP Biznes Kurtek.
"W kolejnych kwartałach 2025 r. jesteśmy już w stanie osiągnąć wzrost powyżej 4 proc. Wówczas inwestycje powinny nabrać większego tempa, a dynamika konsumpcji utrzymać się na solidnym poziomie" - dodała.
Ekonomistka wskazuje, że zarówno dane dotyczące sprzedaży detalicznej, jak i produkcji przemysłowej, w pierwszych miesiącach drugiego kwartału były lepsze niż te, obserwowane na początku roku.
"Jeżeli chodzi o sprzedaż detaliczną to zarówno dane za kwiecień, jak i maj były dobre, zdecydowanie lepsze niż to, co obserwowaliśmy w pierwszym kwartale. Spodziewam się, że w czerwcu również sprzedaż wzrosła powyżej 4 proc., co w całym II kw. daje nam wynik na poziomie powyżej 5 proc. To z kolei wskazuje, że konsumpcja prywatna w II kw. była znacznie wyższa niż w I kw., powróciła powyżej 3 proc. rdr" - powiedziała ekonomistka.
"W przypadku produkcji przemysłowej dane z drugiego kwartału również wyglądają lepiej niż początek roku, choć oczywiście wciąż nie są to takie wyniki, jakie chcielibyśmy widzieć. Nie mamy jeszcze danych za czerwiec ale według moich szacunków dynamika produkcji przemysłowej w całym drugim kwartale mogła wynieść między 2 a 3 proc., w pierwszym kwartale było to zaledwie 0,9 proc." - dodała.
Kurtek zwróciła uwagę, że słabsza wciąż pozostaje produkcja budowlano-montażowa, głównie ze względu na branżę mieszkaniową.
"Rozczarowanie pojawiło się przy danych o produkcji budowlano-montażowej, spadki utrzymują się i są głębsze od oczekiwań. Kolejne miesiące nie przynoszą poprawy. Patrząc na szczegółowe dane wydaje się, że wciąż jest problem w branży mieszkaniowej" - powiedziała ekonomistka.
"W tym sektorze mieliśmy okresy dużego boomu, ale teraz sytuacja wygląda inaczej, nie ma np. kontynuacji programów jeśli chodzi o dopłaty do kredytów. Szanse, żeby powstał nowy program są małe, a branża trochę na to liczyła. Wciąż mamy też wysokie stopy procentowe, pomimo majowej obniżki. To wszystko powoduje, że sytuacja w branży mieszkaniowej jest trudna" - dodała.
Główna ekonomistka Banku Pocztowego oceniła, że choć inwestycje związane z funduszami unijnymi zaczynają się rozkręcać, to mocniejsze ożywienie może pojawić się dopiero pod koniec roku.
"Z drugiej strony widać już pewien rozruch w funduszach unijnych na poziomie samorządów. Niemniej wydaje się, że to jeszcze nie wystarczy, żeby wesprzeć produkcję budowlano-montażową – od momentu rozpoczęcia inwestycji, poprzez jej realizację, aż do zakończenia mija sporo czasu" - powiedziała PAP Biznes Kurtek.
"Wydaje się, że jeśli chodzi o inwestycje ze środków unijnych, to ich ożywienie przesuwa się w czasie, ale perspektywy pozostają optymistyczne. Mocny impuls inwestycyjny raczej zobaczymy pod koniec tego roku i w 2026 r." - dodała.
Ekonomistka prognozuje, że w całym 2025 r. polska gospodarka urośnie o 3,7 proc., a w 2026 r. wzrost przyspieszy do 4,1 proc.
"Od kilku miesięcy utrzymuję swoją prognozę wzrostu PKB Polski w całym 2025 r. na poziomie 3,7 proc. Zakładam też, że rok 2026 w polskiej gospodarce będzie lepszy od bieżącego – PKB może wzrosnąć o 4,1 proc. Prognoza ta wynika przede wszystkim z przesunięcia się w czasie ożywienia inwestycji, które mocniej ruszą dopiero pod koniec roku i w pierwszej połowie 2026 r. Jednocześnie nie ma powodów, żeby konsumpcja prywatna w przyszłym roku hamowała – wciąż będzie to jeden z filarów wzrostu" - powiedziała ekonomistka.
"Liczę też na poprawę sytuacji w eksporcie w przyszłym roku, co będzie związane przede wszystkim z uruchamianym dużym pakietem fiskalnym w Niemczech. Już teraz widać tam pewne jaskółki ożywienia, choć raczej na poziomie nastrojów, optymizmu w gospodarce. Jeśli ten pakiet zacznie działać z pełną siłą, to automatycznie pociągnie on za sobą również polską gospodarkę. Eksport ma zatem szansę być kolejnym motorem wzrostu w przyszłym roku" - dodała.
INFLACJA W TRENDZIE SPADKOWYM; NIE MOŻNA WYKLUCZYĆ CIĘCIA STÓP W LIPCU
Główna ekonomistka Banku Pocztowego wskazuje, że choć wciąż istnieje szereg czynników ryzyka dla ścieżki inflacji, to trend spadkowy w najbliższych miesiącach powinien być kontynuowany. W lipcu CPI powinien obniżyć się do 2,7 proc., a w kolejnych miesiącach oscylować w okolicy 2,5-2,7 proc.
