DEBATA PAP BIZNES: Akcje na rynkach wschodzących i złoto z dobrą perspektywą na najbliższe miesiące
W najbliższych miesiącach dobre perspektywy mają akcje na rynkach wschodzących, głównie ze względu na słabego dolara, natomiast spółki z sektora AI mogą być niedocenione - uważają uczestnicy XXXIX debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI”. Eksperci prognozują również dobre perspektywy dla metali szlachetnych, złota oraz ropy naftowej.

W XXXIX debacie "Strategie rynkowe TFI: perspektywy, wyzwania, zagrożenia" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele Eques Investment TFI, Pekao TFI, PKO TFI oraz Quercus TFI.
"Naszym zdaniem, patrząc globalnie, to będzie dobre otoczenie dla ryzykownych aktywów (...), czyli z jednej strony globalnie wysokie deficyty budżetowe i stopy procentowe, które jeszcze na amerykańskim rynku będą spadać, a w Europie nie będą rosły, być może będą też jeszcze spadały. To wszystko powinno się przełożyć na to, że jednak ryzykowne aktywa powinny dobrze się zachowywać, czyli oczywiście tutaj myślimy o akcjach, (...) jest to dobre środowisko dla rynków wschodzących i liczymy na to, że inwestorzy zagraniczni wrócą na polską giełdę i że duże i średnie spółki będą się zachowywały dobrze" - powiedział Tomasz Pawluć, CFA, zarządzający portfelem w zespole zarządzania instrumentami dłużnymi Pekao TFI.
"Największym zaskoczeniem (ostatnich miesięcy - PAP) zdecydowanie jest outperformance amerykańskiego rynku akcji. Przypomnę, że jeszcze 3-4 miesiące temu, założenia rynkowe były takie, że europejski rynek akcji będzie mocniejszy od rynku amerykańskiego. Minęło kilka miesięcy i widzimy, że akcje amerykańskie, szczególnie jeżeli chodzi o big techy radzą sobie bardzo dobrze" - dodał.
Z kolei Piotr Miliński, zarządzający funduszami, menadżer rynków zagranicznych w Quercus TFI ocenił, że ciekawym aspektem obecnej hossy w ujęciu globalnym jest fakt, że odbywa się ona przy ograniczonym entuzjazmie inwestorów indywidualnych.
"Widzimy cały czas duże zaangażowanie detalu, nawet w dosyć ryzykowne inwestycje, natomiast jak spojrzymy sobie na wskaźniki sentymentu, tak naprawdę na dowolny wskaźnik za oceanem, to tam cały czas te nastroje są umiarkowanie ostrożne. (...) W ostatnich tygodniach widzimy pewne przyspieszenie, inwestorzy zaczynają gonić tę hossę, widzą, że bez pozycji akcyjnej ich wyniki nie nadążają za rynkami akcyjnymi (...). Natomiast takim znakiem rozpoznawczym całego tego okresu wakacyjnego i września było to, że inwestorzy, zwłaszcza instytucjonalni wykazywali się dużym sceptycyzmem i dopiero teraz zaczynają partycypować" - powiedział Miliński.
Dodał, że w Polsce hossa odbyła się przede wszystkim z udziałem spółek państwowych, dużych banków, płynnej energetyki i częściowo na Orlenie.
"To był głównie kapitał zagraniczny, który szukał jakiegoś rynku, jakiejś alternatywy dla największych rynków rozwiniętych, ponieważ w pierwszej połowie roku wszyscy bali się Trumpa, wszyscy chcieli wyjść ze Stanów Zjednoczonych" - powiedział.
Tomasz Pawluć ocenia, że kapitał skupia się aktualnie na rynkach wschodzących.
"Jeżeli chodzi o kapitał, to on szukając ujścia, bardzo skupia się na rynkach wschodzących w momencie, kiedy mamy środowisko słabego dolara. To środowisko powoduje, że inwestorzy, zwłaszcza amerykańscy, poszukują inwestycji poza Stanami Zjednoczonymi i to naturalnie wspiera rynki wschodzące. W związku z tym ten kapitał powinien płynąć na rynki wschodzące, powinien wspierać aktywa i aktywa ryzykowne, ale również obligacje" - powiedział Pawluć.
"Dopóki dolar jest słaby (...), to jest środowisko raczej pozytywne, czy dla rynków wschodzących, czy dla surowców" - dodał Michał Rabiega, wicedyrektor departamentu zarządzania aktywami w PKO TFI.
Piotr Miliński uważa, że akcje spółek z sektora AI są niedoszacowane.
"Trend AI jest niedoceniony i prognozy są za nisko i to dużo za nisko, może w przypadku głównych spółek nawet z 30-40 proc., mówię tutaj o głównych liderach półprzewodnikowych. Widząc skalę tych inwestycji (...), to sam Microsoft i Meta wydadzą w przyszłym roku na inwestycje w tym obszarze AI mniej więcej tyle samo, ile wynosi cały roczny budżet Polski. (...) Nie ma na razie sygnałów, mimo obaw w pierwszej połowie roku, że ten trend ma być jakoś zahamowany, wręcz powiem, że on w tej chwili przyspiesza, bo do tej pory giganci technologiczni: Microsoft, Amazon, Google, Meta, Tesla wydawali głównie pieniądze, które zarabiali na podstawowej działalności, zwykłe normalne organiczne przepływy pieniężne" - powiedział Miliński.
"Teraz widać, że pojedynczy gracze, między innymi Oracle, ale też Meta, również Tesla zaczynają bardzo mocno zwiększać dług i rysować takie bardzo ekspansywne plany, które jeszcze mogą ten wyścig przyspieszyć. I gdyby faktycznie to, co powiedział Oracle na początku miesiąca, gdyby ta ich prognoza miała się w jakikolwiek sposób sprawdzić, to te obecne zapowiedzi, że mamy bańkę internetową, że spółki są przewartościowane, to to jest jeszcze dopiero początek trendu" - dodał.
W jego ocenie ryzyko związane z upolitycznieniem Fed-u wspiera notowania złota i metali szlachetnych, jednocześnie szkodząc kursowi USD.
"Dla metali szlachetnych, gdyby ten trend upolityczniania Fedu i takich działań administracji amerykańskiej ukierunkowanych na osłabienie dolara był kontynuowany, no to jak najbardziej pewnie ten trend na metale szlachetne będzie podtrzymany" - ocenił Miliński.
"Złoto przez długi czas było naturalnym hedgem na inflację, kupowaliśmy złoto, kiedy realna stopa procentowa była ujemna. Ta korelacja zupełnie nam się urwała w 2022 roku, a to wynika z tego, że zmieniliśmy paradygmat i teraz złoto jest świetnym hedgem na geopolitykę, jest metalem, który w swoje rezerwy kupują banki centralne" - dodał Michał Rabiega.
Ponadto ocenił, że gdyby spojrzeć na świat, to około 20-22 proc. rezerw stanowi złoto, a wiele banków centralnych, w tym na przykład banki w krajach rozwijających się, bank chiński, tych rezerw w złocie ma dużo mniej.
"Potencjał do tego, żeby kumulować to złoto, a trochę +zdolaryzować+ rezerwy walutowe, rezerwy banków centralnych jest" - powiedział Rabiega.
"Jeśli chodzi o ropę naftową, no to tutaj rzeczywiście jest kwestia wzrostu gospodarczego, który się póki co (...) na świecie raczej lekko poprawił w ostatnim czasie, niż pogorszył (...). Ostatnio BP wypuścił prognozę długoterminową, w której stwierdził, że popyt na ropę naftową będzie rósł aż do 2030 roku, czyli my żyjemy tutaj powiedzmy czynnikami ESG, zwiększaniem zielonej energii itd., natomiast nie możemy zapomnieć, że cały świat, czy duża część świata, rynków wschodzących, w których perspektywa wzrostu w ostatnim czasie się trochę poprawiła, konsumuje bardzo dużo energii z ropy naftowej, więc są różne czynniki, które powodują, że przez najbliższe kilka lat ten popyt na ropę naftową powinien systematycznie lekko rosnąć" - wyjaśnił. (PAP Biznes)
mcb/ osz/