"Po eskalacji napięć na Bliskim Wschodzie pojawiła się niepewność co do kształtowania się cen ropy naftowej i ich wpływu na CPI. Ta sytuacja przypomniała, że zawsze może pojawić się coś nieoczekiwanego, co zmieni nam obraz sytuacji, co zachwieje rynkiem. Niemniej wzrosty na rynku ropy okazały się chwilowe, sytuacja się uspokoiła" - powiedziała PAP Biznes Kurtek.
Zakładając jednak, że nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to według moich szacunków inflacja spadnie do 2,7 proc. w lipcu, a w sierpniu obniży się do środka celu NBP, czyli 2,5 proc. Potem, do końca roku, CPI powinien oscylować w okolicy 2,5-2,7 proc., a więc de facto jesteśmy w środku celu inflacyjnego" - dodała.
Jak zaznacza ekonomistka, inflacja powinna obniżać się bez względu na to, czy mrożenie cen energii będzie kontynuowane.
"Rząd zapowiedział mrożenie cen energii do końca roku, przy czym zmiana ta została przegłosowana przez Sejm w ramach tzw. ustawy wiatrakowej, a prezydent sugeruje, że niekoniecznie ją podpisze" - powiedziała Kurtek.
"Niemniej nawet bez dalszego mrożenia cen energii niekoniecznie musimy zobaczyć wzrost – ceny hurtowe już teraz są dużo niższe. Tak więc trend inflacyjny jest spadkowy, bez względu na scenariusz mrożenia cen energii" - dodała.
Zdaniem Kurtek, w takim otoczeniu inflacyjnym Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej ciąć stopy procentowe. Jej zdaniem, najbardziej prawdopodobne jest, że Rada zdecyduje się na obniżkę dopiero we wrześniu; nie można jednak wykluczyć cięcia już w tym tygodniu.
"Wydaje się, że w momencie, w którym Rada utwierdzi się w przekonaniu, że inflacja po prostu schodzi na niższe poziomy, że jesteśmy w celu, będzie wręcz zmuszona do obniżek stóp. Przy inflacji na poziomie 2,5 proc. utrzymywanie stóp na poziomie 5,25 proc. jest po prostu zbyt restrykcyjne. Już teraz realna stopa jest na wysokim poziomie, przy mocniejszym spadku inflacji będzie jeszcze bardziej restrykcyjna i będzie po prostu schładzać gospodarkę" - powiedziała ekonomistka.
"Stąd, w mojej ocenie, obniżki stóp mamy zapewnione, pytanie pozostaje co do tego, kiedy one nastąpią i w jakiej skali. I nawet biorąc pod uwagę ostrożną retorykę Rady wydaje się, że całkowicie nie można wykluczyć obniżki stóp procentowych w lipcu. Niemniej bardziej prawdopodobne jest, że Rada zdecyduje się na cięcie dopiero we wrześniu. Dużo zależy też od tego, co NBP pokaże w najnowszej projekcji" - dodała.
W ocenie ekonomistki, choć RPP wskazywała przyszłoroczny budżet jako czynnik ryzyka dla inflacji, to niższe odczyty CPI powinny skłonić Radę do cięcia stóp.
"Prezes NBP wskazywał też, że dla decyzji RPP istotny będzie kształt przyszłorocznego budżetu. Wiadomo, że nie będzie raczej specjalnego zacieśniania fiskalnego, budżet na 2026 r. pod względem deficytu zapewne nie będzie znacząco odbiegał od tegorocznego" - powiedziała PAP Biznes Kurtek.
"Teraz, przy szacowanym deficycie na poziomie 6,1 proc. PKB na 2025 r. inflacja spada. Pytanie zatem, na ile rzeczywiście kształt przyszłorocznego budżetu będzie miał wpływ na decyzje Rady, a w szczególności na potencjalne wstrzymanie obniżek stóp. Wydaje się, że nie powinien mieć wpływu dominującego, że niska inflacja przeważy" - dodała.
W bazowym scenariuszu Kurtek prognozuje, że RPP obetnie stopy procentowe o 25 pb. we wrześniu i o kolejne 25 pb. w listopadzie, a do końca 2026 r. referencyjna stopa procentowa powinna obniżyć się do 3,5 proc.
"W bazowym scenariuszu zakładam, że we wrześniu RPP zdecyduje się na cięcie stóp o 25 pb., kolejna obniżka o 25 pb. może nastąpić w listopadzie, przy okazji kolejnej projekcji. Dalsze, większe ruchy mogą pojawić się dopiero w 2026 r. i w przyszłym roku cykl obniżek może się zakończyć. Z ankiety NBP, ale również z innych prognoz rynkowych wynika, że inflacja w przyszłym roku może być niższa niż w tym roku – CPI średniorocznie może wynieść 2,5-2,9 proc., czyli poniżej tegorocznego ok. 3,6 proc." - oceniła ekonomistka.
"Rada będzie mieć zatem argumenty, żeby w przyszłym roku kontynuować cięcia stóp procentowych. Myślę, że 2026 r. możemy zakończyć ze stopą na poziomie 3,5 proc. Przy wzroście PKB powyżej 4 proc. ciężko będzie o zejście ze stopami niżej, Rada będzie chciała przecież trzymać inflację w ryzach" - dodała.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ asa/